Polscy dziennikarze są mniej lewicowi od zachodnich, większość popiera podatek liniowy, chce sprywatyzowania służby zdrowia i ograniczenia państwa opiekuńczego
Demokracje dzisiejszej doby nazywane są demokracjami medialnymi. To media przedstawiają i opisują świat zwykłym ludziom, komunikują z sobą rządzących i rządzonych, prezentują siły polityczne. Stają się poniekąd kreatorami świata politycznego, gdyż bez ich pomocy obywatele nie byliby w stanie go poznać i ocenić. Dlatego nieco umownie nazywane są czwartą władzą. Tego stanu rzeczy nie sposób dzisiaj zmienić. Żyjemy w rzeczywistości co najmniej współtworzonej przez media. Jakie dziennikarze mają poglądy? Z kim sympatyzują? Na kogo głosują? Jakie wyznają wartości? Na te i inne pytania odpowiadali w przeprowadzonych na zlecenie "Wprost" pierwszych w Polsce badaniach opinii dziennikarzy.
Zdeformowany przekaz
Duży wpływ mediów na kształtowanie rzeczywistości może budzić niepokój, znamy bowiem przykłady wykorzystania ich przez tyranów. Uznaje się, że gdyby nie wynalazek radia, Hitler nie zdobyłby władzy. Trudno sobie wyobrazić komunizm bez posłusznych mediów. W systemach totalitarnych media są zniewolone. Okazuje się jednak, że również w ustrojach liberalnych, w tym także w demokracji, gdzie media są wolne, ich przekaz może podlegać deformacji. Przyczyną bywa manipulacja, presja wpływowych środowisk, a zwłaszcza nadmierne polityczne zaangażowanie dziennikarzy, które powoduje, że tracą oni niezbędny w ich profesji dystans do opisywanych zjawisk.
Tworzone są kodeksy działania, powoływane ciała korporacyjne, które mają nadzorować praktykę dziennikarską, przyjmowane są prawa mające stanowić kanon wyznaczający profesjonalne zasady pracy. Wszystkie te zabezpieczenia są jednak kruche, zwłaszcza że to dziennikarze mają pilnować sami siebie. Tego typu korporacyjna kontrola zawsze pozostawia wiele do życzenia. Prawo wobec mediów może interweniować tylko w sytuacjach skrajnych, inaczej ich wolność zaczyna być ograniczona, czego konsekwencje są opłakane. W tym kontekście ważne są polityczne poglądy dziennikarzy i ich polityczne zaangażowanie.
Stronnicze elity
Media, a zwłaszcza ich elita - ważniejsi redaktorzy, gospodarze programów w telewizji i radiu, komentatorzy - należą do opiniotwórczego establishmentu. Na skutek kontestacyjnego przełomu lat 60. i 70. poglądy tego establishmentu w zachodnim świecie przesunęły się na lewo, co potwierdzają badania. Przedstawiciele opiniotwórczych elit (określenia tego używam w sensie opisowym, nie wartościującym) przedstawiają to przesunięcie jako symptom dojrzałości swoich środowisk, kreując się tym samym na "oświeconych". Gdyby zaakceptować owo (nieco megalomańskie) przeświadczenie większości establishmentu, płynęłyby z niego radykalnie niedemokratyczne wnioski. Wynikałoby, że rządzić powinny oświecone elity - oczywiście dla dobra wszystkich, w tym nieoświeconego tłumu.
Już prawie 80 lat temu hiszpański filozof Jos� Ortega y Gasset napisał "Bunt mas", gdzie między innymi piętnował wtargnięcie mentalności tłumu do środowisk pełniących funkcję elit. Ponad 60 lat później amerykański autor Christopher Lasch opublikował "Bunt elit", gdzie krytykuje amerykańskie elity jako środowisko wyrażające dziś mentalność tłumu. Elementy postawy obywatelskiej, zdaniem Lascha, przechowały się głównie wśród zwykłych Amerykanów, a to z powodu głębszego ich zakorzenienia w tradycji. Mamy już biblioteki poważnej literatury, analizującej na różne sposoby "zdradę klerków" (jak to określił Julien Benda w tytule dzieła, które ukazało się trzy lata przed "Buntem mas"), czyli sprzeniewierzenie się przez intelektualistów swojemu powołaniu, zwłaszcza utratę niezbędnego do oceny świata racjonalnego dystansu. Dwa lata temu francuski socjolog Raymond Boudon napisał "Pourquoi les intellectuels nŐaiment pas le lib�ralisme" (Dlaczego intelektualiści nie lubią liberalizmu), gdzie przekonująco pokazał socjologiczne uwarunkowania niechęci intelektualistów do wolnego rynku i realnej demokracji.
