Powszechnie uważa się, że zapiski Norrisa mogą mieć niebagatelny wpływ na obronność naszego kraju
Krzysztof Skiba
Powszechnie uważa się, że zapiski Norrisa mogą mieć niebagatelny wpływ na obronność naszego kraju
Naiwnym wydawać by się mogło, że po odkryciu Ameryki, grobowca Tutenchamona, viagry i Internetu nic już nie pozostało do odkrycia. Tymczasem rzeczywistość przekonuje nas, że nadal żyjemy w epoce wielkich odkryć. Szczególnie ostatnio codzienność obfituje w niezwykle ciekawe odkrycia dokumentów, które w sposób radykalny zmieniają nasze postrzeganie świata.
Odkrycie budzącej wiele pytań i kontrowersji Ewangelii Judasza, ujawnienie prawdziwej książki telefonicznej Wałbrzycha z XVI wieku czy wreszcie wykopanie podczas budowy warszawskiego metra fragmentów starosłowiańskiej książki kucharskiej, w sposób ostateczny obalającej mit polskiej dumy narodowej, czyli bigosu, jednoznacznie dowodzi, że w dziedzinie odkryć wiele może się zdarzyć. Najnowszą sensacją z krainy odkryć szokujących dokumentów jest odkrycie nieznanych pamiętników Chucka Norrisa. Natrafił na nie zupełnie przypadkowo w swoim służbowym komputerze minister obrony narodowej Radek Sikorski. Zespół najlepszych polskich analityków wnikliwe bada zapiski Chucka Norrisa za pomocą najnowszych technik i systemów, takich jak rakiety ziemia - powietrze czy ciumkanie gumki. Powszechnie uważa się, że zapiski Norrisa mogą mieć niebagatelny wpływ na obronność naszego kraju. Redakcja "Wprost" pierwsza na świecie prezentuje fragmenty odkrytych pamiętników.
1 kwietnia. Prima aprilis. Dla jaj walę z półobrotu we własną szczękę. Boli.
10 kwietnia. Przeprowadzam staruszkę przez skrzyżowanie na Marszałkowskiej. Zatrzymuję ciosem tira i podstawiam nogę polonezowi. Babcia cała. Polonez i tir jadą na złom.
15 kwietnia. Ładna pogoda nad Warszawą. Wydaje mi się to strasznie podejrzane. Dla świętego spokoju pluję w kierunku małej chmurki, co wywołuje deszcz. Deszcz przechodzi w ulewę i robi się kompletny syf. Jestem szczęśliwy.
16 kwietnia. Pan Pogoda w telewizji mówi, że to, co się zdarzyło wczoraj z aurą, to jakaś nieprzewidziana anomalia, której on nie może pojąć. Dzwonię do niego na komórkę. Mister Pogoda pojmuje z prędkością dźwięku.
20 kwietnia. Rzucam okiem na "Fakty" w TVN. Telewizor po starciu z moim okiem wybucha i muszę iść zobaczyć newsy do sąsiadów. Nie podobają mi się ci ludzie, których spotykam na wizji. Zatrzymuję ich wzrokiem. Stoją sparaliżowani przez tydzień, a opalony osiłek w biało-czerwonym krawacie nawet przez dwa.
25 kwietnia. Bardzo nie podoba mi się ten pamiętnik. Dla bezpieczeństwa daję mu wycisk i nokautuję już w pierwszej rundzie. Mięczak.
1 maja. Idę w trzech pochodach pierwszomajowych przebrany za szturmówkę. Nie mam pojęcia, który z pochodów jest słuszny. Dla pewności wpieprzam wszystkim, którzy się uśmiechają.
2 maja. Czytam "Super Express". Wzrusza mnie los porzuconej Mandaryny. Postanawiam ją pomścić. Dorywam lidera Ich Troje i walę tak długo, aż włosy robią mu się niebieskie i musi przejść z Plusa do Ery.
3 maja. Otrzymuję order z rąk nowego prezydenta. Odznaczenie przypinają mi do nagiej piersi i doprawiają mocowanie lutownicą. Po południu uroczyście składają mnie jako jeden z wieńców pod pomnikiem.
9 maja. Dzwoni nowy minister rolnictwa i pyta, czy skopię tyłek ptasiej grypie. Kopię ministra.
15 maja. Dzwoni Jacek Kurski i zaprasza na wódkę lub maślankę. Wybieram maślankę. Na spotkaniu pyta, czy gdybym był w Werhmachcie razem z dziadkiem Donalda Tuska, to on musiałby teraz rozmawiać z Kaczyńskim po niemiecku.
20 maja. Wiem, kiedy będzie koniec świata, i ogłaszam to w telewizji. Koniec świata będzie wtedy, gdy ja na to pozwolę.
21 maja. Dostaję kataru i umieram.
25 maja. Dzisiaj był mój pogrzeb. Przyszli nawet Czterej Pancerni i detektyw Rutkowski. Postanawiam, że mimo śmierci warto dalej pisać pamiętnik.
