Mam dość Polski! - "Wprost" rozmawia z płk. Władimirem Ałganowem
Mam dość Polski
"Wprost" rozmawia z płk. Władimirem Ałganowem
Pułkownika Władimira Pietrowicza Ałganowa znaleźliśmy w Moskwie pod numerem telefonu zarejestrowanym na inne nazwisko. - Nie będę rozmawiał z dziennikarzami z Polski - stwierdził. - Dlaczego? - Bo takie moje prawo. Mam dość waszego kraju i jego problemów. Mam tego wszystkiego po dziurki w nosie - oświadczył. Dzwoniliśmy kilka razy. Ałganow nie odzywał się albo udawał zdziwionego, raz nawet zaśmiał się sarkastycznie. Wreszcie wykrzyczał: - Złożę na was oficjalną skargę. Dlaczego mam tracić pieniądze na rozmowy telefoniczne z wami?
52-letni weteran rosyjskiego wywiadu nie może przyjechać do naszego kraju, bo groziłoby mu zatrzymanie przez ABW i postawienie zarzutu szpiegostwa. Nadal jednak utrzymuje ścisłe kontakty z przyjaciółmi i znajomymi z Polski, szczególnie z Aleksandrem Żaglem i Andrzejem Kuną, właścicielami spółki Polmarck. Ałganow w latach 90. był w niej zatrudniony, pomagając swym pracodawcom w interesach w Rosji i Kazachstanie. - Nie będę udawał, że nie znam i nie lubię Włodka, chociaż z powodu jego pracy w wywiadzie do tej pory mówi i pisze się o nas tylko źle. Nic się nie zmienił; to nadal kawał byka, gra w tenisa nie rzadziej niż kiedyś. Próbował zgolić wąsy, ale uznał, że mu nie do twarzy - mówi "Wprost" Aleksander Żagiel.
Po opuszczeniu Polski w połowie lat 90. Ałganow zajął się doradztwem w sektorze energetyki jądrowej. W 2002 r. był już zastępcą dyrektora generalnego Rosyjskiej Kompanii Energetycznej ERCO. W imieniu tej firmy uczestniczył w wyczerpujących negocjacjach z państwowym holdingiem Rosenergoatom (ma być wkrótce wchłonięty przez Gazprom), zarządzającym elektrowniami atomowymi. W maju 2004 r. Ałganow został wybrany do rady nadzorczej ERCO. Zasiada też w radzie nadzorczej spółki Inter RAO JES, gdzie reprezentuje Rosenergoatom.
Ałganow dobrze zna zatrzymanego niedawno lobbystę Marka Dochnala. Poznał ich Jarosław Drozd, Polak z rosyjskim paszportem, współwłaściciel spółki Megapack, znanego w Rosji producenta drinków i napojów alkoholowych. Dochnal razem z koncernem RAO JES chciał kupić Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin.
Jarosław Jakimczyk
Rozmowy telefoniczne Jarosława Jakimczyka z Władimirem Ałganowem:
Nowy polowy
Po dwutygodniowym bezkrólewiu w ordynariacie polowym następcą Leszka Sławoja Głodzia został płk Tadeusz Płoski, dotychczas kanclerz Kurii Polowej. Można się spodziewać, że niebawem nowy biskup polowy otrzyma nominację generalską. W tej chwili duchownym najwyższym stopniem jest prawosławny biskup polowy. Oznacza to, że do chwili nominacji generalskiej katolicki biskup polowy musi pierwszy oddawać honory biskupowi prawosławnemu. (ceg)
Belka strachu
Koalicja strachu przed wyborami uratowała rząd Belki. Koalicjantów przekonywano do ostatniej chwili.
Rozpoczął Aleksander Kwaśniewski dzień przed głosowaniem wotum zaufania dla rządu, przyjmując - oprócz liderów SLD, borówek i UP - Romana Jagielińskiego (dziś w PLD, wszedł do Sejmu z listy SLD). Prezydent nie musiał długo perswadować, bo marne wyniki w sondażach przekonały polityków lewicy dużo wcześniej. Co nie znaczyło, że nie próbowali się targować. Zaczęli, tradycyjnie, kompani Jagielińskiego. Zgodzili się na utajnienie obrad Sejmu, kiedy opozycja przekonywała, iż należy odłożyć głosowanie do czasu, aż służby specjalne odtajnią notatki agentów na temat rozmów Kulczyka z Ałganowem. Politycy SLD zareagowali nerwowo, bo porażka w tym głosowaniu (lewica nie chciała utajnionych obrad ani odkładania głosowania nad wotum zaufania) źle im wróżyła. Jagielińskiemu zgłoszono kilka propozycji nie do odrzucenia i w końcu poparł on rząd.