Można sięgnąć głębiej i uznać za różnymi autorami - począwszy od XVIII-wiecznego brytyjskiego myśliciela Edmunda BurkeŐa - że mentalność współczesnych intelektualistów wyrasta z pychy kontynentalnego oświecenia. Jego twórcy uznali, że są w stanie wymyślić i stworzyć nową kulturę, zastępując tę, która powstawała niejako organicznie przez tysiące lat. Jak groźne było to uproszczenie, pokazały już ekscesy Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Dziś intelektualiści w ogromnej większości deklaratywnie akceptują demokrację. Wyraźnie jednak dążą do tego, by ich poglądy stały się ramą, która sama procedurom demokracji już nie podlega. Ewidentnym przykładem tej postawy jest stosunek do kary śmierci, która, zdaniem środowisk opiniotwórczych Europy, ma być zakazana niezależnie od poglądów obywateli na ten temat. I o ile referendum w sprawie kary śmierci uznają oni za niedopuszczalne, o tyle referendum w sprawie aborcji chcą powtarzać, dopóki nie uzyskają oczekiwanego przez siebie rezultatu, to znaczy pełnej jej dopuszczalności. Podobnie jest z rugowaniem religii ze sfery publicznej czy zestawem wpisanych w kanon politycznej poprawności idei, które mają być prawnie chronione.
Dominujące kręgi opiniotwórcze usiłują narzucić europejskiej polityce zestaw dopuszczalnych poglądów politycznych, które w zdecydowany sposób są przesunięte na lewo. Francuski Front Narodowy ma zostać wyeliminowany z życia publicznego, ale zdecydowanie bardziej radykalne partie trockistowskie mogą zostać uznane wręcz za sojusznika w walce z partią Le Pena.
Dziennikarze w większości nie są intelektualistami, ale pracując w sferze idei, propagują zwykle obiegowe w tych środowiskach opinie. W dzisiejszej Europie poglądy dziennikarzy również są przesunięte na lewo i wiele nawet tradycyjnie uznawanych za prawicowe mediów, jak "Le Figaro", zmieniło już swój charakter. Przykładem może być wojna w Iraku czy sprawa Rocca Buttigilionego, który nie został zaakceptowany na stanowisko komisarza Komisji Europejskiej z powodu swego katolicyzmu. W odpowiedzi na pytanie stwierdził, że jako katolik przyjmuje katolicką interpretację homoseksualizmu, co jednak nie wpłynie na jego działania jako komisarza. To wyznanie uniemożliwiło mu sprawowanie funkcji unijnej. Trudno sobie wyobrazić bardziej dobitny przykład dyskryminacji. W tej sprawie dziennikarze odegrali niechlubną rolę: przeinaczali wypowiedzi Buttigilionego szczuli go i naciskali na zablokowanie jego kandydatury.
Liberalni rynkowcy
W przeciwieństwie do zachodnich dziennikarzy ich polscy koledzy nie żywią specjalnej sympatii do lewicy sensu stricto. Można zakładać, że wiąże się to ze specyficznymi historycznymi uwarunkowaniami. Na pamięć historyczną nakłada się praktyka rządzenia postkomunistów już w III RP, a zwłaszcza doświadczenie związane z gabinetem Leszka Millera. Potwierdziło ono prawdę, że działacze totalitarnej partii przeniesieni z całym układem w środowisko demokratyczne nie tyle się do niego dostosowują, ile próbują dostosować je do siebie.
Drugim istotnym wyznacznikiem odmienności polskich dziennikarzy jest ich prorynkowe nastawienie. Mimo zmian zachodzących w tym temacie w zachodnich mediach, zwłaszcza Europy kontynentalnej, rynek nie jest tam do końca akceptowany. W Polsce odwrotnie. Uderzające jest w tym wypadku ogromne poparcie dla podatku liniowego, który na Zachodzie najprawdopodobniej znalazłby akceptację jedynie małego odłamu dziennikarskiego środowiska. Jeszcze wyraźniejszym przejawem tej postawy jest przewaga zwolenników sprywatyzowania służby zdrowia, co, jak można przypuszczać, na Zachodzie miałoby poparcie znikomej mniejszości. Poglądy te potwierdza akceptacja dziennikarzy dla kapitału zagranicznego w Polsce, dla niezależności banku centralnego czy daleko idącej prywatyzacji wielkich przedsiębiorstw państwowych i usług. Istotnym elementem tej, wynikającej z badań, postawy polskich dziennikarzy, odmiennej od stanu świadomości ich zachodnich kolegów, jest dążenie do zasadniczego ograniczenia państwa opiekuńczego.
Liberalizm ten nie jest ślepy, czego dowodzi zdecydowanie krytyczna ocena polskiej prywatyzacji ze strony dziennikarzy.
