Cezary Gmyz
"Ich bin Krakauer" - mógłby powiedzieć Benedykt XVI, trawestując słynne słowa Johna Kennedy'ego, wypowiedziane w Berlinie. Pierwsza de facto podróż zagraniczna Benedykta XVI przekształciła się w szybki proces... polonizacji niemieckiego papieża. Prawie 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II sprawiło, że przyzwyczailiśmy się do tego, iż na Stolicy Piotrowej zasiada Polak. I chcielibyśmy, żeby tak zostało, mimo że papieżem jest Niemiec. Dlatego pielgrzymi chcą go zakorzenić w polskości: przez takie same okrzyki, jakie kierowali do Jana Pawła II ("Zostań z nami!", "Kochamy Cię!", "Tu jest Twoje miejsce!"). Przez gesty przyjaźni i oddania, odwzajemniane w taki sposób, jak czynił to Karol Wojtyła. Przez przyzwyczajanie Benedykta XVI do miejsc wiążących się dotychczas z Janem Pawłem II. Przez ośmielanie papieża Niemca do reakcji typowych dla "polskiej duszy"
Prawdą jest, że obecny biskup Rzymu był witany odrobinę wstrzemięźliwiej niż jego poprzednik. Mniej było przyozdobionych okien, entuzjazm miał trochę niższą temperaturę. Z naturalnej przyczyny, jaką jest bariera językowa i kulturowa, nie było też słynnych dialogów z tłumami. Jednak nikt nie oczekiwał, że Benedykt XVI będzie garściami cytował Słowackiego i Norwida. I nawet lepiej. Polacy mieli bowiem dzięki temu okazję zmierzyć się z faktem, że Kościół, którego są członkami, jest powszechny, nie zaś jedynie narodowy. Na cud zaś zakrawają tłumy Polaków pozdrawiających papieża nie-Polaka w jego ojczystym języku: "Herzlich wilkommen", a nawet "Wir lieben dich". I wygląda na to, że Polacy lepiej by przyjęli to, że Benedykt XVI mówi do nich po niemiecku zamiast po włosku - jak to robił podczas tej pielgrzymki.
Odpowiedź Teutona
Kiedy ponad 40 lat temu polscy biskupi pisali do biskupów niemieckich słynne słowa: "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie", nie doczekali się satysfakcjonującej odpowiedzi na apel o pojednanie od swoich katolickich braci w posłudze. Trzeba było dopiero wizyty Benedykta XVI, papieża z rodu Teutonów, jak nazywa Benedykta XVI biskup opolski Alfons Nossol, by Polacy doczekali się odpowiedzi na miarę wielkości listu naszych biskupów. Czterdzieści lat temu niemieccy hierarchowie, obawiając się utraty poparcia wśród tzw. wypędzonych, którzy szczególnie w katolickiej Bawarii stanowili duży odsetek wiernych, nie zdobyli się na odpowiedź dorównującą wielkością tonowi listu polskiego episkopatu. A przypomnijmy, że nie narażali się na wściekłość całego aparatu państwowego - jak polscy biskupi ze strony komunistycznych władców w czasach Gomułki. Zdecydowanie dalej, a w dodatku wcześniej, poszedł Kościół ewangelicki, publikując niesłusznie dziś zapomniany "Ostdenkschrift", znany również jako memorandum wschodnie. Warto było jednak czekać ponad cztery dekady, by wreszcie się doczekać satysfakcjonującej odpowiedzi, i to ze strony przedstawiciela Flakhelfergeneration - jak się nazywa w Niemczech pokolenie rówieśników Ratzingera. W chwili zakończenia wojny byli oni za młodzi, by iść na front, lecz wystarczająco dojrzali, by pomagać obsługiwać działka przeciwlotnicze.