Zbuntować miała się UP. Andrzej Aumiller zapewniał, że UP poprze wniosek prawicy, by głosowanie nad rządem Belki odłożyć. Pacyfikowanie UP trwało nie dłużej niż kwadrans i po chwili Aumiller najwyżej podniósł rękę za gabinetem Belki i gorliwie pilnował, czy wszyscy posłowie jego partii głosują za. - No, to mamy pół roku spokoju - cieszył się jeden z posłów SLD. - Chyba pół roku diet dłużej - rzucił zgryźliwie parlamentarzysta PO. (rma)
Tomasz Strzembosz (1930-2004)
Tytuł honorowego obywatela nadali mu mieszkańcy Jedwabnego, bo twardo obstawał przy tezie, że mordu na Żydach w Jedwabnem dokonali Polacy, ale z inspiracji i pod kierownictwem Niemców. Tomasz Strzembosz był jednym z najwybitniejszych polskich historyków (zmarł w wieku 74 lat). Był profesorem KUL i Instytutu Studiów Historycznych PAN. Specjalizował się w dziejach ruchu oporu podczas II wojny światowej - także tego wymierzonego w okupanta ze Wschodu. Jako honorowy przewodniczący Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej chętnie pokazywał się w mundurku. - Tomasz Strzembosz był integralnym harcerzem, który wierzył w to, co robił i mówił. Był jednym z najwybitniejszych znawców AK, współczesnej historii, a przede wszystkim był wspaniałym człowiekiem - wspomina prof. Jerzy Eisler.(PR)
Czystka Ananicza
Andrzej Ananicz, szef Agencji Wywiadu, postanowił się pozbyć kilku bliskich współpracowników swego poprzednika Zbigniewa Siemiątkowskiego. Na pierwszy ogień ma pójść już wkrótce płk Andrzej Derlatka, który jako pierwszy zastępca ds. operacyjnych szefa AW de facto odgrywał najważniejszą rolę w wywiadzie cywilnym. Derlatka, w przeszłości oficer wywiadu MSW PRL, zwany przez współpracowników Globusem, najwyraźniej czuł pismo nosem. Już od kilku tygodni poprzez osobę z rodziny usiłował prowadzić zakulisowe rozmowy ze środowiskiem PiS, przekonując, że jest całkowicie apolitycznym funkcjonariuszem wywiadu i stuprocentowym profesjonalistą. Premier Marek Belka, który nie ma powodów lubić AW za noszące znamiona dzikiej lustracji grzebanie w teczce założonej mu przez służby specjalne PRL, najwyraźniej dał Andrzejowi Ananiczowi zielone światło do przeprowadzenia kilku zmian personalnych w wywiadzie. Odwołania mogą się spodziewać płk Andrzej Kolczyński, dyrektor gabinetu szefa AW, oraz rezydent w Wiedniu płk Zenon Gardocki, który przeglądając w archiwum przy Miłobędzkiej materiały dotyczące m.in. Belki, nie przeszkodził Zbigniewowi Siemiątkowskiemu w bezprawnym zapoznaniu się z jego własną teczką założoną mu przez służby tajne PRL. (JJ)
Ludzie Roku "Życia Warszawy"
Lubię waszą gazetę, bo często publikuje moje zdjęcia na okładkach dodatku sportowego - żartowała Otylia Jędrzejczak, odbierając tytuł Człowiek Roku przyznany przez redakcję "Życia Warszawy" obchodzącego 60. urodziny. Nagrodzeni zostali też prof. Norman Davis i Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Co najmniej stu lat życzył redakcji prezydent Warszawy Lech Kaczyński, pochwały od premiera Marka Belki przeczytała wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, a Marek Borowski, składając gratulacje, przyznał, że współzałożycielem gazety był jego ojciec, a jedną z pracownic mama. - Czuję się stuprocentowym dzieckiem "Życia Warszawy" - mówił były marszałek. (zet)
Rzeź orlątek