Można zaryzykować hipotezę, że wpływ na prorynkowe postawy polskich dziennikarzy mają ich polityczne wybory, czyli gremialne poparcie dla PO. Można więc przyjąć, że podział lewica - prawica w polskich warunkach jest zastępowany podziałem liberalizm - konserwatyzm. Sytuację komplikuje jeszcze to, że do wyborów PO szła jako partia liberalno-konserwatywna i wśród wielu jej aktywistów nadal dominuje ta identyfikacja. Polacy wybierający czy to PiS, czy PO zwykle głosowali na nie jako na element składowy wspólnej koalicji. Oznacza to, że postrzegali je jako sojuszników, a nie naturalnych konkurentów. Aż 30 proc. dziennikarzy uznaje, że najlepszym rozwiązaniem dla Polski byłyby rządy koalicji PO-PiS. To tylko o 5 proc. mniej od tych, którzy uważają, że najlepsze byłyby samodzielne rządy PO, mimo że w tym środowisku partia Tuska wygrywa w sposób przygniatający. W każdym razie świadomość ta wskazuje, że podział polskiej sceny politycznej między PiS i PO nie jest jeszcze utrwalony.
Dziennikarze antykonserwatywni
Największy rozziew między postawami statystycznych Polaków i dziennikarzy widać w ich politycznych sympatiach. Wśród przedstawicieli dziennikarzy PO uzyskała wynik ponaddwukrotnie lepszy niż w ogólnopolskich wyborach, a PD - prawie czterokrotnie lepszy. Z kolei rezultaty PiS były ponaddwukrotnie gorsze niż w realnych wyborach. Tusk uzyskał natomiast wynik siedmiokrotnie lepszy niż Kaczyński! Na Samoobronę, LPR czy PSL nie głosował nikt z ankietowanych.
W antykonserwatywnej postawie polscy dziennikarze nie odbiegają od swoich zachodnich kolegów. Dodatkowo ich antypisowskie nastawienie mogło być wzmocnione przez nieco antyrynkową retorykę wyborczą partii Kaczyńskich. Wydaje się jednak, że poza tymi, dość oczywistymi przyczynami politycznych wyborów polskich dziennikarzy istnieje jeszcze jedno źródło tych poglądów. Są to elementy politycznej poprawności ukształtowanej w polskich środowiskach opiniotwórczych na początku lat 90. Poprawności, którą można nazwać ideologią "Gazety Wyborczej". Przejawiają się one w najbardziej zaskakującym (jeśli chodzi o odmienność od postaw statystycznych Polaków) poparciu dziennikarzy dla spadkobiercy Unii Wolności - Partii Demokratycznej, która powstając pół roku przed ostatnimi wyborami, zademonstrowała coś w rodzaju inteligenckiego populizmu. Proklamowała się partią autorytetów, która chce położyć kres radykalizacji polskiej prawicy (wtedy do prawicy zaliczano także PO) i będzie bronić osiągnięć polskiej demokracji. W tym samym kontekście można rozpatrywać stosunek dziennikarzy do Tadeusza Mazowieckiego, który jest najlepiej ocenianym przez nich politykiem. Poparcie dla lustracji jest natomiast symptomem zerwania z dogmatami politycznej poprawności, które dokonało się na skutek konfrontacji z rzeczywistością.
Stosunek przedstawicieli mediów do reszty polityków wydaje się w dużej mierze wypadkową obecnej walki politycznej, w którą zaangażowali się dziennikarze. Znamienne jest, że pozbawiony wyrazu polityk odrzucanej przez nich partii - LPR, Marek Kotlinowski, jest przez nich oceniany lepiej niż obaj bracia Kaczyńscy czy Dorn.
To, że aż 63 proc. dziennikarzy nie uznaje mediów za część układu towarzysko-politycznego, można uznać za objaw automistyfikacji. Z kolei wyższa ocena niezależności dziennikarzy w mediach komercyjnych w stosunku do publicznych może być wynikiem wieloletniej obserwacji. Chociaż tak wysoki stopień niezależności przyznawany dziennikarzom mediów komercyjnych wydaje się raczej korporacyjną identyfikacją niż zdystansowaną oceną rzeczywistości.
Postawy polskich dziennikarzy są przesunięte w kierunku liberalnym również w kwestiach obyczajowo-kulturowych, choć daleko im jeszcze do radykalizmu ich zachodnich kolegów. Widać to w negatywnej ocenie wprowadzenia religii do szkół czy ocenie relacji państwo - Kościół. Jeśli chodzi o refundowanie środków antykoncepcyjnych, to duża część dziennikarzy odchodzi od swego gospodarczego liberalizmu. W takich sprawach kulturowe idee przeważają nad ekonomicznymi prawami. Stosunek do aborcji nie różni dziennikarzy od reszty.
