Rząd czerpie pełną garścią z odziedziczonego wzrostu gospodarki
Rząd czerpie pełną garścią z odziedziczonego wzrostu gospodarki
Wacław Wilczyński
Lista zawodów i przedsiębiorstw pretendujących do przywilejów emerytalnych szybko się wydłuża. Jesteśmy już blisko takiego ich upowszechnienia, że tych, którzy się na nie nie załapali, jak na przykład lekarze w szpitalach, będzie można uznać za skończonych frajerów. Jak to wszystko ma się do wdrażanego od 1999 r. systemu emerytalnego i kto ma za te przywileje zapłacić - to już zupełnie inna historia. Rządowi dobroczyńcy takimi drobiazgami się nie martwią. Grzechem PiS, wprawdzie nie pierworodnym, ale ciężkim, jest przecież skorumpowanie górników bardzo szczególnymi warunkami przejścia na emeryturę. W rezultacie tuż za miedzą, na Zaolziu, gdzie górnik musi tyrać do 62. roku życia, pracuje coraz więcej naszych górniczych emerytów, na ogół żwawych 45-latków. Okazuje się, że Polska to jednak kraj bogaty w porównaniu z takimi Czechami.
Monopol na rację
Prawo i sprawiedliwość w wykonaniu rządu pobłogosławionego przez Jarosława Kaczyńskiego mają bardzo szczególne oblicze. Pojęcia i zasady o charakterze fundamentalnych norm etycznych i moralnych stają się coraz bardziej służebne wobec doraźnych celów politycznych ugrupowania tak łatwo odwołującego się do ideałów. Kazuistyka (czytelników bliskich PiS odsyłam do słownika wyrazów obcych) święci triumfy. Etyczne jest to, co rządząca partia uważa za etyczne.
Rząd co chwila demonstruje ambiwalentny, a nawet pogardliwy stosunek do niezbywalnych pryncypiów ustrojowych. Trwa lekceważenie i deprecjonowanie władzy sądowniczej. Władza wykonawcza cały czas pracuje nad usłużebnieniem władz ustawodawczych, co na szczęście postępuje opornie. Przekonanie PiS o monopolu na rację przekłada się niestety coraz częściej na kuriozalne pomysły i przedsięwzięcia. W praktyce podważana jest ciągle zasada równości wobec prawa. Nie można przecież identycznie traktować klakiera i przeciwnika politycznego.
Brzytwa Gilowskiej
Rząd czerpie na razie pełną garścią z odziedziczonego wzrostu gospodarki i zamiast tworzyć warunki dla redukcji szybko rosnącego długu publicznego, zaciąga coraz więcej pożyczek w obcych walutach, upajając się niskim ich oprocentowaniem i siłą złotego tak, jakby trwałość tych warunków była zagwarantowana. Beztroski rządu w sprawach finansów publicznych nie podziela chyba tylko jedna Zyta Gilowska, która niestety już chwyta się brzytwy, likwidując koszty uzyskania dochodów przez nierobów, jakimi są autorzy dzieł naukowych i literackich. To oczywiście skutek nacisków PiS kochającego intelektualistów inaczej...
Trudno się zresztą temu wszystkiemu dziwić. Demonstrowany przez naszych arywistów (znowu odsyłam do słownika wyrazów obcych) poziom edukacji ekonomicznej i stopień szacunku dla stanu wiedzy w tej dziedzinie mówi sam za siebie. Aż nadto widoczne jest pragnienie ignoranckiego manipulowania kategoriami i wielkościami gospodarki rynkowej. Aż nadto widoczne są konsekwencje takich wypowiedzi i poczynań w postaci klimatu niepewności politycznej. Czy przy prawidłowych działaniach rządu i 5-procentowym wzroście gospodarki agencja Fitch mogłaby sobie pozwolić na obniżenie ratingu Polski w zakresie wiarygodności kredytowej? A to właśnie się stało 24 kwietnia. Jest tak dlatego, że światopogląd społeczno-ekonomiczny PiS usiłuje przewrócić do góry nogami całe doświadczenie historyczne w zakresie kształtowania ustroju państwa. Szef PiS nie chce społeczeństwa obywatelskiego i pomocniczego charakteru państwa mimo sygnałów w tej kwestii płynących z Watykanu. Szefowi PiS odpowiada zasada wodzostwa, zalatująca totalitaryzmem i demoralizującym klientyzmem. Dlatego mu tak blisko do Andrzeja Leppera.
Niechęć do społeczeństwa obywatelskiego to negacja podmiotowości obywatela i ograniczenie jego wolności na rzecz oklasków tłumu oczekującego ochłapów. Powiedzmy sobie szczerze: czas już chyba ukrócić ubrane w szaty narodowe i kościelne totalitarne zapędy uszczęśliwiaczy narodu. Czas przestać bredzić o IV Rzeczypospolitej. Ale może to historyczne doświadczenie potrzebne jest do dojrzewania naszego społeczeństwa do demokracji i normalnej gospodarki rynkowej?