Igor Chalupec, nowy prezes PKN Orlen, zamierza wkrótce wystąpić do rady nadzorczej o odwołanie wszystkich członków zarządu spółki, którzy zostali powołani za czasów jego poprzednika Zbigniewa Wróbla. Posady stracą Jacek Strzelecki, uważany za człowieka Krzysztofa Janika, przewodniczącego SLD, i Sławomir Golonka, bliski środowisku Wiesława Kaczmarka i prezydenta. Nowej pracy będą musieli sobie poszukać nawet menedżerowie, którzy przynajmniej teoretycznie powinni się czuć bezpiecznie u boku nowego prezesa. Chodzi o Jacka Strzeleckiego, z którym Chalupec współpracował, gdy był wiceprezesem Pekao SA (bank ten jest inwestorem w NFI Jupiter, w którym był wcześniej zatrudniony Strzelecki), oraz wiceprezesa Andrzeja Macenowicza, odpowiedzialnego za kadry w Orlenie. Pozbycie się Macenowicza, w przeszłości wieloletniego współpracownika Józefa Oleksego, może dziwić, ponieważ prezes Chalupec uchodzi za protegowanego marszałka Sejmu. Rodzice Chalupca znali się blisko z rodziną Oleksych. Miotła Chalupca nie oszczędzi nawet najbardziej nieprzejednanego wroga Zbigniewa Wróbla w zarządzie Orlenu - Krzysztofa Kluzka. Wyrzucenie tego ostatniego może się jednak odbić czkawką prezesowi Orlenu. Kluzek przyjaźni się z gen. Sławomirem Petelickim, byłym szefem GROM-u, który jest grubą rybą u audytora PKN - Ernst & Young. To właśnie demaskatorskie raporty tej firmy pogrążyły poprzednika Chalupca. (JJ)
Bluzgi zabronione
Parlament w Sofii przyjął ustawę, która rozprawia się ostro z pseudokibicami. Karane mają być zarówno bijatyki, jak i wulgarne gesty, a nawet używanie słów powszechnie uważanych za obelżywe. Niestety, nie został sprecyzowany zakres cenzurowanych wulgaryzmów. Chuligani muszą się liczyć z grzywną w wysokości do 300 dolarów lub karą więzienia do 15 dni. Bułgarskie stadiony nie od dziś są areną walk, ostatnio jednak zadymy przybierają na sile i mają podłoże rastistowskie - ofiarą padają najczęściej Romowie. UEFA dała bułgarskim kibicom żółtą kartkę i zażądała wydania walki chuliganom. (DC)
Ruch w komórkach
Rozmawianie przez telefon komórkowy dwukrotnie zwiększa ryzyko rozwoju nowotworu u człowieka - ogłosili badacze ze szwedzkiego Karolinska Institutet (tego samego, który przyznaje Nagrody Nobla). Nie chodzi jednak o groźnego raka, lecz o łagodny guz nerwu słuchowego, na który choruje co stutysięczna osoba. Do tej pory uczeni twierdzili, że komórki są niegroźne dla ludzi, sprzętu medycznego i stacji benzynowych. Czyżby producenci zestawów głośnomówiących znów ruszyli do ofensywy? (JAS)
WYJAŚNIENIE
W artykule "Spółdzielcza pętla" (nr 32) pojawiły się - wymagające sprostowania - stwierdzenia na temat Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Młodych w Poznaniu. Błędna okazała się informacja o rzekomym "wyrzuceniu z Osiedla Młodych" we wrześniu 2003 r. 11 członków spółdzielni, w tym posłanki PiS Anny Boruckiej-Cieślewicz, po wygraniu przez nich sprawy sądowej. Wykluczenia te nastąpiły bowiem w listopadzie 2002 r. Do podwyżek opłat za wodę doszło z kolei, nie - jak napisaliśmy - w 2003 r., lecz rok później.
W korespondencji skierowanej do redakcji Tadeusz Stachowski, prezes SM Osiedle Młodych w Poznaniu, zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek wypowiedział przypisane mu w artykule słowa: "Myślicie, że sędzia czy prokurator nie potrzebuje mieszkania". Wyjaśnienia wymaga także podana informacja dotycząca prezesa spółdzielni, iż "karierę w SM zaczynał w PRL jako hydraulik". Tadeusz Stachowski w SM Osiedle Młodych pracował od 1977 r. na różnych stanowiskach administracyjnych, także w Zakładzie Remontowo-Budowlanym (działającym w ramach tej spółdzielni), który zajmował się m.in. naprawami hydraulicznymi.
