W Josephie Ratzingerze nie ma nic z pruskiego ducha Jest jeden wymiar, w którym Benedykt XVI nie może być kontynuatorem Jana Pawła II - wyjątkowa więź, jaka łączyła papieża Polaka z rodakami, a szczególnie z Kościołem w Polsce. Jana Paweł II był jednym z nas, doskonale rozumiał specyfikę polskiej religijności i potrafił często wcześniej od polskich biskupów dostrzec problemy i trudności, przed jakimi staje Kościół. W nowym pontyfikacie nie może być zatem automatycznej kontynuacji czy prób przenoszenia doświadczeń ostatniego ćwierćwiecza. Myli się jednak ten, kto sądzi, że nowy papież o polskim katolicyzmie i religijności wie niewiele.
Przyjaciel polskiego Kościoła
Wprawdzie jeszcze niespełna rok temu w wywiadzie dla KAI ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, pytany o wyzwania, przed jakimi stoi Kościół w Polsce, zastrzegał, że "nie śmie pouczać polskich biskupów, co teraz powinni robić". Szybko jednak dodał, że analizując polską religijność, trzeba docenić "bardzo silne i powszechne utożsamianie się z chrześcijaństwem", co ostatecznie sprawia, że wiara jest "jedną z podstaw tożsamości narodu". To przekonanie nowego papieża nie wynika bynajmniej ze stereotypowego postrzegania Polski, ale ma źródła w wiedzy, jaką Benedykt XVI posiadł podczas kierowania jedną z najważniejszych watykańskich kongregacji. Tę wiedzę wsparły bliskie kontakty z takimi polskimi hierarchami jak abp Alfons Nossol i abp Henryk Muszyński.
Przyjaźń i znajomość abp. Nossola z nowym papieżem trwa od ponad trzydziestu lat. "On dobrze orientuje się w sprawach polskiego Kościoła" - uważa abp Nossol. Wielokrotnie rozmawiali z kard. Ratzingerem o polskiej pobożności wyrażającej się w masowości i ludowości. Nowemu papieżowi urodzonemu w Bawarii, nieopodal granicy austriackiej, ten typ pobożności wcale nie jest obcy. - Kiedy tworzono księgę pamiątkową z okazji 60. urodzin obecnego papieża, poproszono mnie o napisanie okolicznościowego tekstu. Choć tytuł księgi brzmiał "W służbie mądrości i wiedzy", nie miałem wątpliwości, że tekst poświęcony polskiej, ludowej religijności sprawi kard. Ratzingerowi wielką radość - wspomina abp Nossol.
Podczas dyskusji o polskiej religijności kard. Ratzinger podkreślał konieczność dynamizowania i pogłębiania wiary, m.in. poprzez nadawanie jej wymiaru intelektualnego. W wywiadzie dla KAI, odwołując się do książek Jana Pawła II, zwracał uwagę, że decydującym doświadczeniem musi być uformowanie elit będących nie tylko wizytówką lokalnych kościołów, ale wręcz ich ostoją. Stąd wynika skierowany wówczas do Polski apel o docenienie "silnej wiarą inteligencji" i zadbanie o jej obecność na płaszczyźnie intelektualnej i społecznej. "Wydaje mi się to bardzo ważne dla Europy, a szczególnie właśnie dla Polski: rozwijać myśl filozoficzną, i to taką, która podejmuje dialog z wymogami naszych czasów, z całą empiryczną rzeczywistością, jaka nas otacza" - radził przyszły papież.
Podobne diagnozy stawiają polscy biskupi. Bp Tadeusz Pieronek uważa, że dość powszechna na Zachodzie opinia o braku pogłębienia intelektualnego polskiego Kościoła, choć ma cechy tzw. opinii obiegowej, "jest też prawdziwym wnioskiem, czasem po prostu obnażającym nasze słabości". Choć sam hierarcha podziela pogląd, że wiedza nowego papieża o Kościele w Polsce pochodzi głównie od jego polskich współpracowników i przyjaciół, to nie wynika ona z jakiegoś szczególnego "zderzenia się" z jednostkowymi problemami. - Nie wiadomo na przykład, czy kard. Ratzinger znał problem czy choćby kontrowersje, jakie pojawiały się wokół sporu o Radio Maryja - mówi bp Pieronek. Jednego jest jednak pewien: dziś w Watykanie nikt nie będzie mógł już liczyć na taryfę ulgową.
Papież polsko-niemieckiego pojednania
Kilka dni przed konklawe prof. Władysław Bartoszewski, zapytany o wybór przyszłego papieża i szanse na ten urząd kard. Ratzingera, proroczo zauważył, że ewentualny wybór niemieckiego kardynała mógłby się przyczynić do niezwykłego i nieoczekiwanego dopięcia polsko-niemieckiego pojednania. Papież Niemiec, noszący w sobie doświadczenie bezwzględności i tyranii czasów wojny, stojący symbolicznie i dosłownie po drugiej stronie doświadczeń Karola Wojtyły, może odegrać najbardziej doniosłą rolę w ostatecznym pojednaniu między naszymi narodami. Jeszcze jako arcybiskup Monachium był z pielgrzymką w Oświęcimiu, bywał także w miejscach ważnych dla polsko-niemieckiego pojednania, choćby na Górze św. Anny.
