Istnieją słowa, które mogą spowodować furię polityków PiS, a co za tym idzie, zagrozić bezpieczeństwu państwa
Politycy PiS okazują się bardzo wrażliwi na punkcie słownictwa. Przekonali się o tym Bronisław Komorowski i Stefan Niesiołowski z PO, którzy za swe nie dość pochlebne wypowiedzi pod adresem partii braci Kaczyńskich zostali ukarani wykatapultowaniem z atrakcyjnych foteli marszałków w parlamencie. Wspólnie ze znanymi językoznawcami opracowaliśmy najnowszy leksykon słów niepoprawnych politycznie, których używanie jest niemile widziane przez polityków rządzącej partii. W opinii fachowców zgromadzone w leksykonie słowa mogą w sposób jednoznaczny i oczywisty spowodować furię niektórych polityków PiS, a co za tym idzie, zagrozić bezpieczeństwu państwa.
Osoby, które chcą zachować poprawne kontakty z drażliwymi jak Violetta Villas politykami PiS, lepiej nie powinni wspominać o:
Leksykon z narażeniem życia i zdrowia psychicznego opracował Krzysztof Skiba
Osoby, które chcą zachować poprawne kontakty z drażliwymi jak Violetta Villas politykami PiS, lepiej nie powinni wspominać o:
- księżycu (księżyc niby jest apolityczny, ale kto go tam wie, był już za komuny i to czyni go wielce podejrzanym, a poza tym kojarzy się z zakazaną już bajką z udziałem wiadomych bliźniaków)
- belfrach (premier i kilku ministrów to byli nauczyciele, po co im przypominać, jak łazili po klasach obsypani kredą, a nad ich głowami fruwały papierowe samoloty rzucane przez niesforną dziatwę szkolną)
- wannach typu jacuzzi (mogło by to urazić ministra Zbigniewa Wassermanna, który wytoczył proces firmie montującej mu taką wannę w domu)
- Kaczogrodzie (to popularne określenie Warszawy pod rządami Lecha Kaczyńskiego teraz niepotrzebnie mogłoby się stać synonimem całego kraju, od Rywinlandu do Kaczogrodu nie brzmi najlepiej)
- młodych laskach sypiających ze starymi facetami (to niezwykle drażliwy temat dla ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna)
- odnowie moralnej (bo odnowa biologiczna w basenie sejmowym i w solarium z Lepperem wystarczy)
- jeździe na rolkach, deskorolkach i wrotkach (tu znowu może się obrazić Ludwik Dorn, który jeżdżąc swego czasu na rolkach, połamał sobie gnaty)
- przyjaciołach z platformy (po co niepotrzebnie przypominać, że miało się kiedyś innych kumpli niż Czarnecki, Lepper czy Giertych)
- ZChN (czyli Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym - błazeńskiej partii, której wszyscy się wstydzą, ale z której wielu PiS-owców się wywodzi. Partia przeszła do historii tylko dlatego, że chciała wytoczyć proces grupie "Piersi" za piosenkę "ZChN zbliża się").
- V Rzeczypospolitej (która nadejdzie, gdy kolejnym prezydentem zostanie Renata Beger)
- trzech milionach mieszkań (to jedna z obietnic wyborczych PiS, o której lepiej głośno nie wspominać, bo jest szansa, że z czasem wyborcy być może zapomną)
- czerwcu (tu może się obrazić minister sportu Tomasz Lipiec, chodziarz, wzięty do ekipy rządowej tylko po to, że jakby co, to on sobie pójdzie)
- polepszeniu sytuacji na polskich drogach poprzez zmniejszanie liczby tirów (to jedna ze śmieszniejszych deklaracji wyborczych Lecha Kaczyńskiego, która może sugerować, że PiS uleczy kraj poprzez ZMNIEJSZANIE, np. aby w tramwajach nie było tłoku, należy zmniejszyć liczbę ludzi, a żeby jeździło się wygodnie, powinni podróżować tylko chudzi, żeby wino było tanie, trzeba zmniejszyć wódy chlanie itd.)
- pod żadnym pozorem nie należy mówić złych rzeczy o Gorzowie Wielkopolskim, a w szczególności używać określeń typu "dziura", "koniec świata" czy "zadupie" (premier Kazimierz Marcinkiewicz pochodzi z Gorzowa i mogłoby mu być przykro tak samo jak Leszkowi Millerowi, który miał jeszcze gorzej, bo pochodził z Żyrardowa).
Leksykon z narażeniem życia i zdrowia psychicznego opracował Krzysztof Skiba
Więcej możesz przeczytać w 45/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.