Grób Nieznanego Żołnierza znowu będzie częścią Pałacu Saskiego Niewiele jest miejsc w Warszawie tak wypełnionych historią jak plac Józefa Piłsudskiego. Kiedyś był to plac Saski, podczas okupacji Adolf Hitler Platz, a po wojnie plac Zwycięstwa. Od pół wieku pozostaje on bezładny, zmienia się chaotycznie. Grób Nieznanego Żołnierza znajduje się w ułomku dawnej kolumnady Pałacu Saskiego, jako że sam pałac odbudowany nie został. Zachowano z niego tylko trzy arkady z potrzaskanymi fragmentami kolumn i łuków. Jest to powojenna - jak ją nazywa Michał Borowski, naczelny architekt miasta - aranżacja. Dokonano jej, by udaremnić odbudowę obiektu, który przed wojną stanowił siedzibę Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W październiku 2003 r. władze Warszawy podjęły decyzję o odtworzeniu dawnego kształtu placu oraz uwolnieniu go od peerelowskich zaszłości. Częścią tego projektu jest odbudowa Pałacu Saskiego.
Wtapianie Grobu Nieznanego Żołnierza
Przywracana Warszawie pierzeja składa się z trzech zasadniczych części: centralnie położonego Pałacu Saskiego, Pałacu Bruehla oraz zespołu dawnych kamienic od strony ulicy Królewskiej. Pałac Saski ma na powrót stanowić gmach użyteczności publicznej, łącząc funkcje administracyjne, kulturalne i reprezentacyjne. Pozostałe dwa obiekty zostaną oddane w wieloletnią dzierżawę prywatnym inwestorom, którzy będą je wykorzystywać na cele komercyjne, m.in. hotele, lokale biurowe, restauracje, sklepy. Dochód z tego pokryje koszty budowy i utrzymania Pałacu Saskiego. W finale przetargu na odbudowę części placu Józefa Piłsudskiego znalazły się belgijska firma Buelens Real Estate, francuska Bouygues Batiment International wespół z Bouygues Polska SA oraz międzynarodowa Bose International Planning & Architecture - Konsorcjum TriGranit. Autorami wszystkich trzech projektów są jednak zespoły polskich architektów, kierowane przez Przemysława Woźniakowskiego (Buelens), Leszka Klajnerta (Bouygues) i Marka Tryzybowicza (TriGranit). Pokazane przez te firmy projekty Borowski nazywa "ilustracją zamierzeń oferentów", bo ostateczne projekty mogą być inne: powstaną według wytycznych władz Warszawy. Ukończenie zabudowy pierzei przewidziano na rok 2007.
Według projektu Buelensa, Grób Nieznanego Żołnierza - taki, jak go dzisiaj widzimy - miałby zostać wtopiony w kolumnadę ze szkła budowlanego "najnowszej generacji". Powtarzałaby ona zarysy dawnej kolumnady, przede wszystkim eksponowałaby ruinę lub raczej jej aranżację z 1945 r. Rozwiązanie to stanowiłoby sensację techniczną i architektoniczną, rozbijając pełną umiaru harmonię dzieła z epoki klasycyzmu. Projekty Bouygues'a i TriGranit zachowują zarówno kolumnadę, jak i elewację Pałacu Saskiego w dawnym kształcie, choć wnętrza mają być zgodne z najnowszą technologią budowlaną, otwarte na różne możliwości podziałów. Trzy stojące dziś arkady wyróżniałyby się tylko innym kolorem okładzin. Borowski opowiada się stanowczo za odtworzeniem kolumnady, lecz w postaci, w jakiej istniała w 1939 r., kiedy żołnierski grób znajdował się w arkadzie.
Fot. Krzysztof Pacuła
Pastisz kontra ekstrawagancja
Narożnik placu Piłsudskiego od strony ulicy Królewskiej zajęty był przed wojną przez kilka kamienic o niewielkiej wartości architektonicznej, wcinających się częściowo w Ogród Saski. Warunki przetargu przewidują wzniesienie w tym miejscu budynku wielofunkcyjnego - nowoczesnego, a zarazem wtapiającego się w historyczną zabudowę. Nie jest taki nazbyt agresywny obiekt proponowany przez zespół Buelensa - ze szklanymi elewacjami, rzędami podpór, które niczego nie niosą, i daszkami, które niczego nie osłaniają. Natomiast według projektu Bouygues'a, stanąłby przy Królewskiej gmach z klasycystyczną fasadą i tympanonem - pastisz dawnego stylu.
