Trzeba zreformować ordynację wyborczą. Najprostsze i najtańsze byłoby zastąpienie wyborów powszechnym losowaniem
Nasze wejście do Unii Europejskiej obeszliśmy uroczyście ze wszystkich stron. Chwaliliśmy się wzajemnie, lukier lał się strumieniami - pomieszany z wazeliną. Wszystko to w artystycznej oprawie. Nie wiem wprawdzie, dlaczego "Ody do radości" nie piał na przykład Mietek Szcześniak, widocznie zaczęły się prześladowania. Oprawianie "Karuzeli z madonnami" przez Steczkowską też było nie tylko porywające, ale i pouczające. Okazało się, że głos Polski w Europie nie powinien być głosem Steczkowskiej, bo nic nie słychać.
Od wzniosłych i podniosłych obchodów mogłoby się nam przewrócić w głowie, moglibyśmy uwierzyć, że z dnia na dzień staliśmy się normalnym, europejskim krajem, gdyby nie niezawodny Sejm. Parlament się nie rozwiązał z poczucia przywiązania do tradycji narodowej i po tym głosowaniu posłowie powinni byli wstać i odśpiewać uroczyście hymn Janka Pietrzaka "Aby Polska była Polską". Europejskie normy i standardy są dobre dla ogórków, ale nie dla posłów.
Sejm przetrwał w obecnym składzie przystąpienie Polski do Unii Europejskiej i teraz trzeba coś z tym zrobić. Na początek należałoby zadbać o moralność publiczną. Przecież obrady sejmowe oglądają często w telewizji dzieci i dojrzewająca młodzież. Gorzej, niektórzy nieodpowiedzialni nauczyciele prowadzają oddane ich opiece dzieci na galerię sejmową i zmuszają do oglądania tego wszystkiego na żywo. To jest, moim zdaniem, główne źródło deprawacji i demoralizacji nieletnich. Wysłuchanie przemówienia Marka Pola prowadzi do dewastacji budek telefonicznych i innego mienia publicznego. Wystąpienie posłanki Jarugi-Nowackiej może z kolei pobudzać do gwałtów zbiorowych, a Leszka Millera - do całkowitego nihilizmu i podbierania pieniędzy z portmonetki rodziców. Kiedy poseł Giertych apeluje z trybuny sejmowej: Polaku, patrz, gdzie masz swój interes, nie oddawaj go w obce ręce, żadne dziecko nie zasypia potem z rękami na kołdrze.
Najlepiej byłoby, gdyby Sejm obradował po północy, kiedy dzieci śpią. Wtedy jednak na sali nie byłoby nawet marszałka, bo w nocy lepiej się pije niż w dzień. Trzeba więc opatrywać obraz z Sejmu czerwonym kółkiem albo przynajmniej żółtym trójkątem (tylko za zgodą rodziców). Sprawozdań z Sejmu i wypowiedzi posłów nie powinny drukować gazety codzienne, ale "Hustler", "Playboy" i "Happy Weekend". Przy okazji można by wreszcie zamieścić porządne zdjęcia posłanki Błochowiak i posła Jaskierni.
Na przyszłość trzeba jednak zreformować ordynację wyborczą. Najprostsze i najtańsze byłoby zastąpienie wyborów z całą szopką kampanii wyborczej - tego wyścigu obietnic bez pokrycia i przekrętów bez wykrycia - powszechnym losowaniem. Ponumerować obywateli, wrzucić do bębna, sprowadzić sierotkę z dalekich krajów, bo nasza sierotka z miejsca byłaby podejrzana, że jest ze służb specjalnych albo bierze, i niech wylosuje 460 osób. Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że w tak wyłonionym parlamencie głupców, krętaczy i złodziei byłoby znacznie mniej niż w obecnym. Skład przypadkowo wyłonionego parlamentu bardziej odpowiadałby składowi społeczeństwa niż Sejm partyjny.
W tym Sejmie mamy zdecydowaną nadreprezentację durniów - zarówno skromnych, jak i napuszonych, krętaczy i oszustów politycznych i pospolitych, złodziei grosza publicznego i prywatnego, centralnego i samorządowego. Mamy adeptów przestępczości, wprawdzie bardzo źle zorganizowanej, ale jednak. Mamy oszołomów postępowych i wstecznych, do wy-boru. Mamy Wysoką Izbę, ale niski poziom. Pisząc "mamy", myślę oczywiście o tym, że mamy na utrzymaniu. To już lepiej wziąć na utrzymanie ludzi z losowania - pewnie się trafi paru bezrobotnych i kilka matek samotnie wychowujących dzieci. Będzie jakaś moralna satysfakcja.