Powszechność zła
Od początku było jasne, że w wypadku papieża Niemca uwaga światowej opinii publicznej skupi się - właśnie ze względu na jego narodowość i wiek - na wizycie w nazistowskim obozie śmierci Auschwitz--Birkenau. Benedykt XVI, indagowany o to przez dziennikarzy już na pokładzie samolotu lecącego do Polski, odparł, że przybywa do Polski przede wszystkim jako zwierzchnik Kościoła powszechnego. Oczywiście nie oznacza to, że papież starał się w ten sposób zdjąć z narodu niemieckiego odpowiedzialność za zło, jakie działo się w Auschwitz. Problem Auschwitz tkwi w tym, że zgodnie z chrześcijańskim myśleniem źródłem zła jest skaza grzechu pierworodnego. Ten zaś nie jest związany z żadną narodowością, lecz z samą istotą człowieczeństwa. Oczywiście teologiczne podejście do problemu Auschwitz nie zdejmuje z narodu niemieckiego brzemienia odpowiedzialności za zbrodnie tam popełnione. Benedykt XVI ma jednak świadomość, że mimo wezwań "Nigdy więcej Auschwitz" zbrodnie ludobójstwa będą się nadal zdarzać pod każdą szerokością geograficzną.
Przestrogi dla polskich księży
Choć głównym przesłaniem pielgrzymki Benedykta XVI była powszechność Kościoła, biskup Rzymu pielgrzymował jednak również do Kościoła lokalnego. Nie zabrakło więc odniesień do specyficznych polskich problemów. "Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki" - ten fragment przemówienia do kapłanów w warszawskiej archikatedrze został powszechnie odebrany jako przytyk do wad polskiego duchowieństwa. Nasi księża przywykli bowiem uważać, że miarą ich sukcesu jako proboszczów jest wznoszenie nowych świątyń, plebanii i brylowanie w świecie polityki. Benedykt XVI krytycznie traktuje takie podej-ście do kapłaństwa. Polski problem tkwi bowiem w tym, że księża, koncentrując się zbytnio na budownictwie i polityce, zapominają o duszpasterskim wymiarze swojej posługi. Największą różnicą między Janem Pawłem II a Benedyktem XVI był dystans, jaki zachowywał w stosunku do świata polityki. Liderzy naszych ugrupowań, którzy liczyli na to, że Benedykt XVI swoim autorytetem umocni ich polityczną pozycję, srodze się zawiedli. Zwłaszcza że dla wielu z nich zabrakło nawet miejsca w drastycznie ograniczonych sektorach dla VIP-ów. Polityka podczas pielgrzymki odgrywała jedynie rolę protokolarną - do tego stopnia, że Jarosław Kaczyński, szef ugrupowania rządzącego, wymienił uścisk dłoni z papieżem jako członek najbliższej rodziny prezydenta, a nie lider partii. Mimo dystansu Benedykta XVI do polityków papież nie unikał tematów związanych z życiem społecznym. "Potrzeba pokornej szczerości, by nie negować grzechów przeszłości, ale też nie rzucać lekkomyślnie oskarżeń bez rzeczywistych dowodów, nie biorąc pod uwagę różnych ówczesnych uwarunkowań" - to zdanie skierowane do księży zostało jednoznacznie odebrane jako głos w debacie o lustracji, również duchowieństwa. Głos mądry, wzywający do nieukrywania prawdy o przeszłości, ale równocześnie do odpowiedzialności.
Pielgrzymka wiary
Benedykt XVI już na wstępie swojej wizyty w Polsce zaznaczył, że nie jest to jedynie podróż sentymentalna, ale również pielgrzymka wiary. I rzeczywiście, choć na każdym miejscu odnosił się do swojego poprzednika, to równie mocny akcent położył na kwestie teologiczne. Podczas mszy w Warszawie akcentował zachowanie przez Kościół depozytu wiary, podkreślił przy tym rolę tradycji. Nie oznacza to jednak, że papież zamyka się na dialog z inaczej wierzącymi. "Wraz z wami dziękuję za dar tego spotkania i wspólnej modlitwy. Upatruję w nim jednego z etapów realizacji mocnego postanowienia, które uczyniłem na początku mego pontyfikatu, że sprawą priorytetową w mojej posłudze będzie przywrócenie pełnej i widzialnej jedności chrześcijan" - powiedział na ekumenicznym spotkaniu w luterańskim kościele św. Trójcy. Te słowa stanowią przełom w dialogu ekumenicznym. Choć Janowi Pawłowi II sprawa jedności chrześcijan była bliska, to nie postrzegał jej jako pierwszorzędnego celu swojego pontyfikatu. Mimo że w zgodnej opinii komentatorów pierwsza pielgrzymka Benedykta XVI do Polski ma być jednocześnie ostatnią, wcale tak być nie musi. W Kalwarii Zebrzydowskiej, wygłaszając spontanicznie kilka słów do zgromadzonych, ujawnił, że życzyłby sobie, aby beatyfikacja Jana Pawła II dokonała się jak najszybciej. A czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce na taką uroczystość niż Kraków? Zwłaszcza że - jak się wydaje - Polacy niemieckiego papieża pokochali. Z wzajemnością.