KRZYSZTOF TRĘBSKI
"Wprost" rozmawia z płk. Władimirem Ałganowem
Pułkownika Władimira Pietrowicza Ałganowa znaleźliśmy w Moskwie pod numerem telefonu zarejestrowanym na inne nazwisko. - Nie będę rozmawiał z dziennikarzami z Polski - stwierdził. - Dlaczego? - Bo takie moje prawo. Mam dość waszego kraju i jego problemów. Mam tego wszystkiego po dziurki w nosie - oświadczył. Dzwoniliśmy kilka razy. Ałganow nie odzywał się albo udawał zdziwionego, raz nawet zaśmiał się sarkastycznie. Wreszcie wykrzyczał: - Złożę na was oficjalną skargę. Dlaczego mam tracić pieniądze na rozmowy telefoniczne z wami?
52-letni weteran rosyjskiego wywiadu nie może przyjechać do naszego kraju, bo groziłoby mu zatrzymanie przez ABW i postawienie zarzutu szpiegostwa. Nadal jednak utrzymuje ścisłe kontakty z przyjaciółmi i znajomymi z Polski, szczególnie z Aleksandrem Żaglem i Andrzejem Kuną, właścicielami spółki Polmarck. Ałganow w latach 90. był w niej zatrudniony, pomagając swym pracodawcom w interesach w Rosji i Kazachstanie. - Nie będę udawał, że nie znam i nie lubię Włodka, chociaż z powodu jego pracy w wywiadzie do tej pory mówi i pisze się o nas tylko źle. Nic się nie zmienił; to nadal kawał byka, gra w tenisa nie rzadziej niż kiedyś. Próbował zgolić wąsy, ale uznał, że mu nie do twarzy - mówi "Wprost" Aleksander Żagiel.
Po opuszczeniu Polski w połowie lat 90. Ałganow zajął się doradztwem w sektorze energetyki jądrowej. W 2002 r. był już zastępcą dyrektora generalnego Rosyjskiej Kompanii Energetycznej ERCO. W imieniu tej firmy uczestniczył w wyczerpujących negocjacjach z państwowym holdingiem Rosenergoatom (ma być wkrótce wchłonięty przez Gazprom), zarządzającym elektrowniami atomowymi. W maju 2004 r. Ałganow został wybrany do rady nadzorczej ERCO. Zasiada też w radzie nadzorczej spółki Inter RAO JES, gdzie reprezentuje Rosenergoatom.
Ałganow dobrze zna zatrzymanego niedawno lobbystę Marka Dochnala. Poznał ich Jarosław Drozd, Polak z rosyjskim paszportem, współwłaściciel spółki Megapack, znanego w Rosji producenta drinków i napojów alkoholowych. Dochnal razem z koncernem RAO JES chciał kupić Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin.
Jarosław Jakimczyk
Rozmowy telefoniczne Jarosława Jakimczyka z Władimirem Ałganowem:
- pobierz nagranie
rozmowy nr 1 (plik formatu .mp3 o wielkośći 1.21MB); - pobierz nagranie
rozmowy nr 2 (plik formatu .mp3 o wielkośći 740kB); - pobierz nagranie
rozmowy nr 3 (plik formatu .mp3 o wielkośći 431kB); - pobierz nagranie
rozmowy nr 4 (plik formatu .mp3 o wielkośći 0.98MB); - pobierz nagranie
rozmowy nr 5 (plik formatu .mp3 o wielkośći 748kB);
TRZY SZYBKIE Odrobina fantazji Rozmowa z LESZKIEM MILLEREM |
---|
- Kiedy pan ostatnio prowadził samochód? Pytam, bo od listopada traci pan służbową limuzynę. Może autobus miejski? - Kilka tygodni temu był taki półprywatny pokaz fiata pandy. Jeździliśmy po Warszawie - jednego prowadził prezydent, drugiego ja. Nie zapomniałem, jak się jeździ. Nie zapomniałem też, jak się robi zakupy w supermarkecie i w sklepiku osiedlowym. - Za żółtymi firankami? - [śmiech] Nie, bez żadnych. Ale żółte firanki ładne były. Prowadzę spokojne życie, chodzę na spacery z psem. Nie, nie z psem Tobera, z psem wnuczki. Żona nadal kupuje mi ubrania, ale teraz mogę sobie przynajmniej pozwolić na odrobinę fantazji. - I tylko na takie fantazje pana stać? - Nie mogę panu powiedzieć, jakie mam fantazje, bo pan to napisze. Rozmawiał Robert Mazurek |
Nowy polowy
Po dwutygodniowym bezkrólewiu w ordynariacie polowym następcą Leszka Sławoja Głodzia został płk Tadeusz Płoski, dotychczas kanclerz Kurii Polowej. Można się spodziewać, że niebawem nowy biskup polowy otrzyma nominację generalską. W tej chwili duchownym najwyższym stopniem jest prawosławny biskup polowy. Oznacza to, że do chwili nominacji generalskiej katolicki biskup polowy musi pierwszy oddawać honory biskupowi prawosławnemu. (ceg)
Belka strachu
Koalicja strachu przed wyborami uratowała rząd Belki. Koalicjantów przekonywano do ostatniej chwili.
