Ruszyła kampania wyborcza. Formalnie przed jesiennymi wyborami samorządowymi, ale zaryzykowalibyśmy butelkę naszego ulubionego napoju niegazowanego, że przy okazji odbędą się też wybory parlamentarne (albo koalicja PiS-PO). Wszyscy o tym wiedzą, tylko każdy się boi powiedzieć. Niepotrzebnie, wizja, że polowy tego tałatajstwa już nie będzie w Sejmie, uskrzydli Naród.
Po trzytygodniowych poszukiwaniach znalazły się LPR i Samoobrona. Obie te zacne partie, bez których nam się żyć nie chce, ogłosiły, że przechodzą do opozycji. Było to podyktowane tym, że "Z życia koalicji" za nic w świecie ich nie chciało, a zależy im jednak, by się pojawiać na naszych łamach.
Nie ma dnia, by z gospodarską wizytą nie bawił w coraz to innym zakątku naszej zaśnieżonej ojczyzny Kazimierz Marcinkiewicz. Ot, choćby w ostatni piątek bawił w Małopolsce: zwiedzał Tarnów, tamtejsze muzeum, spotkał się z młodzieżą, studentami i Starówką, potem modlił się w sanktuarium w krakowskich Łagiewnikach, odwiedził kardynała Dziwisza. Miał też zagrać główną rolę w filmie o papieżu, ale Bielan uznał, że bardziej odpowiedni będzie Kaczyński.
Pięć lat temu Wassermann do spółki z Kaczyńskim kazali śledzić Annę Marszałek z "Rzeczpospolitej" i jej Kittla - ekscytują się gazety. Teraz Platforma Obywatelska - a za nią kilka gazet i telewizji - chce bronić niezależności mediów (PO będzie broniła publicznego radia przed Kidawą-Błońskim, a TVP przed Dworakiem) i zażądała powołania komisji śledczej. Jesteśmy za. Renata Beger stanowczo marnuje się w tej kadencji.
Ostatnio nieustannie spotykamy Ludwika Dorna. Niby przypadkiem, a to w szpitalu, a to w banku, a to na ulicy. My rozumiemy, że inwigilacja dziennikarzy pochłania wszelkie środki, ale żeby wicepremier osobiście?! Jesteśmy zaszczyceni.
O Rzeczpospolitą idzie spór. To znaczy o dziennik "Rzeczpospolita", który jest na sprzedaż. Krążą już na mieście nazwiska nowych naczelnych, bo obecny, Grzegorz Gauden, kontynuuje wieloletnią tradycję spadku sprzedaży gazety, a do konkurencji podobno ucieka mu właśnie Maciej Rybiński. Ale to nie nasza broszka. Nas rozbawiła informacja, że jeden z kandydatów "nie ma szans, bo prezes nie ma do niego zaufania". To może Suski?
A propos Suskiego. Postanowiliśmy dać BWPC szansę i w porozumieniu z ministrem środowiska i jego kilkunastoma doradcami ogłaszamy okres ochronny na tego zasłużonego działacza. Śpij pan spokojnie, panie Suski.
A przy okazji PiS upomniało się o innych dziennikarzy, prześladowanych z kolei przez SLD. I my sfrustrowanych kolegów rozumiemy: Kittel śledzony, Marszałek na podsłuchu, za Mazurkiem i Zalewskim chodzi Dorn, a oni co, gorsi?! Takiego Jacka Żakowskiego nikt nie śledzi, na Agnieszkę Kublik nikt nie nastaje, może chociaż Janinę Paradowską ktoś by poinwigilował? Chociaż kwadrans? Może pan, panie Suski? Tak po starej znajomości, no, prosimy pana.
Biedny ten Janusz Kochanowski, serio. Ledwie człowiek został rzecznikiem praw obywatelskich, a już jego doradca Krzysztof Orszagh zbluzgał przestępcę i trzeba było doradcę odwoływać. A zaraz potem panienkę, która pokazywała swe wdzięki "Playboyowi", zmuszono do odejścia ze szkoły. Spryciula Kochanowski od razu się nią zainteresował i chce pomóc. Panie doktorze, sprawa wymaga dokładnego zbadania i wizji lokalnej. Skoro Orszagh zwolniony, a pan pewnie zarobiony, to może my tej szczegółowej wizji dokonamy?
Nasza na wieki "Wyborcza" uruchomiła nową rubrykę, w której znani dziennikarze mogą napisać, za co najbardziej w minionym tygodniu nienawidzili PiS. I dają tam upust swej histerii, plotą androny lub powtarzają banały. A dwie strony dalej skromniutka analiza Wojciecha Załuski. Arcyinteligentna, przenikliwa, zastanawiająca, rzeczowa. Można się z nim nie zgadzać, ale grzech nie czytać. I właśnie dlatego Wojtek nigdy nie będzie tak zwanym "znanym dziennikarzem".
Dawno w tej rubryce nie wspominaliśmy o Kazimierzu Ujazdowskim. No to wspomnimy. Nie żeby Kazimierz Michał cokolwiek ważnego zrobił, ale jego przyjaciele z PiS poinformowali nas, że z racji temperamentu i zaangażowania Kazimierz miał przez kilka lat w partii ksywę Budyń, ale po tym jak rok temu obronił doktorat, wszystko się zmieniło. Teraz mówią na niego Doktor Oetker.