Okazuje się, że polscy dziennikarze stanowią grupę o silnych, odmiennych od reszty społeczeństwa poglądach. Odpowiedź na pytanie, czy potrafią się wobec nich na tyle zdystansować, by móc we właściwy sposób przedstawiać rzeczywistość, jest tematem na inny tekst.
Fot: Z. Furman, J. Marczewski, K. Mikuła, K. Pacuła, M. Stelmach
Zdeformowany przekaz
Duży wpływ mediów na kształtowanie rzeczywistości może budzić niepokój, znamy bowiem przykłady wykorzystania ich przez tyranów. Uznaje się, że gdyby nie wynalazek radia, Hitler nie zdobyłby władzy. Trudno sobie wyobrazić komunizm bez posłusznych mediów. W systemach totalitarnych media są zniewolone. Okazuje się jednak, że również w ustrojach liberalnych, w tym także w demokracji, gdzie media są wolne, ich przekaz może podlegać deformacji. Przyczyną bywa manipulacja, presja wpływowych środowisk, a zwłaszcza nadmierne polityczne zaangażowanie dziennikarzy, które powoduje, że tracą oni niezbędny w ich profesji dystans do opisywanych zjawisk.
Tworzone są kodeksy działania, powoływane ciała korporacyjne, które mają nadzorować praktykę dziennikarską, przyjmowane są prawa mające stanowić kanon wyznaczający profesjonalne zasady pracy. Wszystkie te zabezpieczenia są jednak kruche, zwłaszcza że to dziennikarze mają pilnować sami siebie. Tego typu korporacyjna kontrola zawsze pozostawia wiele do życzenia. Prawo wobec mediów może interweniować tylko w sytuacjach skrajnych, inaczej ich wolność zaczyna być ograniczona, czego konsekwencje są opłakane. W tym kontekście ważne są polityczne poglądy dziennikarzy i ich polityczne zaangażowanie.
Stronnicze elity
Media, a zwłaszcza ich elita - ważniejsi redaktorzy, gospodarze programów w telewizji i radiu, komentatorzy - należą do opiniotwórczego establishmentu. Na skutek kontestacyjnego przełomu lat 60. i 70. poglądy tego establishmentu w zachodnim świecie przesunęły się na lewo, co potwierdzają badania. Przedstawiciele opiniotwórczych elit (określenia tego używam w sensie opisowym, nie wartościującym) przedstawiają to przesunięcie jako symptom dojrzałości swoich środowisk, kreując się tym samym na "oświeconych". Gdyby zaakceptować owo (nieco megalomańskie) przeświadczenie większości establishmentu, płynęłyby z niego radykalnie niedemokratyczne wnioski. Wynikałoby, że rządzić powinny oświecone elity - oczywiście dla dobra wszystkich, w tym nieoświeconego tłumu.
Już prawie 80 lat temu hiszpański filozof Jos� Ortega y Gasset napisał "Bunt mas", gdzie między innymi piętnował wtargnięcie mentalności tłumu do środowisk pełniących funkcję elit. Ponad 60 lat później amerykański autor Christopher Lasch opublikował "Bunt elit", gdzie krytykuje amerykańskie elity jako środowisko wyrażające dziś mentalność tłumu. Elementy postawy obywatelskiej, zdaniem Lascha, przechowały się głównie wśród zwykłych Amerykanów, a to z powodu głębszego ich zakorzenienia w tradycji. Mamy już biblioteki poważnej literatury, analizującej na różne sposoby "zdradę klerków" (jak to określił Julien Benda w tytule dzieła, które ukazało się trzy lata przed "Buntem mas"), czyli sprzeniewierzenie się przez intelektualistów swojemu powołaniu, zwłaszcza utratę niezbędnego do oceny świata racjonalnego dystansu. Dwa lata temu francuski socjolog Raymond Boudon napisał "Pourquoi les intellectuels nŐaiment pas le lib�ralisme" (Dlaczego intelektualiści nie lubią liberalizmu), gdzie przekonująco pokazał socjologiczne uwarunkowania niechęci intelektualistów do wolnego rynku i realnej demokracji.
