GUAM to orszak pogrzebowy resztek ZSRR
Grzegorz Sadowski
Druga zimna wojna ledwie się zaczęła, a Rosja już ją przegrywa. - Gruzja, Ukraina, Mołdawia i Kirgistan wydają się stracone. Adżaria upadła. Naddniestrze jest otoczone. Wróg działa w Uzbekistanie i Kazachstanie, stoi u bram Białorusi, która jeśli upadnie, otworzy drogę do Moskwy - mówi Dmitrij Furman z Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk. Odszczepieńcy zarażają innych. Niedawny szczyt GUAM, organizacji zrzeszającej prozachodnie państwa postsowieckie: Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdawię, to kolejne ognisko choroby. Według Modesta Kolerowa, szefa departamentu kontaktów z zagranicą w Kancelarii Prezydenta Rosji, jest to próba tworzenia "stref buforowych" i "kordonów sanitarnych". To "anty-WNP" - wedle rządowej "Rossijskiej Gaziety" - zarazi też Europę. "Nadszedł czas, by Francja i Niemcy przejęły ster polityki zagranicznej i obronnej Europy. W przeciwnym razie przejdzie ona w ręce Polski, państw bałtyckich i Rumunii, a UE będzie ograniczona do roli statysty" - ostrzega gazeta. - Nie można liczyć na ekonomiczne preferencje dla krajów, które opuszczą WNP - mówi Siergiej Mironow, szef Rady Federacji Rosji.
Wino wolności
Micheil Saakaszwili, prezydent Gruzji, zaraz po przybyciu do Kijowa, gdzie odbywał się szczyt GUAM, wziął się do promowania gruzińskiego wina. Kilka tygodni temu Giennadij Oniszczenko, główny lekarz Rosji, zakazał importu wina z Mołdawii i Gruzji oraz gruzińskiej wody mineralnej Borżomi. W winie Oniszczenko znalazł pestycydy, a w wodzie azotany. Dla Gruzji, której te towary są głównym produktem eksportowym, był to ogromny cios. W drodze z lotniska Borispol Saakaszwili oglądał plakaty reklamujące gruzińskie wino: "Spróbuj wina wolności", "Jest w nim więcej wolności, niż to dozwolone", "Zabronione w Rosji".
Według Rosji, Ukraina i Gruzja chcą rozbić Wspólnotę Niepodległych Państw. Jako "agenci wpływu" Zachodu usiłują osłabić pozycję Moskwy w regionie postsowieckim i dokonać drugiego rozbioru ZSRR. Gruzja naraziła się tym, że głośno domagała się wycofania wojsk rosyjskich z Osetii Południowej, która pod kuratelą Moskwy odłączyła się od Gruzji. Wcześniej Gruzini dokonali pierwszej "kolorowej rewolucji". A Ukraińcy nie dość, że dokonali kolejnej rewolucji, to jeszcze doprowadzili do kryzysu gazowego, a teraz domagają się wycofania rosyjskiej floty czarnomorskiej.
W oczach Moskwy to wszystko nie dzieje się bez przyczyny. Źródłem buntu ma być rzekomo genetyczna antyrosyjskość Polski i państw bałtyckich, które inspirują działania innych krajów. Prawie połowa Rosjan - jak wynika z sondażu Centrum Analitycznego Jurija Lewady - jest przekonana o istnieniu międzynarodowego spisku przeciw Rosji. To właśnie Polska namawiała Ukraińców i Gruzinów, by przekształcili GUAM w organizację międzynarodową, co stało się teraz w Kijowie. To Rumunia chciała, aby Saakaszwili i Juszczenko pomogli w rozwiązaniu konfliktu w Naddniestrzu. Dla Rosji był to policzek. Wszak to Moskwa utrzymuje przy życiu samozwańczą republikę. Polska z kolei przewodziła w utworzeniu Wspólnoty Demokratycznego Wyboru, organizacji zrzeszającej kilkanaście państw środkowoeuropejskich i postsowieckich, która w zamierzeniu miała ograniczyć wpływy Rosji. Rozpoczęła się więc wojna. "Komsomolska Prawda" podpowiada, jak wroga pokonać i zmusić do uległości. W Gruzję można uderzyć wodą i winem. Orężem "najbardziej morderczym" dla Ukrainy byłby zakaz importu rur. Wystarczy ogłosić, że produkuje się je z radioaktywnego złomu z okolic Czarnobyla. Armenię zaś można załatwić koniakiem.