Fot: K. Pacuła
Powszechnie uważa się, że zapiski Norrisa mogą mieć niebagatelny wpływ na obronność naszego kraju
Naiwnym wydawać by się mogło, że po odkryciu Ameryki, grobowca Tutenchamona, viagry i Internetu nic już nie pozostało do odkrycia. Tymczasem rzeczywistość przekonuje nas, że nadal żyjemy w epoce wielkich odkryć. Szczególnie ostatnio codzienność obfituje w niezwykle ciekawe odkrycia dokumentów, które w sposób radykalny zmieniają nasze postrzeganie świata.
Odkrycie budzącej wiele pytań i kontrowersji Ewangelii Judasza, ujawnienie prawdziwej książki telefonicznej Wałbrzycha z XVI wieku czy wreszcie wykopanie podczas budowy warszawskiego metra fragmentów starosłowiańskiej książki kucharskiej, w sposób ostateczny obalającej mit polskiej dumy narodowej, czyli bigosu, jednoznacznie dowodzi, że w dziedzinie odkryć wiele może się zdarzyć. Najnowszą sensacją z krainy odkryć szokujących dokumentów jest odkrycie nieznanych pamiętników Chucka Norrisa. Natrafił na nie zupełnie przypadkowo w swoim służbowym komputerze minister obrony narodowej Radek Sikorski. Zespół najlepszych polskich analityków wnikliwe bada zapiski Chucka Norrisa za pomocą najnowszych technik i systemów, takich jak rakiety ziemia - powietrze czy ciumkanie gumki. Powszechnie uważa się, że zapiski Norrisa mogą mieć niebagatelny wpływ na obronność naszego kraju. Redakcja "Wprost" pierwsza na świecie prezentuje fragmenty odkrytych pamiętników.
1 kwietnia. Prima aprilis. Dla jaj walę z półobrotu we własną szczękę. Boli.
10 kwietnia. Przeprowadzam staruszkę przez skrzyżowanie na Marszałkowskiej. Zatrzymuję ciosem tira i podstawiam nogę polonezowi. Babcia cała. Polonez i tir jadą na złom.
15 kwietnia. Ładna pogoda nad Warszawą. Wydaje mi się to strasznie podejrzane. Dla świętego spokoju pluję w kierunku małej chmurki, co wywołuje deszcz. Deszcz przechodzi w ulewę i robi się kompletny syf. Jestem szczęśliwy.
16 kwietnia. Pan Pogoda w telewizji mówi, że to, co się zdarzyło wczoraj z aurą, to jakaś nieprzewidziana anomalia, której on nie może pojąć. Dzwonię do niego na komórkę. Mister Pogoda pojmuje z prędkością dźwięku.
20 kwietnia. Rzucam okiem na "Fakty" w TVN. Telewizor po starciu z moim okiem wybucha i muszę iść zobaczyć newsy do sąsiadów. Nie podobają mi się ci ludzie, których spotykam na wizji. Zatrzymuję ich wzrokiem. Stoją sparaliżowani przez tydzień, a opalony osiłek w biało-czerwonym krawacie nawet przez dwa.
25 kwietnia. Bardzo nie podoba mi się ten pamiętnik. Dla bezpieczeństwa daję mu wycisk i nokautuję już w pierwszej rundzie. Mięczak.
1 maja. Idę w trzech pochodach pierwszomajowych przebrany za szturmówkę. Nie mam pojęcia, który z pochodów jest słuszny. Dla pewności wpieprzam wszystkim, którzy się uśmiechają.
2 maja. Czytam "Super Express". Wzrusza mnie los porzuconej Mandaryny. Postanawiam ją pomścić. Dorywam lidera Ich Troje i walę tak długo, aż włosy robią mu się niebieskie i musi przejść z Plusa do Ery.
3 maja. Otrzymuję order z rąk nowego prezydenta. Odznaczenie przypinają mi do nagiej piersi i doprawiają mocowanie lutownicą. Po południu uroczyście składają mnie jako jeden z wieńców pod pomnikiem.
9 maja. Dzwoni nowy minister rolnictwa i pyta, czy skopię tyłek ptasiej grypie. Kopię ministra.
15 maja. Dzwoni Jacek Kurski i zaprasza na wódkę lub maślankę. Wybieram maślankę. Na spotkaniu pyta, czy gdybym był w Werhmachcie razem z dziadkiem Donalda Tuska, to on musiałby teraz rozmawiać z Kaczyńskim po niemiecku.
20 maja. Wiem, kiedy będzie koniec świata, i ogłaszam to w telewizji. Koniec świata będzie wtedy, gdy ja na to pozwolę.
21 maja. Dostaję kataru i umieram.
25 maja. Dzisiaj był mój pogrzeb. Przyszli nawet Czterej Pancerni i detektyw Rutkowski. Postanawiam, że mimo śmierci warto dalej pisać pamiętnik.
Fot: K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 19/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.