*****
Jeśli jedna wielka amerykańska instytucja kulturalna, a jest nią z pewnością Martin Scorsese, realizuje film o innej wielkiej amerykańskiej instytucji kulturalnej, jaką jest Bob Dylan, rezultat musi być fascynujący. I tak jest w istocie. "No Direction Home" jest wybitnym dokumentem. Obejmuje on relację z pożegnalnego koncertu The Band ("Ostatni walc"), wideoclip do utworu "Bad" Michaela Jacksona oraz współautorstwo serialu dokumentalnego poświęconego bluesowi. Dwuczęściowy telewizyjny film poświęcony Dylanowi i latom 60. w doskonały sposób pokazuje wczesne źródła inspiracji pieśniarza, po mistrzowsku kreśli obraz epoki sprzed wielkiej rewolucji w muzyce, jakiej w pojedynkę dokonał "artysta, który dał muzyce rockowej tekst" - na klasycznych albumach "Highway 61 Revisited" i "Blonde On Blonde". Portretuje go także jako człowieka ogromnej odwagi, ale też hazardzistę, który zaryzykował wszystko, co osiągnął, gdy postawił na gitarę elektryczną. Są tu te dwa kluczowe momenty w jego karierze: występ z grupą Paul Butterfield Blues Band na festiwalu w Newport w 1965 r. i osławiony koncert w Manchester Free Hall w Wielkiej Brytanii z The Hawks, gdy na widowni dał się słyszeć wyraźnie epitet "Judasz!". Ten film, podobnie jak klasyczny dokument "Don`t Look Back" D.A. Pennebakera z 1967 r., to rzecz obowiązkowa dla każdego wielbiciela Dylana.
Jerzy A. Rzewuski
"No Direction Home - Bob Dylan", reż. Martin Scorsese (ITI Cinema)
Jeśli jedna wielka amerykańska instytucja kulturalna, a jest nią z pewnością Martin Scorsese, realizuje film o innej wielkiej amerykańskiej instytucji kulturalnej, jaką jest Bob Dylan, rezultat musi być fascynujący. I tak jest w istocie. "No Direction Home" jest wybitnym dokumentem. Obejmuje on relację z pożegnalnego koncertu The Band ("Ostatni walc"), wideoclip do utworu "Bad" Michaela Jacksona oraz współautorstwo serialu dokumentalnego poświęconego bluesowi. Dwuczęściowy telewizyjny film poświęcony Dylanowi i latom 60. w doskonały sposób pokazuje wczesne źródła inspiracji pieśniarza, po mistrzowsku kreśli obraz epoki sprzed wielkiej rewolucji w muzyce, jakiej w pojedynkę dokonał "artysta, który dał muzyce rockowej tekst" - na klasycznych albumach "Highway 61 Revisited" i "Blonde On Blonde". Portretuje go także jako człowieka ogromnej odwagi, ale też hazardzistę, który zaryzykował wszystko, co osiągnął, gdy postawił na gitarę elektryczną. Są tu te dwa kluczowe momenty w jego karierze: występ z grupą Paul Butterfield Blues Band na festiwalu w Newport w 1965 r. i osławiony koncert w Manchester Free Hall w Wielkiej Brytanii z The Hawks, gdy na widowni dał się słyszeć wyraźnie epitet "Judasz!". Ten film, podobnie jak klasyczny dokument "Don`t Look Back" D.A. Pennebakera z 1967 r., to rzecz obowiązkowa dla każdego wielbiciela Dylana.
Jerzy A. Rzewuski
"No Direction Home - Bob Dylan", reż. Martin Scorsese (ITI Cinema)
Więcej możesz przeczytać w 49/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.