Można sięgnąć głębiej i uznać za różnymi autorami - począwszy od XVIII-wiecznego brytyjskiego myśliciela Edmunda BurkeŐa - że mentalność współczesnych intelektualistów wyrasta z pychy kontynentalnego oświecenia. Jego twórcy uznali, że są w stanie wymyślić i stworzyć nową kulturę, zastępując tę, która powstawała niejako organicznie przez tysiące lat. Jak groźne było to uproszczenie, pokazały już ekscesy Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Dziś intelektualiści w ogromnej większości deklaratywnie akceptują demokrację. Wyraźnie jednak dążą do tego, by ich poglądy stały się ramą, która sama procedurom demokracji już nie podlega. Ewidentnym przykładem tej postawy jest stosunek do kary śmierci, która, zdaniem środowisk opiniotwórczych Europy, ma być zakazana niezależnie od poglądów obywateli na ten temat. I o ile referendum w sprawie kary śmierci uznają oni za niedopuszczalne, o tyle referendum w sprawie aborcji chcą powtarzać, dopóki nie uzyskają oczekiwanego przez siebie rezultatu, to znaczy pełnej jej dopuszczalności. Podobnie jest z rugowaniem religii ze sfery publicznej czy zestawem wpisanych w kanon politycznej poprawności idei, które mają być prawnie chronione.
Dominujące kręgi opiniotwórcze usiłują narzucić europejskiej polityce zestaw dopuszczalnych poglądów politycznych, które w zdecydowany sposób są przesunięte na lewo. Francuski Front Narodowy ma zostać wyeliminowany z życia publicznego, ale zdecydowanie bardziej radykalne partie trockistowskie mogą zostać uznane wręcz za sojusznika w walce z partią Le Pena.
Dziennikarze w większości nie są intelektualistami, ale pracując w sferze idei, propagują zwykle obiegowe w tych środowiskach opinie. W dzisiejszej Europie poglądy dziennikarzy również są przesunięte na lewo i wiele nawet tradycyjnie uznawanych za prawicowe mediów, jak "Le Figaro", zmieniło już swój charakter. Przykładem może być wojna w Iraku czy sprawa Rocca Buttigilionego, który nie został zaakceptowany na stanowisko komisarza Komisji Europejskiej z powodu swego katolicyzmu. W odpowiedzi na pytanie stwierdził, że jako katolik przyjmuje katolicką interpretację homoseksualizmu, co jednak nie wpłynie na jego działania jako komisarza. To wyznanie uniemożliwiło mu sprawowanie funkcji unijnej. Trudno sobie wyobrazić bardziej dobitny przykład dyskryminacji. W tej sprawie dziennikarze odegrali niechlubną rolę: przeinaczali wypowiedzi Buttigilionego szczuli go i naciskali na zablokowanie jego kandydatury.
Liberalni rynkowcy
W przeciwieństwie do zachodnich dziennikarzy ich polscy koledzy nie żywią specjalnej sympatii do lewicy sensu stricto. Można zakładać, że wiąże się to ze specyficznymi historycznymi uwarunkowaniami. Na pamięć historyczną nakłada się praktyka rządzenia postkomunistów już w III RP, a zwłaszcza doświadczenie związane z gabinetem Leszka Millera. Potwierdziło ono prawdę, że działacze totalitarnej partii przeniesieni z całym układem w środowisko demokratyczne nie tyle się do niego dostosowują, ile próbują dostosować je do siebie.
Drugim istotnym wyznacznikiem odmienności polskich dziennikarzy jest ich prorynkowe nastawienie. Mimo zmian zachodzących w tym temacie w zachodnich mediach, zwłaszcza Europy kontynentalnej, rynek nie jest tam do końca akceptowany. W Polsce odwrotnie. Uderzające jest w tym wypadku ogromne poparcie dla podatku liniowego, który na Zachodzie najprawdopodobniej znalazłby akceptację jedynie małego odłamu dziennikarskiego środowiska. Jeszcze wyraźniejszym przejawem tej postawy jest przewaga zwolenników sprywatyzowania służby zdrowia, co, jak można przypuszczać, na Zachodzie miałoby poparcie znikomej mniejszości. Poglądy te potwierdza akceptacja dziennikarzy dla kapitału zagranicznego w Polsce, dla niezależności banku centralnego czy daleko idącej prywatyzacji wielkich przedsiębiorstw państwowych i usług. Istotnym elementem tej, wynikającej z badań, postawy polskich dziennikarzy, odmiennej od stanu świadomości ich zachodnich kolegów, jest dążenie do zasadniczego ograniczenia państwa opiekuńczego.
Liberalizm ten nie jest ślepy, czego dowodzi zdecydowanie krytyczna ocena polskiej prywatyzacji ze strony dziennikarzy.