Fot: Z. Furman
Ilustracja: D. Krupa
Wacław Wilczyński
Lista zawodów i przedsiębiorstw pretendujących do przywilejów emerytalnych szybko się wydłuża. Jesteśmy już blisko takiego ich upowszechnienia, że tych, którzy się na nie nie załapali, jak na przykład lekarze w szpitalach, będzie można uznać za skończonych frajerów. Jak to wszystko ma się do wdrażanego od 1999 r. systemu emerytalnego i kto ma za te przywileje zapłacić - to już zupełnie inna historia. Rządowi dobroczyńcy takimi drobiazgami się nie martwią. Grzechem PiS, wprawdzie nie pierworodnym, ale ciężkim, jest przecież skorumpowanie górników bardzo szczególnymi warunkami przejścia na emeryturę. W rezultacie tuż za miedzą, na Zaolziu, gdzie górnik musi tyrać do 62. roku życia, pracuje coraz więcej naszych górniczych emerytów, na ogół żwawych 45-latków. Okazuje się, że Polska to jednak kraj bogaty w porównaniu z takimi Czechami.
Monopol na rację
Prawo i sprawiedliwość w wykonaniu rządu pobłogosławionego przez Jarosława Kaczyńskiego mają bardzo szczególne oblicze. Pojęcia i zasady o charakterze fundamentalnych norm etycznych i moralnych stają się coraz bardziej służebne wobec doraźnych celów politycznych ugrupowania tak łatwo odwołującego się do ideałów. Kazuistyka (czytelników bliskich PiS odsyłam do słownika wyrazów obcych) święci triumfy. Etyczne jest to, co rządząca partia uważa za etyczne.
Rząd co chwila demonstruje ambiwalentny, a nawet pogardliwy stosunek do niezbywalnych pryncypiów ustrojowych. Trwa lekceważenie i deprecjonowanie władzy sądowniczej. Władza wykonawcza cały czas pracuje nad usłużebnieniem władz ustawodawczych, co na szczęście postępuje opornie. Przekonanie PiS o monopolu na rację przekłada się niestety coraz częściej na kuriozalne pomysły i przedsięwzięcia. W praktyce podważana jest ciągle zasada równości wobec prawa. Nie można przecież identycznie traktować klakiera i przeciwnika politycznego.
Brzytwa Gilowskiej
Rząd czerpie na razie pełną garścią z odziedziczonego wzrostu gospodarki i zamiast tworzyć warunki dla redukcji szybko rosnącego długu publicznego, zaciąga coraz więcej pożyczek w obcych walutach, upajając się niskim ich oprocentowaniem i siłą złotego tak, jakby trwałość tych warunków była zagwarantowana. Beztroski rządu w sprawach finansów publicznych nie podziela chyba tylko jedna Zyta Gilowska, która niestety już chwyta się brzytwy, likwidując koszty uzyskania dochodów przez nierobów, jakimi są autorzy dzieł naukowych i literackich. To oczywiście skutek nacisków PiS kochającego intelektualistów inaczej...
Trudno się zresztą temu wszystkiemu dziwić. Demonstrowany przez naszych arywistów (znowu odsyłam do słownika wyrazów obcych) poziom edukacji ekonomicznej i stopień szacunku dla stanu wiedzy w tej dziedzinie mówi sam za siebie. Aż nadto widoczne jest pragnienie ignoranckiego manipulowania kategoriami i wielkościami gospodarki rynkowej. Aż nadto widoczne są konsekwencje takich wypowiedzi i poczynań w postaci klimatu niepewności politycznej. Czy przy prawidłowych działaniach rządu i 5-procentowym wzroście gospodarki agencja Fitch mogłaby sobie pozwolić na obniżenie ratingu Polski w zakresie wiarygodności kredytowej? A to właśnie się stało 24 kwietnia. Jest tak dlatego, że światopogląd społeczno-ekonomiczny PiS usiłuje przewrócić do góry nogami całe doświadczenie historyczne w zakresie kształtowania ustroju państwa. Szef PiS nie chce społeczeństwa obywatelskiego i pomocniczego charakteru państwa mimo sygnałów w tej kwestii płynących z Watykanu. Szefowi PiS odpowiada zasada wodzostwa, zalatująca totalitaryzmem i demoralizującym klientyzmem. Dlatego mu tak blisko do Andrzeja Leppera.
Niechęć do społeczeństwa obywatelskiego to negacja podmiotowości obywatela i ograniczenie jego wolności na rzecz oklasków tłumu oczekującego ochłapów. Powiedzmy sobie szczerze: czas już chyba ukrócić ubrane w szaty narodowe i kościelne totalitarne zapędy uszczęśliwiaczy narodu. Czas przestać bredzić o IV Rzeczypospolitej. Ale może to historyczne doświadczenie potrzebne jest do dojrzewania naszego społeczeństwa do demokracji i normalnej gospodarki rynkowej?
Fot: Z. Furman
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 19/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.