Wojna w kuluarach
Dmitrij Furman określa sytuację mianem "cichej zimnej wojny". Za rywalizacją w regionie postsowieckim nie stoi już ideologia. - Upadł komunizm i Moskwa nie ma już czego promować. Jej jedyną ofertą jest utrzymanie politycznego status quo. Nikt nie będzie głośno krzyczeć: niech żyje wiecznie sterowana demokracja! - mówi Furman. Poza tym oprócz USA, które potrafią otwarcie krytykować poczynania Rosji, na Zachodzie nie ma krajów gotowych do takiej krytyki. W zaciszu kuluarów, owszem - publicznie jednak europejscy dyplomaci chowają się za parawanem poprawności i dogmatu niedenerwowania rosyjskiego niedźwiedzia. Kiedy sprawa Naddniestrza trafiła - z inicjatywy Ukrainy - na forum ONZ, Francja i Niemcy nie dopuściły do otwartej krytyki Moskwy.
Oksana Antonienko z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych w Londynie uważa, że w WNP doszło do polaryzacji inspirowanej przez Rosję. Kreml zdaje sobie sprawę ze słabości wspólnoty, dlatego powołuje do życia regiony "szybszej integracji": Euroazjatycką Wspólnotę Ekonomiczną, Organizację Traktatu Zbiorowego Bezpieczeństwa czy Szanghajską Organizację Współpracy. Finansowane przez Kreml ośrodki politologiczne co kilka miesięcy zwołują w Moskwie szczyt WNP bis, na którym eksperci promują niepodległość prokremlowskich separatystów z Mołdawii i Gruzji. - WNP to byt wirtualny - mówi "Wprost" Anatolij Kinach, szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. - Dziesięć lat temu zostały ustalone zasady tworzenia stref wolnego handlu między krajami WNP. Rosyjska Duma do tej pory ich nie ratyfikowała.
Broń surowcowa
Problem w tym, że GUAM może się stać kolejną pozorną inicjatywą, produkującą wyłącznie tony papierów. Najsłabszym ogniwem GUAM jest Azerbejdżan rządzony przez Ilhama Alijewa. Z jednej strony ten kraj jest zwornikiem organizacji, bo nie ma mowy o energetycznej niezależności bez Azerbejdżanu. Ilham Alijew kilka tygodni przed szczytem GUAM gościł w Waszyngtonie. Zręcznie namawiał George'a Busha do pomocy w rozwiązaniu konfliktu w Górnym Karabachu. W Kijowie ograniczał się do poruszania spraw dotyczących energetyki. Alijew wie, że jego polityczna przyszłość w dużej mierze zależy od Rosji, która pozwoli mu - jeśli będzie trzeba - sfałszować wybory. Moskwa jednak może również - jeśli będzie trzeba - podburzać nastroje antyazerskie w Armenii.
Kreml będzie się teraz starał wyciszyć zamieszanie wokół GUAM. Pierwsza okazja pojawiła się w Soczi podczas szczytu UE - Rosja. Putin zaproponował zawarcie nowego porozumienia o partnerstwie i współpracy. Potem Moskwa może przeciągnąć na swoją stronę część członków GUAM. Do niedawna organizacja miała w nazwie jeszcze jedno "U" zarezerwowane dla Uzbekistanu. Dziś Isłam Karimow, przywódca tego państwa, stoi twardo u boku Władimira Putina. Jeśli to nie pomoże, Rosja może wystąpić o członkostwo w organizacji. Takie głosy pojawiają się już teraz. Będąc w środku, może blokować jej prace, tak jak czyni to w wypadku OBWE i Rady Europy.
Cicha zimna wojna będzie trwała nadal. Bronią Moskwy są dziś gaz, rury, woda, wino i mięso. Jeśli będzie trzeba, znajdą się i inne sposoby walki. Wasilij Rozanow, rosyjski filozof, zapytał kiedyś prostego mużyka: - Iwan, kim chciałbyś być? - Carem samodzierżcą - odparł Iwan. - Stanąłbym przy drodze i każdego, kto by przechodził, waliłbym w mordę. Dziś rolę carów odgrywają szefowie Gazpromu i Łukoilu, którzy walą na odlew naftową i gazową bronią. Boją się ich coraz mniej liczni budujący wokół Moskwy i Mińska mały sierociniec dla sierot po Breżniewie.