Można zaryzykować hipotezę, że wpływ na prorynkowe postawy polskich dziennikarzy mają ich polityczne wybory, czyli gremialne poparcie dla PO. Można więc przyjąć, że podział lewica - prawica w polskich warunkach jest zastępowany podziałem liberalizm - konserwatyzm. Sytuację komplikuje jeszcze to, że do wyborów PO szła jako partia liberalno-konserwatywna i wśród wielu jej aktywistów nadal dominuje ta identyfikacja. Polacy wybierający czy to PiS, czy PO zwykle głosowali na nie jako na element składowy wspólnej koalicji. Oznacza to, że postrzegali je jako sojuszników, a nie naturalnych konkurentów. Aż 30 proc. dziennikarzy uznaje, że najlepszym rozwiązaniem dla Polski byłyby rządy koalicji PO-PiS. To tylko o 5 proc. mniej od tych, którzy uważają, że najlepsze byłyby samodzielne rządy PO, mimo że w tym środowisku partia Tuska wygrywa w sposób przygniatający. W każdym razie świadomość ta wskazuje, że podział polskiej sceny politycznej między PiS i PO nie jest jeszcze utrwalony.
Dziennikarze antykonserwatywni
Największy rozziew między postawami statystycznych Polaków i dziennikarzy widać w ich politycznych sympatiach. Wśród przedstawicieli dziennikarzy PO uzyskała wynik ponaddwukrotnie lepszy niż w ogólnopolskich wyborach, a PD - prawie czterokrotnie lepszy. Z kolei rezultaty PiS były ponaddwukrotnie gorsze niż w realnych wyborach. Tusk uzyskał natomiast wynik siedmiokrotnie lepszy niż Kaczyński! Na Samoobronę, LPR czy PSL nie głosował nikt z ankietowanych.
W antykonserwatywnej postawie polscy dziennikarze nie odbiegają od swoich zachodnich kolegów. Dodatkowo ich antypisowskie nastawienie mogło być wzmocnione przez nieco antyrynkową retorykę wyborczą partii Kaczyńskich. Wydaje się jednak, że poza tymi, dość oczywistymi przyczynami politycznych wyborów polskich dziennikarzy istnieje jeszcze jedno źródło tych poglądów. Są to elementy politycznej poprawności ukształtowanej w polskich środowiskach opiniotwórczych na początku lat 90. Poprawności, którą można nazwać ideologią "Gazety Wyborczej". Przejawiają się one w najbardziej zaskakującym (jeśli chodzi o odmienność od postaw statystycznych Polaków) poparciu dziennikarzy dla spadkobiercy Unii Wolności - Partii Demokratycznej, która powstając pół roku przed ostatnimi wyborami, zademonstrowała coś w rodzaju inteligenckiego populizmu. Proklamowała się partią autorytetów, która chce położyć kres radykalizacji polskiej prawicy (wtedy do prawicy zaliczano także PO) i będzie bronić osiągnięć polskiej demokracji. W tym samym kontekście można rozpatrywać stosunek dziennikarzy do Tadeusza Mazowieckiego, który jest najlepiej ocenianym przez nich politykiem. Poparcie dla lustracji jest natomiast symptomem zerwania z dogmatami politycznej poprawności, które dokonało się na skutek konfrontacji z rzeczywistością.
Stosunek przedstawicieli mediów do reszty polityków wydaje się w dużej mierze wypadkową obecnej walki politycznej, w którą zaangażowali się dziennikarze. Znamienne jest, że pozbawiony wyrazu polityk odrzucanej przez nich partii - LPR, Marek Kotlinowski, jest przez nich oceniany lepiej niż obaj bracia Kaczyńscy czy Dorn.
To, że aż 63 proc. dziennikarzy nie uznaje mediów za część układu towarzysko-politycznego, można uznać za objaw automistyfikacji. Z kolei wyższa ocena niezależności dziennikarzy w mediach komercyjnych w stosunku do publicznych może być wynikiem wieloletniej obserwacji. Chociaż tak wysoki stopień niezależności przyznawany dziennikarzom mediów komercyjnych wydaje się raczej korporacyjną identyfikacją niż zdystansowaną oceną rzeczywistości.
Postawy polskich dziennikarzy są przesunięte w kierunku liberalnym również w kwestiach obyczajowo-kulturowych, choć daleko im jeszcze do radykalizmu ich zachodnich kolegów. Widać to w negatywnej ocenie wprowadzenia religii do szkół czy ocenie relacji państwo - Kościół. Jeśli chodzi o refundowanie środków antykoncepcyjnych, to duża część dziennikarzy odchodzi od swego gospodarczego liberalizmu. W takich sprawach kulturowe idee przeważają nad ekonomicznymi prawami. Stosunek do aborcji nie różni dziennikarzy od reszty.
Okazuje się, że polscy dziennikarze stanowią grupę o silnych, odmiennych od reszty społeczeństwa poglądach. Odpowiedź na pytanie, czy potrafią się wobec nich na tyle zdystansować, by móc we właściwy sposób przedstawiać rzeczywistość, jest tematem na inny tekst.
