Ciśnienie tętnicze 140/80, uznawane dotychczas za właściwe, jest wielkim zagrożeniem dla serca Bill Clinton miał tylko nieznacznie podwyższone ciśnienie tętnicze krwi (136/84 mm Hg), gdy lekarze wykryli u niego zaawansowaną miażdżycę. 58-letni były prezydent USA musiał się poddać operacji wszczepienia czterech by-passów (dodatkowych naczyń krwionośnych mięśnia sercowego). Do niedawna ciśnienie nie przekraczające 140/80 mm Hg uznawano za prawidłowe, teraz w USA traktuje się je jako poważne zagrożenie dla serca. Miliony osób, które dotychczas uznawano za w pełni zdrowie, mogą cierpieć na początkowe stadia chorób układu krążenia - ostrzega w najnowszym raporcie American Heart Association.
Na nadciśnienie tętnicze choruje 68 mln Amerykanów i 8,4 mln Polaków, ale faktyczna liczba osób zagrożonych tym schorzeniem jest znacznie większa. Według American Heart Association, ryzyko chorób układu krwionośnego wzrasta już wtedy, gdy ciśnienie skurczowe przekracza 115 mm Hg, a rozkurczowe - 75 mm Hg.
- W Europie przeważa pogląd, że osoby z wysokim ciśnieniem prawidłowym (130-139/85-89) powinny zmienić dietę i zwiększyć aktywność fizyczną - mówi prof. Andrzej Januszewicz, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego, którego IX zjazd rozpocznie się w tym tygodniu. Do niedawna taki reżim dotyczył tylko osób z podwyższonym ciśnieniem rozkurczowym, bo uważano, że jest ważniejsze w diagnozowaniu zagrożenia chorobami serca. Nowe zalecenia American Heart Association sugerują jednak, że u ludzi po pięćdziesiątce ciśnienie skurczowe pozwala z dużo większym prawdopodobieństwem przewidzieć wystąpienie komplikacji sercowo-naczyniowych.
Nowe zalecenia dotyczą nawet dzieci. "Nie podejrzewaliśmy, że już u dzieci z nieco podwyższonym ciśnieniem mogą występować uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego. Dlatego również dzieci powinno się rutynowo badać, czy nie mają powiększonego serca lub zgrubienia tętnic" - twierdzi Bonita Flanker z Thomas Jefferson University.
W latach 1988-1994 na nadciśnienie skarżyło się 50 mln Amerykanów powyżej 18. roku życia. To mniej niż w latach 60., ale już w 2000 r. liczba osób z nadciśnieniem wzrosła o 16 mln. - Korzyści płynące z większej dostępności warzyw i owoców zrównoważył negatywny wpływ siedzącego trybu życia - mówi dr David Goff Jr z American Heart Association. Podobnie jest w Polsce, gdzie na nadciśnienie cierpi 30 proc. populacji - wynika z badań Ogólnopolskiego Programu Prewencji Choroby Wieńcowej Polscreen. - Zmniejszyła się populacja ludzi z wysokim poziomem cholesterolu, spada liczba palaczy. Teraz nadciśnienie stało się główną przyczyną chorób serca - mówi prof. Jerzy Adamus, koordynator Polscreenu.
Nadciśnienie w 30 proc. jest uwarunkowane genetycznie, decydujące znacznie w wypadku tego schorzenia ma jednak styl życia, szczególnie dieta. Karmiące matki, które spożywają pokarmy ubogie w potas, z dużą ilością soli, mogą spowodować, że ich dziecko będzie bardziej narażone na nadciśnienie. Ryzyko wystąpienia nadciśnienia rośnie u nastolatków, które często jedzą solone chipsy, chrupki, orzeszki i paluszki. Dodatkowo zwiększa je cukier zawarty w napojach gazowanych. Graham MacGregor z St George's Hospital Medical School w Londynie wykazał, że redukcja soli w codziennych posiłkach z 10 gramów do 5 gramów zmniejsza o 350 mililitrów spożycie płynów (to tyle, ile mieści się w puszcze napoju gazowanego). O tej zależności doskonale wiedzą producenci żywności, tacy jak PepsiCo i Coca-Cola, produkujący słone przekąski pod markami Frito-Lay i Pringles i dzięki temu powiększający sprzedaż napojów.
Osoby z ciśnieniem 120/80 mm Hg nie muszą się poddawać leczeniu farmakologicznemu - wystarczy, że zmienią dietę i będą uprawiać więcej ćwiczeń fizycznych. Zmiana diety ze słonej i tłustej na bogatą w warzywa, owoce i ryby już po kilku miesiącach redukuje ciśnienie skurczowe o 8-9 mm Hg, a rozkurczowe o 5 mm Hg - wynika z amerykańskich badań Dietary Approaches to Stop Hypertension. Jak mówi prof. Marek Naruszewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą, w Japonii spożycie soli jest wyjątkowo duże, ale jej niekorzystny wpływ równoważy dieta rybna, dzięki czemu odsetek osób z chorobami serca jest tam najniższy na świecie.
