Europa wraca do Europy wartości, tak obśmiewanych przez postępowców Jazda na gapę polityków europejskich powoli dobiega końca. I nie kontrolerzy, którzy wejdą do narodowych wagoników Unii Europejskiej, wyproszą gapowiczów. Zrobią to współpasażerowie, którzy mają dość relatywizmu moralnego, niedotrzymywania obietnic i nabijania ich w butelkę. Zrobią to nie dlatego, że są opętani rewolucją moralną, lecz dlatego, że mają dość rewolucji obyczajowych pokolenia `68. Hasło zbuntowanej studenterii paryskiej: "Zakazuje się zakazywać" zużyło się jak wszystkie rewolucyjne erzace Europy. Oczywiście dla przepojonych polityczną poprawnością elit 1968 roku nazywanie kłamstwa - kłamstwem, złodziejstwa - złodziejstwem, nieprawości - nieprawością jest nie tylko nieeleganckie, ale i niewygodne. Zachowują się tak jak ich duchowy przywódca Jean Paul Sartre, przyjaciel ZSRR, który uważał, że "wszyscy antykomuniści to szakale". Sartre miał trochę racji w tym, co mówił, bo komunizm od samego początku cuchnął padliną, rozkładając moralnie władzę i społeczeństwo.
To już koniec świata pokolenia `68, na co wskazuje żywotność pokolenia JPII, pragnącego powrotu do wartości chrześcijańskich, do europejskiej tradycji. Prostackie nazywanie rzeczy po imieniu, powtarzanie, że życie bez wartości nie ma sensu, że szczęście rodzinne nie jest drobnomieszczańskim przeżytkiem, jak przekonywał Cohn-Bendit, to doprawdy klęska awangardzistów i postępowców dominujących jeszcze niedawno w Europie. Dlaczego naturalną restytucję zasad moralnych nazywa się rewolucją moralną? Jak coś, co z zasady jest niemoralne, czyli rewolucja, może doprowadzać do przestrzegania zasad moralnych - tego lewicowi idioci, twórcy określenia "rewolucja moralna", wyjaśnić już nie potrafią. Taka jest ta nasza intelektualna komuna paryska od dawna. Pojadą jeszcze trochę na gapę komunardzi 1968 roku, próbując utrzymać władzę nad językiem, którego nie rozumieją nowe pokolenia Europejczyków.
To, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w Polsce i niektórych krajach Europy po śmierci Jana Pawła II, to, co towarzyszy powołaniu na Stolicę Piotrową Josepha Ratzingera, świadczy, iż Europa wraca do Europy wartości, tak obśmiewanych przez postępowców. Odbudowę moralną Europy, którą rozpoczął pontyfikat Jana Pawła Wielkiego, będzie kontynuował najbliższy współpracownik polskiego papieża (vide: "Benedykcja Europy"). Benedykt XVI, tak jak Benedykt z Nursji, ma szansę odbudować duchowo Europę, co zresztą zapowiedział w homilii wygłoszonej 18 kwietnia 2005 r. Papież ostrzegał: "Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki".
Wybór Bawarczyka na papieża może mieć także, o czym pisze ksiądz Kazimierz Sowa, znaczenie w stosunkach polsko-niemieckich. Ten papież może odegrać ogromną rolę w kształtowaniu pokoleń Europejczyków, zmęczonych i zniechęconych w przeszłości do hedonistycznej wizji obywatela Unii Europejskiej, który ma prawo się domagać zakazu zakazywania. Głód wartości wśród wielu, nie tylko młodych ludzi, który obudził nasz papież, na co wskazuje ojciec Tomasz Dostatni (vide: "Dywizje papieża"), może być zbawienny dla całej Europy i ten pontyfikat może się stać benedykcją Starego Kontynentu. Tak zakończy się epoka generacji `68, czyli gapowiczów Europy, a odrzucenie traktatu konstytucyjnego potwierdzi ostateczny koniec końca, bo kończyli długo, jak wszyscy nudni pseudointelektualiści.
To, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w Polsce i niektórych krajach Europy po śmierci Jana Pawła II, to, co towarzyszy powołaniu na Stolicę Piotrową Josepha Ratzingera, świadczy, iż Europa wraca do Europy wartości, tak obśmiewanych przez postępowców. Odbudowę moralną Europy, którą rozpoczął pontyfikat Jana Pawła Wielkiego, będzie kontynuował najbliższy współpracownik polskiego papieża (vide: "Benedykcja Europy"). Benedykt XVI, tak jak Benedykt z Nursji, ma szansę odbudować duchowo Europę, co zresztą zapowiedział w homilii wygłoszonej 18 kwietnia 2005 r. Papież ostrzegał: "Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki".
Wybór Bawarczyka na papieża może mieć także, o czym pisze ksiądz Kazimierz Sowa, znaczenie w stosunkach polsko-niemieckich. Ten papież może odegrać ogromną rolę w kształtowaniu pokoleń Europejczyków, zmęczonych i zniechęconych w przeszłości do hedonistycznej wizji obywatela Unii Europejskiej, który ma prawo się domagać zakazu zakazywania. Głód wartości wśród wielu, nie tylko młodych ludzi, który obudził nasz papież, na co wskazuje ojciec Tomasz Dostatni (vide: "Dywizje papieża"), może być zbawienny dla całej Europy i ten pontyfikat może się stać benedykcją Starego Kontynentu. Tak zakończy się epoka generacji `68, czyli gapowiczów Europy, a odrzucenie traktatu konstytucyjnego potwierdzi ostateczny koniec końca, bo kończyli długo, jak wszyscy nudni pseudointelektualiści.
Więcej możesz przeczytać w 17/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.