Jak przygotowano prześwietlenie dziennikarzy? |
---|
Ankieta internetowa badająca poglądy dziennikarzy została wysłana do 800 osób. Wybrani zostali dziennikarze reprezentujący najważniejsze media: największe dzienniki ogólnopolskie, tygodniki opinii, telewizyjne i radiowe redakcje informacyjne (publiczne i komercyjne), największe gazety i stacje regionalne. W bazie adresowej reprezentowani byli zarówno reporterzy, redaktorzy, jak i szefowie mediów. Na ankietę odpowiedziało 195 dziennikarzy reprezentujących wszystkie wyżej wymienione kategorie. Badanie dla tygodnika "Wprost" przeprowadził Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor |
JUSTYNA POCHANKE dziennikarka TVN 24 i TVN Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Nigdy nie pracowałam w publicznych mediach, między innymi dlatego, że obawiałam się, iż nie są niezależne. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? Z własnego doświadczenia: jestem i czuję się niezależna. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Nie wszyscy potrafią je czytać, dlatego jestem przeciw hurtowej publikacji w Internecie. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Bezwzględnie tak. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Jak najbardziej - to zawód zaufania publicznego. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? Mam nadzieję, że nie w kierunku wielkiej emigracji za pracą - do Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Liniowy jest prostszy. Jak powinna być finansowana służba zdrowia? Obok państwowej prywatna kasa pacjentów jest w niej konieczna. Jestem za współfinansowaniem, które byłoby tylko zalegalizowaniem obecnej sytuacji. Zamiast kopert oficjalny płatny koszyk świadczeń. W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas, na przykład pół roku. Nie dając pracy, nie da się automatycznie zlikwidować zasiłków. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? Całkowicie bezpłatne szkolnictwo jest fikcją. A w pełni płatne nawet z systemem stypendiów może ograniczyć wielu ludziom edukacyjne szanse. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Zmniejszając obciążenia podatkowe przedsiębiorców (ZUS, NFZ), gdyż wyraźnie widać, że rąk do pracy brakuje, ale te ręce zbyt wiele kosztują. Na widok nowego pracownika zbyt wiele rąk wyciąga się po zbyt duże pieniądze. Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? Częściowo jak najbardziej. Jaki jest twój stosunek do aborcji? Aborcja powinna być dozwolona, gdy ciąża zagraża zdrowiu kobiety lub jest wynikiem przestępstwa, gdyż mowa tu o sytuacjach, w których za aborcję nie wolno moralnie potępiać. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? Mam dziecko w katolickiej szkole. Rozwija się świetnie. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Czasem rozumiem tych, którzy są za, ale mam nadzieję, że dożywocie bez szans na złagodzenie kary jest równie dotkliwe i równie nieodwracalne. BOGDAN RYMANOWSKI dziennikarz TVN 24 i TVN Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Niezależność to sprawa kręgosłupa dziennikarza. W mediach publicznych są tacy, którzy go mają, i tacy, którzy go dawno stracili. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? W mediach komercyjnych kręgosłup jest równie ważny. I równie łatwo go przetrącić, zwłaszcza jeśli lansuje się jedną opcję kosztem innych. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Prawda ponad wszystko, a więc dostęp dla wszystkich. I dla donosicieli - aby zrobili rachunek sumienia. I dla ich ofiar - aby poznali tych, którzy na nich donosili. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Tak, bo wyborca ma prawo wiedzieć, co robił w przeszłości polityk. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Dziennikarze to czwarta władza, a w pewnych sytuacjach nawet pierwsza. Prześwietlenie jest więc jak najbardziej wskazane. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? Gospodarka sama się prowadzi. I - jak pokazują wskaźniki - w dobrym kierunku. Ten rząd jej nie zaszkodził. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Liniowy, ale czy nas w tej chwili na to stać? Jak powinna być finansowana służba zdrowia? Należy utrzymać obecny system, dążąc do racjonalizacji wydatków. W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas, na przykład pół roku. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? W pełni płatne z rozwiniętym systemem stypendiów. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Przez pomoc finansową dla rodzin oraz zapisy w kodeksie pracy, na przykład zasiłki, ulgi podatkowe czy dłuższe urlopy macierzyńskie. Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? Tak, ale z głową i bez przesady. Jaki jest twój stosunek do aborcji? W ogóle nie powinna być dozwolona. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? Tak. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Nie. DOROTA GAWRYLUK dziennikarka TVP Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Tak. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? Tak, choć różnie z tym bywa. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Tak. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Tak. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Tak. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? Żadnego kierunku nie widzę. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Liniowy. Jak powinna być finansowana służba zdrowia? Należy wprowadzić współfinansowanie przez pacjentów (dopłaty do niektórych usług medycznych, ustalenie koszyka płatnych usług). W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas, na przykład pół roku. