Prawo i Sprawiedliwość uczyni z Polski raj na ziemi. Nabuduje od cholery autostrad, a także trzy miliony mieszkań. W zacnym planie PiS nie ma jednak wzmianki, ile z tych mieszkań przypadnie znanemu artyście Janowi Marii Jackowskiemu.
LPR staje się specjalistą nie tylko od wezwań do dymisji, ale i od apeli - co dotychczas było specjalnością autorytetów moralnych. Tym razem liga zaapelowała ustami Romana Giertycha (zresztą czy oni mają jakieś inne usta?) o ujawnienie wypadków podsłuchiwania posłów. Giertych obawia się, że służby specjalne zostały użyte do inwigilacji opozycji. Gorzej, jak się okaże, że nie zostały użyte. Cóż to byłby za policzek dla LPR!
"Rzeczpospolita" zorganizowała debatę o mediach publicznych. Debata jak debata - nudna była. Najciekawsze było to, że obok prawicowego publicysty Piotra Semki usadowił się wielbiciel młodych Iglesiasów Sławek Zieliński. Cóż - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
A wokół telewizji postbiałoruskiej wielka wichura. Lewica w radzie nadzorczej TVP zarzuca prawicy, że zawieszanie Pacławskiego było nielegalne. Prawica ma gdzieś te zarzuty. Do licha! Dlaczego Unia Wolności nie zajmuje stanowiska w tej sprawie!
Znany wróg fryzjerów Zbigniew Religa przytaszczył do Sejmu sporo papierów, na których znajduje się 100 tysięcy podpisów popierających ustawę zdrowotną autorstwa lidera Partii Centrum. W związku z tym wyczynem Partia Centrum chwilowo z nikim się nie jednoczy.
Mamy pewnego znajomego dobiegającego dziewięćdziesiątki, który z racji swojego wieku pracuje w radiowej Jedynce. I opowiedział nam ten znajomy, że w programie "Debata" (spęd polityków w ramach misji) strasznie pożarli się Zygmunt Wrzodak (który zresztą wciąż nie wyjaśnił, czy to prawda, że przeszedł na islam) z Janem Lityńskim. Unita sugerował, że LPR jest stronnictwem prorosyjskim, a ligowiec wypominał Lityńskiemu ściskanie się z Bierutem w dzieciństwie. Oj, nieładnie wyciągać takie rzeczy. Licho wie, panie Zygmuncie, co pan miętosił w wieku trzech latek. Zresztą jako narodowiec powinien pan docenić to, że Lityński lgnął do Bieruta, a nie Minca czy Bermana.
Podana w tej rubryce informacja o asystentkach gwiazd TVN spowodowała przejściowe kłopoty domowe Tomasza Sekielskiego. Powodowani wyrzutami sumienia w ramach pokuty postanowiliśmy oglądać wszystkie telewizyjne programy publicystyczne. I musimy przyznać, że "Prześwietlenie" rzeczonego Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego jest klasą dla siebie. Kto nie ma TVN 24, niech się nie martwi. Program obu panów powtarza TVN o 7.25. Nie wiedzieliśmy, że publicystyka polityczna jest tak popularna wśród rolników.
A do Tomasza Lisa przyszedł jednak Lech Wałęsa. Baliśmy się, że Lis wyciągnie skądś Kwaśniewskiego i prezydenci będą musieli coś sobie ścisnąć. Ale nie. Zamiast tego były prezydent kadził prowadzącemu i deklarował, że mu pomoże, jak będzie trzeba. Widać Lechu wreszcie pojął, że do Pałacu Prezydenckiego może wrócić najwyżej jako Wachowski przyszłego Wałęsy.
Młodzież Wszechpolska będzie protestować przeciw likwidacjom dopłat do studenckich stołówek i akademików. Odbiło im! Nie wiedzą, że uniwersytety to wylęgarnia lewactwa, antynarodowego liberalizmu i niechcianych ciąż?! Wstyd, żeby podlizywać się jak Wałęsa Lisowi elementom narodowo niepewnym.
Największy polski polityk się rypnął. Otóż podczas burzliwej debaty po expose premiera Roman Giertych stwierdził, że "rząd Belki jest rządem prezydenckim wprost". Musimy sprostować. Jeśli już lider LPR szuka sojuszników szefa rządu wśród tygodników, powinien raczej wymienić "Politykę".
Sejmowa restauracja. Podczas przerwy w gorących obradach posłowie wbiegają, by się posilić. Najpierw tłuszcza. Potem chwila przerwy i do Hawełki wkracza dostojny orszak. Na przedzie uchachani Zyta Gilowska i Jarosław Kaczyński. Piją sobie z dzióbków jak zakochani licealiści. Za nimi przyboczni: Jan Rokita i Donald Tusk. Szkoda, że Matejko tego nie widział.
