NATO ma być zbrojnym ramieniem całej cywilizacji zachodniej Zapowiedzi końca NATO są stanowczo przedwczesne. Ministrowie spraw zagranicznych sojuszu udowodnili podczas spotkania w Wilnie, że po kryzysie wywołanym wojną w Iraku pakt znów mówi jednym głosem. "Dla Ameryki NATO to najważniejsze forum dialogu transatlantyckiego" - oznajmiła Condoleezza Rice, sekretarz stanu USA. "Od kilku lat NATO szybko się zmienia, szukając nowych obszarów działania" - dodał sekretarz generalny Jaap de Hoop Scheffer. - Świat potrzebuje skutecznej organizacji łączącej siłę polityczną i militarną. Sojusz idealnie nadaje się do tej roli - komentuje dla "Wprost" Bruno Tertrais, ekspert Fundacji Badań Strategicznych.
W przyszłym roku do NATO zostaną zaproszone Albania, Chorwacja i Macedonia. W Wilnie podjęto decyzję o otwarciu szybkiej ścieżki negocjacji członkowskich dla Ukrainy, jednocześnie podpisując umowę o współpracy z Rosją. Przemiany na Bliskim Wschodzie rozpoczęły dyskusję na temat członkostwa Izraela w sojuszu. Demokratyczne rewolucje w Gruzji i Kirgistanie sprawiły, że także te państwa oczekują włączenia do paktu. - Należy rozszerzać NATO, ale trzeba pamiętać o jego głównym zadaniu: ochronie demokracji - tłumaczy dla "Wprost" Bruce P. Jackson, przewodniczący organizacji U.S. Committee on NATO.
Bydgoszcz - NATO
Po zamachach z 11 września rozpoczęto reformowanie paktu, m.in. podjęto decyzję o usprawnieniu systemu dowodzenia wojskami sojuszu, centralizacji systemu szkolenia (główna baza powstanie w Bydgoszczy) i utworzeniu oddziałów szybkiego reagowania. Przy okazji wyszło na jaw, że brakuje sprawnego systemu wcielania decyzji w życie. Pierwsze jednostki szybkiego reagowania miały powstać rok temu, ale ich tworzenie się opóźnia (teraz z powodu sporu między Francją i USA o lokalizację poligonu). Mimo szumnych zapowiedzi będą one w pełni gotowe dopiero w przyszłym roku.
Próbę wytyczenia nowego kierunku podjęto już na ubiegłorocznym szczycie w Stambule. Tam zapadła decyzja o bliższej współpracy z krajami basenu Morza Śródziemnego. Rezultatem tych uzgodnień była lutowa wizyta w Tel Awiwie Scheffera; pierwszy raz szef sojuszu przyjechał do Izraela. W marcu doszło do innego bezprecedensowego wydarzenia - manewrów wojsk NATO-wskich i izraelskich. Niemal w tym samym czasie Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy, usłyszał w Waszyngtonie, że USA będą popierać ukraińskie dążenia do wstąpienia do sojuszu.
Członkostwo Izraela i Ukrainy w NATO to jednak pieśń przyszłości. Póki na Bliskim Wschodzie nie zapanuje trwały pokój, na wejście Izraela do sojuszu nie zgodzą się państwa europejskie. Z kolei rozpoczęcie negocjacji z Kijowem na pewno wywoła niezadowolenie Rosji. Nie znaczy to, że przyjęcie obu krajów do NATO należy odkładać w nieskończoność. Ostatnie porozumienie izraelsko-palestyńskie w Szarm el-Szejk pozwala mieć nadzieję, że sytuacja w końcu się unormuje. Moskwa nie zgadzała się na przyjęcie do paktu trzech krajów nadbałtyckich, a jednak udało się przesunąć granice NATO do bram Petersburga. Dlatego można przypuszczać, że Izrael i Ukraina dołączą do sojuszu szybciej, niż się wydaje.
- Sojusz jest jedyną organizacją, która zrzesza tylko kraje cywilizacji zachodniej. Ta jednolitość to jego największa siła - tłumaczy Antonio Missiroli, ekspert Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem UE.
NATO jest wyjątkowe, ponieważ dysponuje siłą polityczną i wojskową - takich możliwości nie ma żadna inna organizacja, nawet WTO czy ONZ. Przykładem wykorzystania jego siły politycznej jest spotkanie w Wilnie. Kraje nadbałtyckie od dawna znajdują się w poważnym konflikcie z Rosją. Dlatego spotkanie w stolicy Litwy to ważna deklaracja solidarności w myśl zasady: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
NATO ma gigantyczne możliwości, których ciągle nie umie w pełni wykorzystać. - Pakt musi przede wszystkim stworzyć centralny ośrodek decyzyjny. Bez niego sojusz wojskowy zamieni się w klub dyskusyjny w rodzaju OBWE - tłumaczy Charles Kupchan, dyrektor programu europejskiego w Radzie Stosunków Międzynarodowych. Brak sprawnego kierownictwa paraliżuje możliwości sojuszu, co zmniejsza jego rolę na świecie. - 60 proc. Ukraińców jest przeciwnych przystąpienia do paktu. Nie z powodu słabości NATO, ale dlatego że nie mają świadomości tkwiącej w nim siły - wyjaśnia Anatol Lieven, komentator dziennika "Wall Street Journal".
Nowe wspaniałe NATO
- Każdy, kto mówi, że czas NATO minął, myli się. To tak, jakby twierdził, że nie potrzebuje ubezpieczenia, bo dawno nie miał wypadku - uważa Jackson. Sojusz musi pozostać organizacją, którą tworzą kraje uznające wspólne wartości: wolność, demokrację, wolny rynek, indywidualizm, prawa człowieka. Dlatego w pakcie powinno się znaleźć miejsce dla Izraela czy Ukrainy. Być może nawet dla Australi i Nowej Zelandii, które są mu bliskie cywilizacyjnie. - Te kraje korzystają z doktryn wojskowych opracowanych przez NATO. To tylko ułatwiłoby integrację - uważa Michael Codner z Królewskiego Instytutu Studiów Obronnych. Taka formuła działania sojuszu nie będzie wykluczała dalszych rozszerzeń, nawet o kraje arabskie. Wystarczy, że zaakceptują one system wartości, który uznają pozostali członkowie.
- Rola Zachodu na świecie będzie rosła, w miarę jak coraz więcej krajów będzie się demokratyzować - podkreśla Jackson. Dlatego będziemy potrzebowali narzędzia, które pozwoli się angażować w różnych częściach świata, na przykład w Afryce czy na subkontynencie indyjskim. Nie można też wykluczyć wzrostu zagrożenia ze strony Rosji lub Chin. Sojusz wymaga gwałtownej reformy - być może nawet nowego traktatu północnoatlantyckiego. Pakt musi wypracować metody szybkiego podejmowania decyzji, usprawnić działanie wojska, a także znaleźć sposoby finansowania działań. Tak zreformowane NATO stanie się potęgą polityczną i wojskową. Najpotężniejszą organizacją międzynarodową XXI wieku.
Więcej możesz przeczytać w 17/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.