Rozpoczął Aleksander Kwaśniewski dzień przed głosowaniem wotum zaufania dla rządu, przyjmując - oprócz liderów SLD, borówek i UP - Romana Jagielińskiego (dziś w PLD, wszedł do Sejmu z listy SLD). Prezydent nie musiał długo perswadować, bo marne wyniki w sondażach przekonały polityków lewicy dużo wcześniej. Co nie znaczyło, że nie próbowali się targować. Zaczęli, tradycyjnie, kompani Jagielińskiego. Zgodzili się na utajnienie obrad Sejmu, kiedy opozycja przekonywała, iż należy odłożyć głosowanie do czasu, aż służby specjalne odtajnią notatki agentów na temat rozmów Kulczyka z Ałganowem. Politycy SLD zareagowali nerwowo, bo porażka w tym głosowaniu (lewica nie chciała utajnionych obrad ani odkładania głosowania nad wotum zaufania) źle im wróżyła. Jagielińskiemu zgłoszono kilka propozycji nie do odrzucenia i w końcu poparł on rząd.
Zbuntować miała się UP. Andrzej Aumiller zapewniał, że UP poprze wniosek prawicy, by głosowanie nad rządem Belki odłożyć. Pacyfikowanie UP trwało nie dłużej niż kwadrans i po chwili Aumiller najwyżej podniósł rękę za gabinetem Belki i gorliwie pilnował, czy wszyscy posłowie jego partii głosują za. - No, to mamy pół roku spokoju - cieszył się jeden z posłów SLD. - Chyba pół roku diet dłużej - rzucił zgryźliwie parlamentarzysta PO. (rma)
Tomasz Strzembosz (1930-2004)
Tytuł honorowego obywatela nadali mu mieszkańcy Jedwabnego, bo twardo obstawał przy tezie, że mordu na Żydach w Jedwabnem dokonali Polacy, ale z inspiracji i pod kierownictwem Niemców. Tomasz Strzembosz był jednym z najwybitniejszych polskich historyków (zmarł w wieku 74 lat). Był profesorem KUL i Instytutu Studiów Historycznych PAN. Specjalizował się w dziejach ruchu oporu podczas II wojny światowej - także tego wymierzonego w okupanta ze Wschodu. Jako honorowy przewodniczący Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej chętnie pokazywał się w mundurku. - Tomasz Strzembosz był integralnym harcerzem, który wierzył w to, co robił i mówił. Był jednym z najwybitniejszych znawców AK, współczesnej historii, a przede wszystkim był wspaniałym człowiekiem - wspomina prof. Jerzy Eisler.(PR)
Czystka Ananicza
Andrzej Ananicz, szef Agencji Wywiadu, postanowił się pozbyć kilku bliskich współpracowników swego poprzednika Zbigniewa Siemiątkowskiego. Na pierwszy ogień ma pójść już wkrótce płk Andrzej Derlatka, który jako pierwszy zastępca ds. operacyjnych szefa AW de facto odgrywał najważniejszą rolę w wywiadzie cywilnym. Derlatka, w przeszłości oficer wywiadu MSW PRL, zwany przez współpracowników Globusem, najwyraźniej czuł pismo nosem. Już od kilku tygodni poprzez osobę z rodziny usiłował prowadzić zakulisowe rozmowy ze środowiskiem PiS, przekonując, że jest całkowicie apolitycznym funkcjonariuszem wywiadu i stuprocentowym profesjonalistą. Premier Marek Belka, który nie ma powodów lubić AW za noszące znamiona dzikiej lustracji grzebanie w teczce założonej mu przez służby specjalne PRL, najwyraźniej dał Andrzejowi Ananiczowi zielone światło do przeprowadzenia kilku zmian personalnych w wywiadzie. Odwołania mogą się spodziewać płk Andrzej Kolczyński, dyrektor gabinetu szefa AW, oraz rezydent w Wiedniu płk Zenon Gardocki, który przeglądając w archiwum przy Miłobędzkiej materiały dotyczące m.in. Belki, nie przeszkodził Zbigniewowi Siemiątkowskiemu w bezprawnym zapoznaniu się z jego własną teczką założoną mu przez służby tajne PRL. (JJ)