KOŚCIÓŁ GRZESZNIKÓW |
---|
Przemówienie powitalne Benedykta XVI, 25 maja, Warszawa, lotnisko Okęcie Spotkanie z duchowieństwem, 25 maja, Warszawa, archikatedra św. Jana Msza święta, 26 maja, plac Piłsudskiego w Warszawie 27 maja w Kalwarii Zebrzydowskiej 26 maja z okna przy Franciszkańskiej 3 w Krakowie 26 maja na Jasnej Górze 26 maja podczas homilii w Warszawie 26 maja podczas homilii w Warszawie 28 maja w Auschwitz 28 maja w Auschwitz |
NIE MAMY PRAWA WYBACZYĆ |
---|
Szewach Weiss Przewodniczący Światowej Rady Yad Vashem Historyczną wartość ma pielgrzymka Benedykta XVI do Polski. Po pierwsze, to jego pierwsza zagraniczna podróż. Jej cel ma charakter symboliczny, bo Polska to kraj Jana Pawła II. Po drugie, Benedykt XVI jest Niemcem. Jego rodacy popełnili najstraszniejszą zbrodnię w dziejach ludzkości, więc papież musi się liczyć z odpowiedzialnością historyczną. Należąc do jakiegoś narodu, nie możemy sobie wybrać z niego "dobrych" elementów. Odpowiedzialność historyczna jest także odpowiedzialnością moralną. Swoje źródła czerpie z przeszłości, a nadzieję ma w przyszłości. Prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że ta pielgrzymka czyni Polaków lepszymi. Nie tylko Polaków. Wszystkich. To globalny proces katharsis. Ta pielgrzymka jest podobna do Woodstock - w tym sensie, że wierni mogą uczestniczyć w masowym doznaniu duchowym. To sprawia, że pielgrzymka ta niesie głębokie pojednanie i ma już swoją wartość. My nie mamy prawa wybaczyć Aushwitz. Nie jesteśmy spadkobiercami zamordowanych. Auschwitz nie jest pralnią moralności. Tam nie ma prochów pomordowanych, to nie jest ich cmentarz. W kulturze żydowskiej cmentarz to Bedeit Chaim, czyli dom życia. Auschwitz nie jest żydowskim cmentarzem. Oni nie mogą patrzeć na pielgrzymkę papieża, gdyż nie mają oczu - zostały tylko okulary. Oni nie mają już twarzy. Zostały tylko warkocze. Theodor Adorno stwierdził kiedyś, że po Auschwitz nie ma już poezji i sztuki. To trafna metafora. Po Auschwitz nic nie jest możliwe. Wróciliśmy do pustki. I dlatego nie możemy wybaczyć. Ten brak wybaczenia nie jest zemstą. To byłoby niemoralne. Zemsta zrównywałaby nas z hitlerowcami. To jest pamięć wieczna, która tak jak wiara jest przepustką do wolności. Dziś Żydów i katolików łączy jeden Bóg i wspólna historia. Polacy i Żydzi byli ofiarami tych samych ludzi. To dlatego łączy nas dziś wspólna nadzieja, z którą związana jest wizyta Benedykta XVI. Tą nadzieją jest: "Nigdy więcej Auschwitz". |
Fot: Z. Furman
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.