"Kiler, trzysta dolarów? Ochujałeś? Co ja sobie za to kupię? Waciki?"
8 marca tuż, więc się przypomniało. Nazywało się to "Operacja >>Kwiaty<<". Studenci szkoły milicyjnej w Słupsku stawiali się w Dniu Kobiet rankiem na ulicach z naręczami goździków dla pań. Panie dygały i mówiły: "Dziękuję". Zaraz, zaraz, ale co jeszcze mówiły panie? Tu mnie zatkało. Szowinistyczne męskie świnie mają całe półki "skrzydlatych słów". A nasze kochane panie dzióbki w kubełek? Więc antologijka za ostatnie półwiecze. Zamiast goździka i rajstop (za pokwitowaniem).
"To dzięki Stalinowi Polak z powrotem kocha kwiaty, spokojnie pracuje i wierzy w trwałość pokoju" - to Wanda Odolska, komentatorka audycji radiowej "Fala 49". "Jak się da, to się zrobi" - a to już Janina Ipohorska (Jan Kamyczek), redaktorka "Przekroju" (lata 50.). "Czy wypada I sekretarzowi KW PZPR ukłonić się koleżance spotkanej w delikatesach? Czy też ona pierwsza powinna się ukłonić?" - pytała czytelniczka "Przekroju" (1953). "Z pijanym nie tańczę!" - mówiła dziewczyna na plakacie antyalkoholowym z lat 60. (dopisek głosił: "Trzeźwy nie poprosi"). "Czy słyszysz, Pamelo, ten śpiew i dźwięki gitar? To śpiewają chłopcy z naszego puebla" - śpiewała Izabella Skrybant, wokalistka Tercetu egzotycznego (1969). Do "radosnej zabawy w łóżku" zachęcała zaś Michalina Wisłocka ("Sztuka kochania", rozdział VII; 1978). A Ewa Szumańska z kabaretu Elita (1979) zaświadczała, że "będąc młodą lekarką, wszedł raz do mię pacjent...". "Pan naczelnik jak już coś wymyśli, to boki zrywać" - mówiła naga dziewczyna unoszona przez małpę w stronę dżungli na rysunku Andrzeja Mleczki (1979).
"Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał. Szczególnie, że prawie nie padało... Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!" - zawodniczka klubu Tęcza nagrana w "szafie spowiedniczej" - film "Miś" (1980).
"Bym chciała być milicjantką, mieszkać w willi, a potem kupić sobie samochód, to znaczy rolls-royce'a, a zarabiać chciałabym pięć tysięcy złotych" - obwieszczała na początku nowej dekady pięcioletnia Agnieszka w ankiecie o marzeniach najmłodszych (1980). A Agnieszka Osiecka dodawała (1983): "Jadą, jadą spekulanci/ Łza się w oku kręci./ Jeszcze Polska nie zginęła/ Póki są klienci". "Obecnie wszystkie stoimy twardo i pewnie na gruncie umożliwiającym nam niedopuszczenie do zarazy, której na imię mężczyzna" - tłumaczyła z kolei doradczyni Jej Ekscelencji w filmie "Seksmisja" (1984). Niejaka Alicja Kozakowska, autorka wpisu do Książki skarg i zażaleń (1988), skarżyła się natomiast, że "na stoisku mięsnym nie ma żadnej wędliny. Uważam, że przed świętem 22 Lipca powinno być lepsze zaopatrzenie. Co mają jeść ludzie pracy ?". No właśnie.
A co się zmieniło w latach 90.? "Jakby do socjalizmu dodać trochę forsy, to resztę można by zostawić" - mówiła Olga Lipińska głosami artystów w "Kabareciku" (1992). A Halina Nowina-Konopczyna w wystąpieniu sejmowym (1992) twierdziła, że "społeczeństwo składa się z przypadkowych jednostek, wciąż nie można mieć do niego zaufania". Z wyjątkami, bo na przykład "premierowi się nie odmawia" - jak mówiła Ewa Wachowicz, rzecznik rządu premiera Pawlaka (1993). A potem było już tylko lepiej. "Ja sobie taką modlitwę wymyśliłam sama. Mogę powiedzieć?" - pytała słuchaczka Radia Maryja (1995). "Prosimy..." - zachęcał prowadzący. I usłyszał: "Jak to dobrze, że jesteś, ojcze Rydzyku, jak to dobrze, że ciebie ta mama urodziła, niepokalana". A Wisława Szymborska w przemówieniu noblowskim (1996) zauważała: "Wysoko cenię dwa małe słowa: >>nie wiem<<". Inaczej niż pewna pani, która w podaniu o pracę (1996) napisała: "Prośbę swą motywuję tym, że nazywam się Joanna Kowalska". A potem już Katarzyna Figura w filmie "Kiler" (1997) obwieściła: "Kiler, trzysta dolarów? Ochujałeś? Co ja sobie za to kupię? Waciki?". Potem już tylko Edyta Górniak w liście otartym do dziennikarzy (2004) zauważyła: "Chcę, żebyście wiedzieli, pierdolone szczury, że macie na swoich rękach krew". Co mógłby skomentować klasyk Bogusław Linda mówiący "bo to zła kobieta była...".