Ludzie Roku "Życia Warszawy"
Lubię waszą gazetę, bo często publikuje moje zdjęcia na okładkach dodatku sportowego - żartowała Otylia Jędrzejczak, odbierając tytuł Człowiek Roku przyznany przez redakcję "Życia Warszawy" obchodzącego 60. urodziny. Nagrodzeni zostali też prof. Norman Davis i Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Co najmniej stu lat życzył redakcji prezydent Warszawy Lech Kaczyński, pochwały od premiera Marka Belki przeczytała wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, a Marek Borowski, składając gratulacje, przyznał, że współzałożycielem gazety był jego ojciec, a jedną z pracownic mama. - Czuję się stuprocentowym dzieckiem "Życia Warszawy" - mówił były marszałek. (zet)
Licznik |
---|
|
Rzeź orlątek
Igor Chalupec, nowy prezes PKN Orlen, zamierza wkrótce wystąpić do rady nadzorczej o odwołanie wszystkich członków zarządu spółki, którzy zostali powołani za czasów jego poprzednika Zbigniewa Wróbla. Posady stracą Jacek Strzelecki, uważany za człowieka Krzysztofa Janika, przewodniczącego SLD, i Sławomir Golonka, bliski środowisku Wiesława Kaczmarka i prezydenta. Nowej pracy będą musieli sobie poszukać nawet menedżerowie, którzy przynajmniej teoretycznie powinni się czuć bezpiecznie u boku nowego prezesa. Chodzi o Jacka Strzeleckiego, z którym Chalupec współpracował, gdy był wiceprezesem Pekao SA (bank ten jest inwestorem w NFI Jupiter, w którym był wcześniej zatrudniony Strzelecki), oraz wiceprezesa Andrzeja Macenowicza, odpowiedzialnego za kadry w Orlenie. Pozbycie się Macenowicza, w przeszłości wieloletniego współpracownika Józefa Oleksego, może dziwić, ponieważ prezes Chalupec uchodzi za protegowanego marszałka Sejmu. Rodzice Chalupca znali się blisko z rodziną Oleksych. Miotła Chalupca nie oszczędzi nawet najbardziej nieprzejednanego wroga Zbigniewa Wróbla w zarządzie Orlenu - Krzysztofa Kluzka. Wyrzucenie tego ostatniego może się jednak odbić czkawką prezesowi Orlenu. Kluzek przyjaźni się z gen. Sławomirem Petelickim, byłym szefem GROM-u, który jest grubą rybą u audytora PKN - Ernst & Young. To właśnie demaskatorskie raporty tej firmy pogrążyły poprzednika Chalupca. (JJ)
Bluzgi zabronione
Parlament w Sofii przyjął ustawę, która rozprawia się ostro z pseudokibicami. Karane mają być zarówno bijatyki, jak i wulgarne gesty, a nawet używanie słów powszechnie uważanych za obelżywe. Niestety, nie został sprecyzowany zakres cenzurowanych wulgaryzmów. Chuligani muszą się liczyć z grzywną w wysokości do 300 dolarów lub karą więzienia do 15 dni. Bułgarskie stadiony nie od dziś są areną walk, ostatnio jednak zadymy przybierają na sile i mają podłoże rastistowskie - ofiarą padają najczęściej Romowie. UEFA dała bułgarskim kibicom żółtą kartkę i zażądała wydania walki chuliganom. (DC)
Ruch w komórkach