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? W pełni płatne z rozwiniętym systemem stypendiów. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Zmniejszając obciążenia podatkowe przedsiębiorców (ZUS, NFZ). Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? Nie. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? Tak, uczniom to nie zaszkodziło. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Nie. TOMASZ LIS dziennikarz, członek zarządu Polsatu, autor programu "Co z tą Polską?" Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Żeby zachować niezależność w telewizji publicznej, trzeba mieć bardzo twardy kręgosłup. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? W mediach prywatnych jest o wiele łatwiej. Ale oczywiście są i tacy, i tacy. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Tak, ale nie do informacji dotyczących życia prywatnego. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Tak, choć dziś to sprawa trzeciorzędna. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Tak, ale nie powinno to być jedynym kryterium ich oceny. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? Kreci się wokół własnej osi. Program PiS nie jest wprowadzany w życie. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Byłem zwolennikiem propozycji wyborczej PiS. Podatek liniowy w wersji PO był gospodarczo mało racjonalny, a politycznie zupełnie nieracjonalny. Jak powinna być finansowana służba zdrowia? W sposób mieszany. Należy wprowadzić współfinansowanie przez pacjentów (dopłaty do niektórych usług medycznych, ustalenie koszyka płatnych usług). Powinno się też prywatyzować służbę zdrowia i finansować ją z komercyjnych ubezpieczeń. W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas oraz zmniejszyć koszty pracy, by spadło bezrobocie. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? Bezpłatne szkolnictwo w Polsce jest fikcją, jest wspieraniem tych, których i tak stać na studia. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Przez wydłużone, ale nie ponad miarę, urlopy macierzyńskie oraz ulgi podatkowe dla rodziców. Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? To, co obecna władza uważa za strategiczne, ja bym znacznie ograniczył. Im mniej prywatyzacji, tym więcej kapitalizmu politycznego. Jaki jest twój stosunek do aborcji? Bez zmian wobec tego, co jest teraz. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? W tamtym czasie tak. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Nie. MONIKA OLEJNIK dziennikarka Radia Zet i TVP Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Zależy, którzy i pod którym prezesem. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? Tak. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Trzeba otworzyć wszystkie teczki. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Tak. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Trzeba określić, o jakich dziennikarzy chodzi. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? Dryfuje. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Liniowy. Jak powinna być finansowana służba zdrowia? Należy wprowadzić współfinansowanie przez pacjentów (dopłaty do niektórych usług medycznych, ustalenie koszyka płatnych usług). W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas, na przykład pół roku. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? Całkowicie bezpłatne. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Zmniejszając obciążenia podatkowe przedsiębiorców (ZUS, NFZ). Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? Zbyt ogólnie postawione pytanie. Jaki jest twój stosunek do aborcji? Powinna być dozwolona, gdy ciąża zagraża zdrowiu kobiety lub jest wynikiem przestępstwa. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? Tak. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Jestem przeciw karze śmierci. JAROSŁAW GUGAŁA dziennikarz Polsatu Czy dziennikarze pracujący w mediach publicznych są niezależni? Zdarzają się tacy. Czy dziennikarze pracujący w mediach komercyjnych są niezależni? Na ogół tak. Czy wszyscy powinni mieć dostęp do teczek IPN? Tak. Czy w Polsce potrzebna jest lustracja? Tak. Czy lustracji powinni podlegać dziennikarze? Tak. W jakim kierunku rząd Marcinkiewicza prowadzi polską gospodarkę? W żadnym. Który z podatków jest najkorzystniejszy dla gospodarki? Liniowy. Jak powinna być finansowana służba zdrowia? Należy utrzymać obecny system, dążąc do racjonalizacji wydatków oraz wprowadzić współfinansowanie przez pacjentów (dopłaty do niektórych usług medycznych, ustalenie koszyka płatnych usług). W jaki sposób państwo powinno pomagać bezrobotnym? Wypłacać zasiłki przez ograniczony czas, na przykład pół roku. Czy szkolnictwo wyższe powinno być płatne? W pełni płatne z rozwiniętym systemem stypendiów. W jaki sposób, jeśli w ogóle, państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Przez pomoc finansową dla rodzin oraz zapisy w kodeksie pracy, na przykład zasiłki, ulgi podatkowe czy dłuższe urlopy macierzyńskie. Czy strategiczne dziedziny gospodarki (energetyka, PKP, służba zdrowia) powinny być prywatyzowane? Częściowo tak. Jaki jest twój stosunek do aborcji? W ogóle nie powinna być dozwolona. Czy wprowadzenie religii do szkół było słuszne? Religia lub etyka to dobre rozwiązanie. Czy należy wprowadzić karę śmierci do kodeksu karnego? Nie. |
Fot: Z. Furman, J. Marczewski, K. Mikuła, K. Pacuła, M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 19/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.