Z kolei propozycja zespołu TriGranit to budynek powściągliwy w wyrazie, o nawiązujących do kamienicy sprzed 1939 r. pionowych proporcjach okien. Okładzina kamienna od strony placu harmonizuje z materią jego budowli - wysoki przeszklony hol, widoczny od Królewskiej, zapowiada wiele światła i powietrza.
Plac w uścisku polityków
Ze starych rycin wiemy, że kiedyś plac Saski był znacznie mniejszy niż obecnie. Ograniczały go od północy i południa długie niskie budynki z wieżyczkami. Były to stajnie gwardii konnej. Projekty Buelensa i BouygouesŐa sugerują zmniejszenie placu do dawnych rozmiarów: pierwszy - przez przywrócenie (w nieokreślonej jeszcze postaci) obiektów o podobnej kubaturze, drugi - przez wprowadzenie szpalerów wysokich drzew. Plac stałby się dzięki temu regularny i znacznie bardziej niż teraz kameralny. Pojawiły się głosy, że dopiero wówczas stałby się znowu placem, bo dziś jest przestrzenią o nieokreślonych zarysach. Projekt TriGranitu nie przewiduje okrojenia placu: jego północną pierzeję wyznacza biurowiec Metropolitan, południową - hotel Victoria. Oba są dość obce pałacom Bruhla i Saskiemu. Sądząc z wizualizacji, może się okazać, że ta zbyt szeroka, lecz wreszcie wyraźnie określona przestrzeń nabiera rozmachu, który straciłaby sprowadzona do prostokątnego podwórca. A cechą Warszawy jest właśnie szerokość przestrzeni - choć często wydaje się niepokojąca, nieuporządkowana, pełna kontrastów.
Dotychczas właściwe prace projektowe ograniczają się do zachodniej pierzei, tylko bowiem jej tereny należą do miasta. Sam plac stanowi własność skarbu państwa - rządzi nim wojewoda mazowiecki. Problemem jest to, że w kwestii zmian na placu nie ma obecnie żadnej współpracy między władzami miasta i województwa. Taka współpraca będzie możliwa po przyszłorocznych wyborach i zmianie władz województwa. Wówczas będzie się można zająć zagospodarowaniem całego placu, nie zaś tylko jednej jego strony. Nie jest jednak wcale pewne, czy wtedy dawny plac Saski wyzwoli się wreszcie z uścisku polityków.
Przywracana Warszawie pierzeja składa się z trzech zasadniczych części: centralnie położonego Pałacu Saskiego, Pałacu Bruehla oraz zespołu dawnych kamienic od strony ulicy Królewskiej. Pałac Saski ma na powrót stanowić gmach użyteczności publicznej, łącząc funkcje administracyjne, kulturalne i reprezentacyjne. Pozostałe dwa obiekty zostaną oddane w wieloletnią dzierżawę prywatnym inwestorom, którzy będą je wykorzystywać na cele komercyjne, m.in. hotele, lokale biurowe, restauracje, sklepy. Dochód z tego pokryje koszty budowy i utrzymania Pałacu Saskiego. W finale przetargu na odbudowę części placu Józefa Piłsudskiego znalazły się belgijska firma Buelens Real Estate, francuska Bouygues Batiment International wespół z Bouygues Polska SA oraz międzynarodowa Bose International Planning & Architecture - Konsorcjum TriGranit. Autorami wszystkich trzech projektów są jednak zespoły polskich architektów, kierowane przez Przemysława Woźniakowskiego (Buelens), Leszka Klajnerta (Bouygues) i Marka Tryzybowicza (TriGranit). Pokazane przez te firmy projekty Borowski nazywa "ilustracją zamierzeń oferentów", bo ostateczne projekty mogą być inne: powstaną według wytycznych władz Warszawy. Ukończenie zabudowy pierzei przewidziano na rok 2007.