Grzegorz Sadowski
Druga zimna wojna ledwie się zaczęła, a Rosja już ją przegrywa. - Gruzja, Ukraina, Mołdawia i Kirgistan wydają się stracone. Adżaria upadła. Naddniestrze jest otoczone. Wróg działa w Uzbekistanie i Kazachstanie, stoi u bram Białorusi, która jeśli upadnie, otworzy drogę do Moskwy - mówi Dmitrij Furman z Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk. Odszczepieńcy zarażają innych. Niedawny szczyt GUAM, organizacji zrzeszającej prozachodnie państwa postsowieckie: Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdawię, to kolejne ognisko choroby. Według Modesta Kolerowa, szefa departamentu kontaktów z zagranicą w Kancelarii Prezydenta Rosji, jest to próba tworzenia "stref buforowych" i "kordonów sanitarnych". To "anty-WNP" - wedle rządowej "Rossijskiej Gaziety" - zarazi też Europę. "Nadszedł czas, by Francja i Niemcy przejęły ster polityki zagranicznej i obronnej Europy. W przeciwnym razie przejdzie ona w ręce Polski, państw bałtyckich i Rumunii, a UE będzie ograniczona do roli statysty" - ostrzega gazeta. - Nie można liczyć na ekonomiczne preferencje dla krajów, które opuszczą WNP - mówi Siergiej Mironow, szef Rady Federacji Rosji.
Wino wolności
Micheil Saakaszwili, prezydent Gruzji, zaraz po przybyciu do Kijowa, gdzie odbywał się szczyt GUAM, wziął się do promowania gruzińskiego wina. Kilka tygodni temu Giennadij Oniszczenko, główny lekarz Rosji, zakazał importu wina z Mołdawii i Gruzji oraz gruzińskiej wody mineralnej Borżomi. W winie Oniszczenko znalazł pestycydy, a w wodzie azotany. Dla Gruzji, której te towary są głównym produktem eksportowym, był to ogromny cios. W drodze z lotniska Borispol Saakaszwili oglądał plakaty reklamujące gruzińskie wino: "Spróbuj wina wolności", "Jest w nim więcej wolności, niż to dozwolone", "Zabronione w Rosji".
Według Rosji, Ukraina i Gruzja chcą rozbić Wspólnotę Niepodległych Państw. Jako "agenci wpływu" Zachodu usiłują osłabić pozycję Moskwy w regionie postsowieckim i dokonać drugiego rozbioru ZSRR. Gruzja naraziła się tym, że głośno domagała się wycofania wojsk rosyjskich z Osetii Południowej, która pod kuratelą Moskwy odłączyła się od Gruzji. Wcześniej Gruzini dokonali pierwszej "kolorowej rewolucji". A Ukraińcy nie dość, że dokonali kolejnej rewolucji, to jeszcze doprowadzili do kryzysu gazowego, a teraz domagają się wycofania rosyjskiej floty czarnomorskiej.
W oczach Moskwy to wszystko nie dzieje się bez przyczyny. Źródłem buntu ma być rzekomo genetyczna antyrosyjskość Polski i państw bałtyckich, które inspirują działania innych krajów. Prawie połowa Rosjan - jak wynika z sondażu Centrum Analitycznego Jurija Lewady - jest przekonana o istnieniu międzynarodowego spisku przeciw Rosji. To właśnie Polska namawiała Ukraińców i Gruzinów, by przekształcili GUAM w organizację międzynarodową, co stało się teraz w Kijowie. To Rumunia chciała, aby Saakaszwili i Juszczenko pomogli w rozwiązaniu konfliktu w Naddniestrzu. Dla Rosji był to policzek. Wszak to Moskwa utrzymuje przy życiu samozwańczą republikę. Polska z kolei przewodziła w utworzeniu Wspólnoty Demokratycznego Wyboru, organizacji zrzeszającej kilkanaście państw środkowoeuropejskich i postsowieckich, która w zamierzeniu miała ograniczyć wpływy Rosji. Rozpoczęła się więc wojna. "Komsomolska Prawda" podpowiada, jak wroga pokonać i zmusić do uległości. W Gruzję można uderzyć wodą i winem. Orężem "najbardziej morderczym" dla Ukrainy byłby zakaz importu rur. Wystarczy ogłosić, że produkuje się je z radioaktywnego złomu z okolic Czarnobyla. Armenię zaś można załatwić koniakiem.