- W Benedykcie XVI nie ma nic z pruskiego ducha ani z narodowego zacieśnienia - mówi abp Nossol. Ma to źródło także w teologicznej formacji Ratzingera. Zdaniem wielu obserwatorów, sprawa polsko-niemieckiego ostatecznego pojednania ma dziś wielką szansę. - To także szansa na pokazanie Europie, w jakim kierunku można pójść - ocenia abp Nossol, przypominając, że dla Benedykta XVI "większa integracja europejska ma sens nie w kontekście społecznym, ale poprzez podkreślenie i zamanifestowanie wartości jedności duchowej". Tego bez pojednania między narodami, które w przeszłości istniały często "przeciwko sobie albo w najlepszym wypadku obok siebie", nie da się osiągnąć. - Oczekiwana zmiana musi prowadzić nas w kierunku radosnego bycia z sobą i dla siebie - entuzjastycznie ocenia abp Nossol. I dodaje, że "Europa na tym tylko zyska", a symboliczna wizyta nowego papieża w Polsce - czy to w czasie, gdy będziemy obchodzić rocznice "Solidarności" i wybuchu II wojny światowej, czy w 2006 r., na 40-lecie skierowanego do biskupów niemieckich listu "przebaczamy i prosimy o przebaczenie" - może się stać wydarzeniem przekraczającym wymiar czysto religijny czy społeczny.
Ocalenie polskiego dziedzictwa
Choć kard. Ratzinger nie chciał się wypowiadać na temat polskich problemów, zauważał: "Chciałbym, aby ten polski katolicyzm, nacechowany nie tylko siłą wiary, ale i siłą intelektu, mógł odegrać ważną rolę i poza Polską, w kontekście europejskim". Dziś jako papież przejmujący imię od Benedykta, pierwszego patrona Europy, podkreśla konieczność ocalenia naszego dziedzictwa przed relatywizmem wartości i wiary. Jego osobiste doświadczenie, wybitnego teologa i jednego z największych umysłów współczesnego Kościoła, pozwala mieć nadzieję, że przekaz wiary będzie wzbogacany o wartości intelektualne jeszcze mocniej niż za Jana Pawła II. To też zachęta dla polskiego Kościoła, aby podkreślając wartość dominującego w Polsce typu religijności opartej na tradycji i ludowej pobożności, nie ograniczył jej jedynie do tego wymiaru. Ponoć Jan Paweł II miał w zwyczaju po najważniejszych dyskusjach dodawać: "A co na to powie Ratzinger?". Dziś to pytanie muszą sobie zadawać nie tylko polscy biskupi, ale także wszyscy publicznie zabierający głos w debacie o Kościele.
Wprawdzie jeszcze niespełna rok temu w wywiadzie dla KAI ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, pytany o wyzwania, przed jakimi stoi Kościół w Polsce, zastrzegał, że "nie śmie pouczać polskich biskupów, co teraz powinni robić". Szybko jednak dodał, że analizując polską religijność, trzeba docenić "bardzo silne i powszechne utożsamianie się z chrześcijaństwem", co ostatecznie sprawia, że wiara jest "jedną z podstaw tożsamości narodu". To przekonanie nowego papieża nie wynika bynajmniej ze stereotypowego postrzegania Polski, ale ma źródła w wiedzy, jaką Benedykt XVI posiadł podczas kierowania jedną z najważniejszych watykańskich kongregacji. Tę wiedzę wsparły bliskie kontakty z takimi polskimi hierarchami jak abp Alfons Nossol i abp Henryk Muszyński.
Przyjaźń i znajomość abp. Nossola z nowym papieżem trwa od ponad trzydziestu lat. "On dobrze orientuje się w sprawach polskiego Kościoła" - uważa abp Nossol. Wielokrotnie rozmawiali z kard. Ratzingerem o polskiej pobożności wyrażającej się w masowości i ludowości. Nowemu papieżowi urodzonemu w Bawarii, nieopodal granicy austriackiej, ten typ pobożności wcale nie jest obcy. - Kiedy tworzono księgę pamiątkową z okazji 60. urodzin obecnego papieża, poproszono mnie o napisanie okolicznościowego tekstu. Choć tytuł księgi brzmiał "W służbie mądrości i wiedzy", nie miałem wątpliwości, że tekst poświęcony polskiej, ludowej religijności sprawi kard. Ratzingerowi wielką radość - wspomina abp Nossol.