Według projektu Buelensa, Grób Nieznanego Żołnierza - taki, jak go dzisiaj widzimy - miałby zostać wtopiony w kolumnadę ze szkła budowlanego "najnowszej generacji". Powtarzałaby ona zarysy dawnej kolumnady, przede wszystkim eksponowałaby ruinę lub raczej jej aranżację z 1945 r. Rozwiązanie to stanowiłoby sensację techniczną i architektoniczną, rozbijając pełną umiaru harmonię dzieła z epoki klasycyzmu. Projekty Bouygues'a i TriGranit zachowują zarówno kolumnadę, jak i elewację Pałacu Saskiego w dawnym kształcie, choć wnętrza mają być zgodne z najnowszą technologią budowlaną, otwarte na różne możliwości podziałów. Trzy stojące dziś arkady wyróżniałyby się tylko innym kolorem okładzin. Borowski opowiada się stanowczo za odtworzeniem kolumnady, lecz w postaci, w jakiej istniała w 1939 r., kiedy żołnierski grób znajdował się w arkadzie.
Fot. Krzysztof Pacuła
Pastisz kontra ekstrawagancja
Narożnik placu Piłsudskiego od strony ulicy Królewskiej zajęty był przed wojną przez kilka kamienic o niewielkiej wartości architektonicznej, wcinających się częściowo w Ogród Saski. Warunki przetargu przewidują wzniesienie w tym miejscu budynku wielofunkcyjnego - nowoczesnego, a zarazem wtapiającego się w historyczną zabudowę. Nie jest taki nazbyt agresywny obiekt proponowany przez zespół Buelensa - ze szklanymi elewacjami, rzędami podpór, które niczego nie niosą, i daszkami, które niczego nie osłaniają. Natomiast według projektu Bouygues'a, stanąłby przy Królewskiej gmach z klasycystyczną fasadą i tympanonem - pastisz dawnego stylu.
Z kolei propozycja zespołu TriGranit to budynek powściągliwy w wyrazie, o nawiązujących do kamienicy sprzed 1939 r. pionowych proporcjach okien. Okładzina kamienna od strony placu harmonizuje z materią jego budowli - wysoki przeszklony hol, widoczny od Królewskiej, zapowiada wiele światła i powietrza.
Plac w uścisku polityków
Ze starych rycin wiemy, że kiedyś plac Saski był znacznie mniejszy niż obecnie. Ograniczały go od północy i południa długie niskie budynki z wieżyczkami. Były to stajnie gwardii konnej. Projekty Buelensa i BouygouesŐa sugerują zmniejszenie placu do dawnych rozmiarów: pierwszy - przez przywrócenie (w nieokreślonej jeszcze postaci) obiektów o podobnej kubaturze, drugi - przez wprowadzenie szpalerów wysokich drzew. Plac stałby się dzięki temu regularny i znacznie bardziej niż teraz kameralny. Pojawiły się głosy, że dopiero wówczas stałby się znowu placem, bo dziś jest przestrzenią o nieokreślonych zarysach. Projekt TriGranitu nie przewiduje okrojenia placu: jego północną pierzeję wyznacza biurowiec Metropolitan, południową - hotel Victoria. Oba są dość obce pałacom Bruhla i Saskiemu. Sądząc z wizualizacji, może się okazać, że ta zbyt szeroka, lecz wreszcie wyraźnie określona przestrzeń nabiera rozmachu, który straciłaby sprowadzona do prostokątnego podwórca. A cechą Warszawy jest właśnie szerokość przestrzeni - choć często wydaje się niepokojąca, nieuporządkowana, pełna kontrastów.
Dotychczas właściwe prace projektowe ograniczają się do zachodniej pierzei, tylko bowiem jej tereny należą do miasta. Sam plac stanowi własność skarbu państwa - rządzi nim wojewoda mazowiecki. Problemem jest to, że w kwestii zmian na placu nie ma obecnie żadnej współpracy między władzami miasta i województwa. Taka współpraca będzie możliwa po przyszłorocznych wyborach i zmianie władz województwa. Wówczas będzie się można zająć zagospodarowaniem całego placu, nie zaś tylko jednej jego strony. Nie jest jednak wcale pewne, czy wtedy dawny plac Saski wyzwoli się wreszcie z uścisku polityków.
Więcej możesz przeczytać w 43/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.