Wojna w kuluarach
Dmitrij Furman określa sytuację mianem "cichej zimnej wojny". Za rywalizacją w regionie postsowieckim nie stoi już ideologia. - Upadł komunizm i Moskwa nie ma już czego promować. Jej jedyną ofertą jest utrzymanie politycznego status quo. Nikt nie będzie głośno krzyczeć: niech żyje wiecznie sterowana demokracja! - mówi Furman. Poza tym oprócz USA, które potrafią otwarcie krytykować poczynania Rosji, na Zachodzie nie ma krajów gotowych do takiej krytyki. W zaciszu kuluarów, owszem - publicznie jednak europejscy dyplomaci chowają się za parawanem poprawności i dogmatu niedenerwowania rosyjskiego niedźwiedzia. Kiedy sprawa Naddniestrza trafiła - z inicjatywy Ukrainy - na forum ONZ, Francja i Niemcy nie dopuściły do otwartej krytyki Moskwy.
Oksana Antonienko z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych w Londynie uważa, że w WNP doszło do polaryzacji inspirowanej przez Rosję. Kreml zdaje sobie sprawę ze słabości wspólnoty, dlatego powołuje do życia regiony "szybszej integracji": Euroazjatycką Wspólnotę Ekonomiczną, Organizację Traktatu Zbiorowego Bezpieczeństwa czy Szanghajską Organizację Współpracy. Finansowane przez Kreml ośrodki politologiczne co kilka miesięcy zwołują w Moskwie szczyt WNP bis, na którym eksperci promują niepodległość prokremlowskich separatystów z Mołdawii i Gruzji. - WNP to byt wirtualny - mówi "Wprost" Anatolij Kinach, szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. - Dziesięć lat temu zostały ustalone zasady tworzenia stref wolnego handlu między krajami WNP. Rosyjska Duma do tej pory ich nie ratyfikowała.
Broń surowcowa
Problem w tym, że GUAM może się stać kolejną pozorną inicjatywą, produkującą wyłącznie tony papierów. Najsłabszym ogniwem GUAM jest Azerbejdżan rządzony przez Ilhama Alijewa. Z jednej strony ten kraj jest zwornikiem organizacji, bo nie ma mowy o energetycznej niezależności bez Azerbejdżanu. Ilham Alijew kilka tygodni przed szczytem GUAM gościł w Waszyngtonie. Zręcznie namawiał George'a Busha do pomocy w rozwiązaniu konfliktu w Górnym Karabachu. W Kijowie ograniczał się do poruszania spraw dotyczących energetyki. Alijew wie, że jego polityczna przyszłość w dużej mierze zależy od Rosji, która pozwoli mu - jeśli będzie trzeba - sfałszować wybory. Moskwa jednak może również - jeśli będzie trzeba - podburzać nastroje antyazerskie w Armenii.
Kreml będzie się teraz starał wyciszyć zamieszanie wokół GUAM. Pierwsza okazja pojawiła się w Soczi podczas szczytu UE - Rosja. Putin zaproponował zawarcie nowego porozumienia o partnerstwie i współpracy. Potem Moskwa może przeciągnąć na swoją stronę część członków GUAM. Do niedawna organizacja miała w nazwie jeszcze jedno "U" zarezerwowane dla Uzbekistanu. Dziś Isłam Karimow, przywódca tego państwa, stoi twardo u boku Władimira Putina. Jeśli to nie pomoże, Rosja może wystąpić o członkostwo w organizacji. Takie głosy pojawiają się już teraz. Będąc w środku, może blokować jej prace, tak jak czyni to w wypadku OBWE i Rady Europy.
Cicha zimna wojna będzie trwała nadal. Bronią Moskwy są dziś gaz, rury, woda, wino i mięso. Jeśli będzie trzeba, znajdą się i inne sposoby walki. Wasilij Rozanow, rosyjski filozof, zapytał kiedyś prostego mużyka: - Iwan, kim chciałbyś być? - Carem samodzierżcą - odparł Iwan. - Stanąłbym przy drodze i każdego, kto by przechodził, waliłbym w mordę. Dziś rolę carów odgrywają szefowie Gazpromu i Łukoilu, którzy walą na odlew naftową i gazową bronią. Boją się ich coraz mniej liczni budujący wokół Moskwy i Mińska mały sierociniec dla sierot po Breżniewie.
Więcej możesz przeczytać w 22/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.