LPR staje się specjalistą nie tylko od wezwań do dymisji, ale i od apeli - co dotychczas było specjalnością autorytetów moralnych. Tym razem liga zaapelowała ustami Romana Giertycha (zresztą czy oni mają jakieś inne usta?) o ujawnienie wypadków podsłuchiwania posłów. Giertych obawia się, że służby specjalne zostały użyte do inwigilacji opozycji. Gorzej, jak się okaże, że nie zostały użyte. Cóż to byłby za policzek dla LPR!
"Rzeczpospolita" zorganizowała debatę o mediach publicznych. Debata jak debata - nudna była. Najciekawsze było to, że obok prawicowego publicysty Piotra Semki usadowił się wielbiciel młodych Iglesiasów Sławek Zieliński. Cóż - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
A wokół telewizji postbiałoruskiej wielka wichura. Lewica w radzie nadzorczej TVP zarzuca prawicy, że zawieszanie Pacławskiego było nielegalne. Prawica ma gdzieś te zarzuty. Do licha! Dlaczego Unia Wolności nie zajmuje stanowiska w tej sprawie!
Znany wróg fryzjerów Zbigniew Religa przytaszczył do Sejmu sporo papierów, na których znajduje się 100 tysięcy podpisów popierających ustawę zdrowotną autorstwa lidera Partii Centrum. W związku z tym wyczynem Partia Centrum chwilowo z nikim się nie jednoczy.
Mamy pewnego znajomego dobiegającego dziewięćdziesiątki, który z racji swojego wieku pracuje w radiowej Jedynce. I opowiedział nam ten znajomy, że w programie "Debata" (spęd polityków w ramach misji) strasznie pożarli się Zygmunt Wrzodak (który zresztą wciąż nie wyjaśnił, czy to prawda, że przeszedł na islam) z Janem Lityńskim. Unita sugerował, że LPR jest stronnictwem prorosyjskim, a ligowiec wypominał Lityńskiemu ściskanie się z Bierutem w dzieciństwie. Oj, nieładnie wyciągać takie rzeczy. Licho wie, panie Zygmuncie, co pan miętosił w wieku trzech latek. Zresztą jako narodowiec powinien pan docenić to, że Lityński lgnął do Bieruta, a nie Minca czy Bermana.
Podana w tej rubryce informacja o asystentkach gwiazd TVN spowodowała przejściowe kłopoty domowe Tomasza Sekielskiego. Powodowani wyrzutami sumienia w ramach pokuty postanowiliśmy oglądać wszystkie telewizyjne programy publicystyczne. I musimy przyznać, że "Prześwietlenie" rzeczonego Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego jest klasą dla siebie. Kto nie ma TVN 24, niech się nie martwi. Program obu panów powtarza TVN o 7.25. Nie wiedzieliśmy, że publicystyka polityczna jest tak popularna wśród rolników.
A do Tomasza Lisa przyszedł jednak Lech Wałęsa. Baliśmy się, że Lis wyciągnie skądś Kwaśniewskiego i prezydenci będą musieli coś sobie ścisnąć. Ale nie. Zamiast tego były prezydent kadził prowadzącemu i deklarował, że mu pomoże, jak będzie trzeba. Widać Lechu wreszcie pojął, że do Pałacu Prezydenckiego może wrócić najwyżej jako Wachowski przyszłego Wałęsy.
Młodzież Wszechpolska będzie protestować przeciw likwidacjom dopłat do studenckich stołówek i akademików. Odbiło im! Nie wiedzą, że uniwersytety to wylęgarnia lewactwa, antynarodowego liberalizmu i niechcianych ciąż?! Wstyd, żeby podlizywać się jak Wałęsa Lisowi elementom narodowo niepewnym.
Największy polski polityk się rypnął. Otóż podczas burzliwej debaty po expose premiera Roman Giertych stwierdził, że "rząd Belki jest rządem prezydenckim wprost". Musimy sprostować. Jeśli już lider LPR szuka sojuszników szefa rządu wśród tygodników, powinien raczej wymienić "Politykę".
Sejmowa restauracja. Podczas przerwy w gorących obradach posłowie wbiegają, by się posilić. Najpierw tłuszcza. Potem chwila przerwy i do Hawełki wkracza dostojny orszak. Na przedzie uchachani Zyta Gilowska i Jarosław Kaczyński. Piją sobie z dzióbków jak zakochani licealiści. Za nimi przyboczni: Jan Rokita i Donald Tusk. Szkoda, że Matejko tego nie widział.
Więcej możesz przeczytać w 43/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.