Rozmawianie przez telefon komórkowy dwukrotnie zwiększa ryzyko rozwoju nowotworu u człowieka - ogłosili badacze ze szwedzkiego Karolinska Institutet (tego samego, który przyznaje Nagrody Nobla). Nie chodzi jednak o groźnego raka, lecz o łagodny guz nerwu słuchowego, na który choruje co stutysięczna osoba. Do tej pory uczeni twierdzili, że komórki są niegroźne dla ludzi, sprzętu medycznego i stacji benzynowych. Czyżby producenci zestawów głośnomówiących znów ruszyli do ofensywy? (JAS)
WYJAŚNIENIE
W artykule "Spółdzielcza pętla" (nr 32) pojawiły się - wymagające sprostowania - stwierdzenia na temat Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Młodych w Poznaniu. Błędna okazała się informacja o rzekomym "wyrzuceniu z Osiedla Młodych" we wrześniu 2003 r. 11 członków spółdzielni, w tym posłanki PiS Anny Boruckiej-Cieślewicz, po wygraniu przez nich sprawy sądowej. Wykluczenia te nastąpiły bowiem w listopadzie 2002 r. Do podwyżek opłat za wodę doszło z kolei, nie - jak napisaliśmy - w 2003 r., lecz rok później.
W korespondencji skierowanej do redakcji Tadeusz Stachowski, prezes SM Osiedle Młodych w Poznaniu, zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek wypowiedział przypisane mu w artykule słowa: "Myślicie, że sędzia czy prokurator nie potrzebuje mieszkania". Wyjaśnienia wymaga także podana informacja dotycząca prezesa spółdzielni, iż "karierę w SM zaczynał w PRL jako hydraulik". Tadeusz Stachowski w SM Osiedle Młodych pracował od 1977 r. na różnych stanowiskach administracyjnych, także w Zakładzie Remontowo-Budowlanym (działającym w ramach tej spółdzielni), który zajmował się m.in. naprawami hydraulicznymi.
KRZYSZTOF TRĘBSKI
KIOSK Buttiglione i muskuły |
---|
"Nie będę prostytuował mego sumienia. Nie sprzedam moich ideałów za urząd komisarza" - bronił się w wywiadzie dla "Il Messagero" Rocco Buttiglione, włoski kandydat na komisarza europejskiego. W czasie przesłuchań komisarzy przed Parlamentem Europejskim wyznał, że uważa homoseksualizm za grzech. "Ta kontrowersyjna wypowiedź zagroziła przyszłości nowej Komisji Europejskiej. Niezatwierdzenie jej przez europarlament doprowadziłoby do bezprecedensowego kryzysu UE" - napisał "The Scotsman". Część europejskich dzienników potępia wypowiedź Włocha. "Buttiglione pozostawił wrażenie osoby uwstecznionej i bez charakteru" - twierdzi szwedzki "Aftonbladet". "Głosząc swe zasady moralne, wykazał się całkowitym brakiem manier" - wtóruje hiszpański "ABC". Z kolei wiedeński "Die Presse" zauważa głębszy aspekt sprawy: "Pokazuje ona rozdźwięk między państwem a moralnością. Nominacja Włocha to zaledwie odbicie rzeczywistości, z jaką zmagają się kraje należące do UE. Choć równie dobrze może się ona okazać burzą w szklance wody". Niemiecki "Frankfurter Rundschau" i brytyjski "Guardian" podkreślają, że Buttiglione ma prawo mieć dowolne poglądy, póki nie wpływają one na jego pracę polityka. "Die Presse" podkreśla, że krytyka Włocha to nic innego jak próba sił między różnymi grupami niedawno wybranego europarlamentu. "Kolejne frakcje zaczynają prężyć muskuły. Gdy lewica zaczęła krytykować Buttiglionego, prawica natychmiast zanegowała kompetencje Węgra Laszlo Kovacsa [socjalisty, który ma objąć urząd komisarza ds. energii]. Sygnał jest czytelny: jeśli szukacie zwady, odpłacimy wam pięknym za nadobne" - napisały czeskie "Hospodarske Noviny". (WAK) |
Więcej możesz przeczytać w 43/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.