Po trzytygodniowych poszukiwaniach znalazły się LPR i Samoobrona. Obie te zacne partie, bez których nam się żyć nie chce, ogłosiły, że przechodzą do opozycji. Było to podyktowane tym, że "Z życia koalicji" za nic w świecie ich nie chciało, a zależy im jednak, by się pojawiać na naszych łamach.
Nie ma dnia, by z gospodarską wizytą nie bawił w coraz to innym zakątku naszej zaśnieżonej ojczyzny Kazimierz Marcinkiewicz. Ot, choćby w ostatni piątek bawił w Małopolsce: zwiedzał Tarnów, tamtejsze muzeum, spotkał się z młodzieżą, studentami i Starówką, potem modlił się w sanktuarium w krakowskich Łagiewnikach, odwiedził kardynała Dziwisza. Miał też zagrać główną rolę w filmie o papieżu, ale Bielan uznał, że bardziej odpowiedni będzie Kaczyński.
Pięć lat temu Wassermann do spółki z Kaczyńskim kazali śledzić Annę Marszałek z "Rzeczpospolitej" i jej Kittla - ekscytują się gazety. Teraz Platforma Obywatelska - a za nią kilka gazet i telewizji - chce bronić niezależności mediów (PO będzie broniła publicznego radia przed Kidawą-Błońskim, a TVP przed Dworakiem) i zażądała powołania komisji śledczej. Jesteśmy za. Renata Beger stanowczo marnuje się w tej kadencji.
Ostatnio nieustannie spotykamy Ludwika Dorna. Niby przypadkiem, a to w szpitalu, a to w banku, a to na ulicy. My rozumiemy, że inwigilacja dziennikarzy pochłania wszelkie środki, ale żeby wicepremier osobiście?! Jesteśmy zaszczyceni.
O Rzeczpospolitą idzie spór. To znaczy o dziennik "Rzeczpospolita", który jest na sprzedaż. Krążą już na mieście nazwiska nowych naczelnych, bo obecny, Grzegorz Gauden, kontynuuje wieloletnią tradycję spadku sprzedaży gazety, a do konkurencji podobno ucieka mu właśnie Maciej Rybiński. Ale to nie nasza broszka. Nas rozbawiła informacja, że jeden z kandydatów "nie ma szans, bo prezes nie ma do niego zaufania". To może Suski?
A propos Suskiego. Postanowiliśmy dać BWPC szansę i w porozumieniu z ministrem środowiska i jego kilkunastoma doradcami ogłaszamy okres ochronny na tego zasłużonego działacza. Śpij pan spokojnie, panie Suski.
A przy okazji PiS upomniało się o innych dziennikarzy, prześladowanych z kolei przez SLD. I my sfrustrowanych kolegów rozumiemy: Kittel śledzony, Marszałek na podsłuchu, za Mazurkiem i Zalewskim chodzi Dorn, a oni co, gorsi?! Takiego Jacka Żakowskiego nikt nie śledzi, na Agnieszkę Kublik nikt nie nastaje, może chociaż Janinę Paradowską ktoś by poinwigilował? Chociaż kwadrans? Może pan, panie Suski? Tak po starej znajomości, no, prosimy pana.
Biedny ten Janusz Kochanowski, serio. Ledwie człowiek został rzecznikiem praw obywatelskich, a już jego doradca Krzysztof Orszagh zbluzgał przestępcę i trzeba było doradcę odwoływać. A zaraz potem panienkę, która pokazywała swe wdzięki "Playboyowi", zmuszono do odejścia ze szkoły. Spryciula Kochanowski od razu się nią zainteresował i chce pomóc. Panie doktorze, sprawa wymaga dokładnego zbadania i wizji lokalnej. Skoro Orszagh zwolniony, a pan pewnie zarobiony, to może my tej szczegółowej wizji dokonamy?
Nasza na wieki "Wyborcza" uruchomiła nową rubrykę, w której znani dziennikarze mogą napisać, za co najbardziej w minionym tygodniu nienawidzili PiS. I dają tam upust swej histerii, plotą androny lub powtarzają banały. A dwie strony dalej skromniutka analiza Wojciecha Załuski. Arcyinteligentna, przenikliwa, zastanawiająca, rzeczowa. Można się z nim nie zgadzać, ale grzech nie czytać. I właśnie dlatego Wojtek nigdy nie będzie tak zwanym "znanym dziennikarzem".
Dawno w tej rubryce nie wspominaliśmy o Kazimierzu Ujazdowskim. No to wspomnimy. Nie żeby Kazimierz Michał cokolwiek ważnego zrobił, ale jego przyjaciele z PiS poinformowali nas, że z racji temperamentu i zaangażowania Kazimierz miał przez kilka lat w partii ksywę Budyń, ale po tym jak rok temu obronił doktorat, wszystko się zmieniło. Teraz mówią na niego Doktor Oetker.
Więcej możesz przeczytać w 10/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.