***
Paryż, gdy zdejmie się z niego kolor, zawsze będzie się kojarzyć z fotogramami zmarłego niedawno Henri Cartier-Bressona. I chyba świadomie - z myślą o wielkim fotografiku, właśnie aby tak jak on ukazać ponadczasowe piękno stolicy Francji - Luc Besson i jego operator Thierry Arbogast zdecydowali się na zrobienie "Angel-A" w stylowej czerni i bieli. Na to wyrafinowane tło, z mostami spinającymi lewy i prawy brzeg Sekwany, rzucona jest opowieść o drobnym naciągaczu André (Jamel Debouzze) - tak zadłużonym w paryskim półświatku, że nic, tylko się rzucić z mostu Aleksandra III. Ratunek przychodzi z nieba w postaci posągowej skandynawskiej blondynki w kusej sukieneczce (Rie Rasmussen) o nogach, których długość mniej więcej równa się wzrostowi André. Historia zaczyna się obiecująco i przywraca wiarę w milczącego od 1999 r. (od porażki "Joanny d'Arc") Bessona. Jednak im dalej w film, tym bardziej spada tempo, tym więcej czczej gadaniny. "Angel-A", który zdaje się antytezą "Amelii", bywa miejscami błyskotliwy i dowcipny. Brakuje mu jednak rytmu, by się stać poezją. (J.Rz.)
Paryż, gdy zdejmie się z niego kolor, zawsze będzie się kojarzyć z fotogramami zmarłego niedawno Henri Cartier-Bressona. I chyba świadomie - z myślą o wielkim fotografiku, właśnie aby tak jak on ukazać ponadczasowe piękno stolicy Francji - Luc Besson i jego operator Thierry Arbogast zdecydowali się na zrobienie "Angel-A" w stylowej czerni i bieli. Na to wyrafinowane tło, z mostami spinającymi lewy i prawy brzeg Sekwany, rzucona jest opowieść o drobnym naciągaczu André (Jamel Debouzze) - tak zadłużonym w paryskim półświatku, że nic, tylko się rzucić z mostu Aleksandra III. Ratunek przychodzi z nieba w postaci posągowej skandynawskiej blondynki w kusej sukieneczce (Rie Rasmussen) o nogach, których długość mniej więcej równa się wzrostowi André. Historia zaczyna się obiecująco i przywraca wiarę w milczącego od 1999 r. (od porażki "Joanny d'Arc") Bessona. Jednak im dalej w film, tym bardziej spada tempo, tym więcej czczej gadaniny. "Angel-A", który zdaje się antytezą "Amelii", bywa miejscami błyskotliwy i dowcipny. Brakuje mu jednak rytmu, by się stać poezją. (J.Rz.)
"Angel-A", reż. Luc Besson, Francja 2005 (Monolith)
Więcej możesz przeczytać w 10/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.