"To dzięki Stalinowi Polak z powrotem kocha kwiaty, spokojnie pracuje i wierzy w trwałość pokoju" - to Wanda Odolska, komentatorka audycji radiowej "Fala 49". "Jak się da, to się zrobi" - a to już Janina Ipohorska (Jan Kamyczek), redaktorka "Przekroju" (lata 50.). "Czy wypada I sekretarzowi KW PZPR ukłonić się koleżance spotkanej w delikatesach? Czy też ona pierwsza powinna się ukłonić?" - pytała czytelniczka "Przekroju" (1953). "Z pijanym nie tańczę!" - mówiła dziewczyna na plakacie antyalkoholowym z lat 60. (dopisek głosił: "Trzeźwy nie poprosi"). "Czy słyszysz, Pamelo, ten śpiew i dźwięki gitar? To śpiewają chłopcy z naszego puebla" - śpiewała Izabella Skrybant, wokalistka Tercetu egzotycznego (1969). Do "radosnej zabawy w łóżku" zachęcała zaś Michalina Wisłocka ("Sztuka kochania", rozdział VII; 1978). A Ewa Szumańska z kabaretu Elita (1979) zaświadczała, że "będąc młodą lekarką, wszedł raz do mię pacjent...". "Pan naczelnik jak już coś wymyśli, to boki zrywać" - mówiła naga dziewczyna unoszona przez małpę w stronę dżungli na rysunku Andrzeja Mleczki (1979).
"Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał. Szczególnie, że prawie nie padało... Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!" - zawodniczka klubu Tęcza nagrana w "szafie spowiedniczej" - film "Miś" (1980).
"Bym chciała być milicjantką, mieszkać w willi, a potem kupić sobie samochód, to znaczy rolls-royce'a, a zarabiać chciałabym pięć tysięcy złotych" - obwieszczała na początku nowej dekady pięcioletnia Agnieszka w ankiecie o marzeniach najmłodszych (1980). A Agnieszka Osiecka dodawała (1983): "Jadą, jadą spekulanci/ Łza się w oku kręci./ Jeszcze Polska nie zginęła/ Póki są klienci". "Obecnie wszystkie stoimy twardo i pewnie na gruncie umożliwiającym nam niedopuszczenie do zarazy, której na imię mężczyzna" - tłumaczyła z kolei doradczyni Jej Ekscelencji w filmie "Seksmisja" (1984). Niejaka Alicja Kozakowska, autorka wpisu do Książki skarg i zażaleń (1988), skarżyła się natomiast, że "na stoisku mięsnym nie ma żadnej wędliny. Uważam, że przed świętem 22 Lipca powinno być lepsze zaopatrzenie. Co mają jeść ludzie pracy ?". No właśnie.
A co się zmieniło w latach 90.? "Jakby do socjalizmu dodać trochę forsy, to resztę można by zostawić" - mówiła Olga Lipińska głosami artystów w "Kabareciku" (1992). A Halina Nowina-Konopczyna w wystąpieniu sejmowym (1992) twierdziła, że "społeczeństwo składa się z przypadkowych jednostek, wciąż nie można mieć do niego zaufania". Z wyjątkami, bo na przykład "premierowi się nie odmawia" - jak mówiła Ewa Wachowicz, rzecznik rządu premiera Pawlaka (1993). A potem było już tylko lepiej. "Ja sobie taką modlitwę wymyśliłam sama. Mogę powiedzieć?" - pytała słuchaczka Radia Maryja (1995). "Prosimy..." - zachęcał prowadzący. I usłyszał: "Jak to dobrze, że jesteś, ojcze Rydzyku, jak to dobrze, że ciebie ta mama urodziła, niepokalana". A Wisława Szymborska w przemówieniu noblowskim (1996) zauważała: "Wysoko cenię dwa małe słowa: >>nie wiem<<". Inaczej niż pewna pani, która w podaniu o pracę (1996) napisała: "Prośbę swą motywuję tym, że nazywam się Joanna Kowalska". A potem już Katarzyna Figura w filmie "Kiler" (1997) obwieściła: "Kiler, trzysta dolarów? Ochujałeś? Co ja sobie za to kupię? Waciki?". Potem już tylko Edyta Górniak w liście otartym do dziennikarzy (2004) zauważyła: "Chcę, żebyście wiedzieli, pierdolone szczury, że macie na swoich rękach krew". Co mógłby skomentować klasyk Bogusław Linda mówiący "bo to zła kobieta była...".
Więcej możesz przeczytać w 10/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.