Leki powinny zażywać osoby cierpiące nawet na niewielkie nadciśnienie, jeśli wcześniej przebyły udar mózgu, zawał serca albo chorują na cukrzycę typu II z białkomoczem. - Ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych jest u nich tak duże jak u pacjentów bez tego rodzaju obciążeń z ciśnieniem 140/90 lub wyższym - mówi prof. Januszewicz. Najlepsze i najtańsze okazują się przepisywane od wielu lat leki moczopędne, tzw. diuretyki, a nie najnowsze preparaty takie jak norvasc - wynika z badań przeprowadzonych przez National Heart, Lung and Blood Institute. Ważne, by z rozpoczęciem ich zażywania nie czekać, aż lekarz wykryje stan przedzawałowy.
- W Europie przeważa pogląd, że osoby z wysokim ciśnieniem prawidłowym (130-139/85-89) powinny zmienić dietę i zwiększyć aktywność fizyczną - mówi prof. Andrzej Januszewicz, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego, którego IX zjazd rozpocznie się w tym tygodniu. Do niedawna taki reżim dotyczył tylko osób z podwyższonym ciśnieniem rozkurczowym, bo uważano, że jest ważniejsze w diagnozowaniu zagrożenia chorobami serca. Nowe zalecenia American Heart Association sugerują jednak, że u ludzi po pięćdziesiątce ciśnienie skurczowe pozwala z dużo większym prawdopodobieństwem przewidzieć wystąpienie komplikacji sercowo-naczyniowych.
Nowe zalecenia dotyczą nawet dzieci. "Nie podejrzewaliśmy, że już u dzieci z nieco podwyższonym ciśnieniem mogą występować uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego. Dlatego również dzieci powinno się rutynowo badać, czy nie mają powiększonego serca lub zgrubienia tętnic" - twierdzi Bonita Flanker z Thomas Jefferson University.
W latach 1988-1994 na nadciśnienie skarżyło się 50 mln Amerykanów powyżej 18. roku życia. To mniej niż w latach 60., ale już w 2000 r. liczba osób z nadciśnieniem wzrosła o 16 mln. - Korzyści płynące z większej dostępności warzyw i owoców zrównoważył negatywny wpływ siedzącego trybu życia - mówi dr David Goff Jr z American Heart Association. Podobnie jest w Polsce, gdzie na nadciśnienie cierpi 30 proc. populacji - wynika z badań Ogólnopolskiego Programu Prewencji Choroby Wieńcowej Polscreen. - Zmniejszyła się populacja ludzi z wysokim poziomem cholesterolu, spada liczba palaczy. Teraz nadciśnienie stało się główną przyczyną chorób serca - mówi prof. Jerzy Adamus, koordynator Polscreenu.
Nadciśnienie w 30 proc. jest uwarunkowane genetycznie, decydujące znacznie w wypadku tego schorzenia ma jednak styl życia, szczególnie dieta. Karmiące matki, które spożywają pokarmy ubogie w potas, z dużą ilością soli, mogą spowodować, że ich dziecko będzie bardziej narażone na nadciśnienie. Ryzyko wystąpienia nadciśnienia rośnie u nastolatków, które często jedzą solone chipsy, chrupki, orzeszki i paluszki. Dodatkowo zwiększa je cukier zawarty w napojach gazowanych. Graham MacGregor z St George's Hospital Medical School w Londynie wykazał, że redukcja soli w codziennych posiłkach z 10 gramów do 5 gramów zmniejsza o 350 mililitrów spożycie płynów (to tyle, ile mieści się w puszcze napoju gazowanego). O tej zależności doskonale wiedzą producenci żywności, tacy jak PepsiCo i Coca-Cola, produkujący słone przekąski pod markami Frito-Lay i Pringles i dzięki temu powiększający sprzedaż napojów.
Osoby z ciśnieniem 120/80 mm Hg nie muszą się poddawać leczeniu farmakologicznemu - wystarczy, że zmienią dietę i będą uprawiać więcej ćwiczeń fizycznych. Zmiana diety ze słonej i tłustej na bogatą w warzywa, owoce i ryby już po kilku miesiącach redukuje ciśnienie skurczowe o 8-9 mm Hg, a rozkurczowe o 5 mm Hg - wynika z amerykańskich badań Dietary Approaches to Stop Hypertension. Jak mówi prof. Marek Naruszewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Miażdżycą, w Japonii spożycie soli jest wyjątkowo duże, ale jej niekorzystny wpływ równoważy dieta rybna, dzięki czemu odsetek osób z chorobami serca jest tam najniższy na świecie.
Leki powinny zażywać osoby cierpiące nawet na niewielkie nadciśnienie, jeśli wcześniej przebyły udar mózgu, zawał serca albo chorują na cukrzycę typu II z białkomoczem. - Ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych jest u nich tak duże jak u pacjentów bez tego rodzaju obciążeń z ciśnieniem 140/90 lub wyższym - mówi prof. Januszewicz. Najlepsze i najtańsze okazują się przepisywane od wielu lat leki moczopędne, tzw. diuretyki, a nie najnowsze preparaty takie jak norvasc - wynika z badań przeprowadzonych przez National Heart, Lung and Blood Institute. Ważne, by z rozpoczęciem ich zażywania nie czekać, aż lekarz wykryje stan przedzawałowy.
Więcej możesz przeczytać w 43/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.