Podczas dyskusji o polskiej religijności kard. Ratzinger podkreślał konieczność dynamizowania i pogłębiania wiary, m.in. poprzez nadawanie jej wymiaru intelektualnego. W wywiadzie dla KAI, odwołując się do książek Jana Pawła II, zwracał uwagę, że decydującym doświadczeniem musi być uformowanie elit będących nie tylko wizytówką lokalnych kościołów, ale wręcz ich ostoją. Stąd wynika skierowany wówczas do Polski apel o docenienie "silnej wiarą inteligencji" i zadbanie o jej obecność na płaszczyźnie intelektualnej i społecznej. "Wydaje mi się to bardzo ważne dla Europy, a szczególnie właśnie dla Polski: rozwijać myśl filozoficzną, i to taką, która podejmuje dialog z wymogami naszych czasów, z całą empiryczną rzeczywistością, jaka nas otacza" - radził przyszły papież.
Podobne diagnozy stawiają polscy biskupi. Bp Tadeusz Pieronek uważa, że dość powszechna na Zachodzie opinia o braku pogłębienia intelektualnego polskiego Kościoła, choć ma cechy tzw. opinii obiegowej, "jest też prawdziwym wnioskiem, czasem po prostu obnażającym nasze słabości". Choć sam hierarcha podziela pogląd, że wiedza nowego papieża o Kościele w Polsce pochodzi głównie od jego polskich współpracowników i przyjaciół, to nie wynika ona z jakiegoś szczególnego "zderzenia się" z jednostkowymi problemami. - Nie wiadomo na przykład, czy kard. Ratzinger znał problem czy choćby kontrowersje, jakie pojawiały się wokół sporu o Radio Maryja - mówi bp Pieronek. Jednego jest jednak pewien: dziś w Watykanie nikt nie będzie mógł już liczyć na taryfę ulgową.
Papież polsko-niemieckiego pojednania
Kilka dni przed konklawe prof. Władysław Bartoszewski, zapytany o wybór przyszłego papieża i szanse na ten urząd kard. Ratzingera, proroczo zauważył, że ewentualny wybór niemieckiego kardynała mógłby się przyczynić do niezwykłego i nieoczekiwanego dopięcia polsko-niemieckiego pojednania. Papież Niemiec, noszący w sobie doświadczenie bezwzględności i tyranii czasów wojny, stojący symbolicznie i dosłownie po drugiej stronie doświadczeń Karola Wojtyły, może odegrać najbardziej doniosłą rolę w ostatecznym pojednaniu między naszymi narodami. Jeszcze jako arcybiskup Monachium był z pielgrzymką w Oświęcimiu, bywał także w miejscach ważnych dla polsko-niemieckiego pojednania, choćby na Górze św. Anny.
- W Benedykcie XVI nie ma nic z pruskiego ducha ani z narodowego zacieśnienia - mówi abp Nossol. Ma to źródło także w teologicznej formacji Ratzingera. Zdaniem wielu obserwatorów, sprawa polsko-niemieckiego ostatecznego pojednania ma dziś wielką szansę. - To także szansa na pokazanie Europie, w jakim kierunku można pójść - ocenia abp Nossol, przypominając, że dla Benedykta XVI "większa integracja europejska ma sens nie w kontekście społecznym, ale poprzez podkreślenie i zamanifestowanie wartości jedności duchowej". Tego bez pojednania między narodami, które w przeszłości istniały często "przeciwko sobie albo w najlepszym wypadku obok siebie", nie da się osiągnąć. - Oczekiwana zmiana musi prowadzić nas w kierunku radosnego bycia z sobą i dla siebie - entuzjastycznie ocenia abp Nossol. I dodaje, że "Europa na tym tylko zyska", a symboliczna wizyta nowego papieża w Polsce - czy to w czasie, gdy będziemy obchodzić rocznice "Solidarności" i wybuchu II wojny światowej, czy w 2006 r., na 40-lecie skierowanego do biskupów niemieckich listu "przebaczamy i prosimy o przebaczenie" - może się stać wydarzeniem przekraczającym wymiar czysto religijny czy społeczny.
Ocalenie polskiego dziedzictwa
Choć kard. Ratzinger nie chciał się wypowiadać na temat polskich problemów, zauważał: "Chciałbym, aby ten polski katolicyzm, nacechowany nie tylko siłą wiary, ale i siłą intelektu, mógł odegrać ważną rolę i poza Polską, w kontekście europejskim". Dziś jako papież przejmujący imię od Benedykta, pierwszego patrona Europy, podkreśla konieczność ocalenia naszego dziedzictwa przed relatywizmem wartości i wiary. Jego osobiste doświadczenie, wybitnego teologa i jednego z największych umysłów współczesnego Kościoła, pozwala mieć nadzieję, że przekaz wiary będzie wzbogacany o wartości intelektualne jeszcze mocniej niż za Jana Pawła II. To też zachęta dla polskiego Kościoła, aby podkreślając wartość dominującego w Polsce typu religijności opartej na tradycji i ludowej pobożności, nie ograniczył jej jedynie do tego wymiaru. Ponoć Jan Paweł II miał w zwyczaju po najważniejszych dyskusjach dodawać: "A co na to powie Ratzinger?". Dziś to pytanie muszą sobie zadawać nie tylko polscy biskupi, ale także wszyscy publicznie zabierający głos w debacie o Kościele.
Więcej możesz przeczytać w 17/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.