Większość posłów dzisiejszego Sejmu zamierza kandydować do Parlamentu Europejskiego. Z poczucia misji, własnej wartości i dlatego, że diety są wyższe. Wprawdzie tego, co mówią, nikt w Strasburgu nie będzie mógł zrozumieć - nawet tłumacze, bo tłumacze znają polski - ale mimo wszystko taka reprezentacja umocni najgorsze stereotypy o Polsce i Polakach. Jedyna pociecha - już nas nie wyrzucą, nawet kiedy zjedzie do Europy Ryszard Czarnecki.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Od wzniosłych i podniosłych obchodów mogłoby się nam przewrócić w głowie, moglibyśmy uwierzyć, że z dnia na dzień staliśmy się normalnym, europejskim krajem, gdyby nie niezawodny Sejm. Parlament się nie rozwiązał z poczucia przywiązania do tradycji narodowej i po tym głosowaniu posłowie powinni byli wstać i odśpiewać uroczyście hymn Janka Pietrzaka "Aby Polska była Polską". Europejskie normy i standardy są dobre dla ogórków, ale nie dla posłów.
Sejm przetrwał w obecnym składzie przystąpienie Polski do Unii Europejskiej i teraz trzeba coś z tym zrobić. Na początek należałoby zadbać o moralność publiczną. Przecież obrady sejmowe oglądają często w telewizji dzieci i dojrzewająca młodzież. Gorzej, niektórzy nieodpowiedzialni nauczyciele prowadzają oddane ich opiece dzieci na galerię sejmową i zmuszają do oglądania tego wszystkiego na żywo. To jest, moim zdaniem, główne źródło deprawacji i demoralizacji nieletnich. Wysłuchanie przemówienia Marka Pola prowadzi do dewastacji budek telefonicznych i innego mienia publicznego. Wystąpienie posłanki Jarugi-Nowackiej może z kolei pobudzać do gwałtów zbiorowych, a Leszka Millera - do całkowitego nihilizmu i podbierania pieniędzy z portmonetki rodziców. Kiedy poseł Giertych apeluje z trybuny sejmowej: Polaku, patrz, gdzie masz swój interes, nie oddawaj go w obce ręce, żadne dziecko nie zasypia potem z rękami na kołdrze.
Najlepiej byłoby, gdyby Sejm obradował po północy, kiedy dzieci śpią. Wtedy jednak na sali nie byłoby nawet marszałka, bo w nocy lepiej się pije niż w dzień. Trzeba więc opatrywać obraz z Sejmu czerwonym kółkiem albo przynajmniej żółtym trójkątem (tylko za zgodą rodziców). Sprawozdań z Sejmu i wypowiedzi posłów nie powinny drukować gazety codzienne, ale "Hustler", "Playboy" i "Happy Weekend". Przy okazji można by wreszcie zamieścić porządne zdjęcia posłanki Błochowiak i posła Jaskierni.
Na przyszłość trzeba jednak zreformować ordynację wyborczą. Najprostsze i najtańsze byłoby zastąpienie wyborów z całą szopką kampanii wyborczej - tego wyścigu obietnic bez pokrycia i przekrętów bez wykrycia - powszechnym losowaniem. Ponumerować obywateli, wrzucić do bębna, sprowadzić sierotkę z dalekich krajów, bo nasza sierotka z miejsca byłaby podejrzana, że jest ze służb specjalnych albo bierze, i niech wylosuje 460 osób. Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że w tak wyłonionym parlamencie głupców, krętaczy i złodziei byłoby znacznie mniej niż w obecnym. Skład przypadkowo wyłonionego parlamentu bardziej odpowiadałby składowi społeczeństwa niż Sejm partyjny.
W tym Sejmie mamy zdecydowaną nadreprezentację durniów - zarówno skromnych, jak i napuszonych, krętaczy i oszustów politycznych i pospolitych, złodziei grosza publicznego i prywatnego, centralnego i samorządowego. Mamy adeptów przestępczości, wprawdzie bardzo źle zorganizowanej, ale jednak. Mamy oszołomów postępowych i wstecznych, do wy-boru. Mamy Wysoką Izbę, ale niski poziom. Pisząc "mamy", myślę oczywiście o tym, że mamy na utrzymaniu. To już lepiej wziąć na utrzymanie ludzi z losowania - pewnie się trafi paru bezrobotnych i kilka matek samotnie wychowujących dzieci. Będzie jakaś moralna satysfakcja.
Większość posłów dzisiejszego Sejmu zamierza kandydować do Parlamentu Europejskiego. Z poczucia misji, własnej wartości i dlatego, że diety są wyższe. Wprawdzie tego, co mówią, nikt w Strasburgu nie będzie mógł zrozumieć - nawet tłumacze, bo tłumacze znają polski - ale mimo wszystko taka reprezentacja umocni najgorsze stereotypy o Polsce i Polakach. Jedyna pociecha - już nas nie wyrzucą, nawet kiedy zjedzie do Europy Ryszard Czarnecki.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Więcej możesz przeczytać w 19/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.