Jarosław Kaczyński trzyma Zbigniewa Ziobrę poza PiS z obawy, że minister będzie chciał zawalczyć o przywództwo na prawicy – mówi osoba z otoczenia prezesa PiS. Jednocześnie zapewnia, że polityk na bieżąco konsultuje wszystkie swoje decyzje i reformę wymiaru sprawiedliwości bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim. Wszystko zresztą odbywa się w pełnej zgodzie. Nie ma między nimi sporu. – Obaj mają podobny pogląd, jak powinny wyglądać działania resortu – twierdzi osoba uczestnicząca w kilku takich spotkaniach. Bliskie, codzienne relacje Ziobry z Kaczyńskim nie przekładają się jednak na jego pozycję w samym PiS. Z kolegami z partii Ziobro nie ma ciepłych relacji. Jedni pamiętają mu wyjście z PiS, inni obawiają się o własną pozycję w partii.
Ziobro się zmienił
Kaczyński ma jednak niewątpliwy wpływ na ministra sprawiedliwości, i to nie tylko jego decyzje, ale i codzienny styl kierowania resortem. Gdy Zbigniew Ziobro w ubiegłym roku przymierzał się do stanowiska, miał obiecać Jarosławowi Kaczyńskiemu, że tym razem nie będzie organizował niezliczonych konferencji prasowych, które przysporzyły partii złej sławy w latach 2005–2007. Zapewniał, że skupi się na pracy. Słowa dotrzymał. Jak dotąd nie zdarzyły mu się poważniejsze wpadki ani wypowiedzi, z których radia i telewizje robiłyby sobie dżingle, a internet pełen byłby prześmiewczych memów. Jak konferencja, podczas której Ziobro powiedział o kardiochirurgu Mirosławie Garlickim „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Za te słowa Ziobro musiał przeprosić Garlickiego, bo zatrzymany kardiochirurg co prawda został skazany za łapówki na rok więzienia, w zawieszeniu na dwa lata, ale z zarzutu przyczynienia się do śmierci pacjenta oczyszczony. Sławna była też konferencja dotycząca przecieku w sprawie afery gruntowej. Andrzej Lepper, lider Samoobrony uwikłany w tę aferę, powiedział, że Ziobro ostrzegł go o planowanej prowokacji CBA. Rozemocjonowany Ziobro podczas konferencji prasowej pokazywał dyktafon, na który – jak twierdził – nagrał całą rozmowę z Lepperem, jako dowód, że nie informował lidera Samoobrony o akcji CBA. – Oto gwóźdź do politycznej trumny Andrzeja Leppera – mówił Ziobro dziennikarzom, wymachując dyktafonem.
Niestety, ekspertyzy, które zleciła prokuratura, wykazały, że nagranie na dyktafonie było kopią, a nie oryginałem. Tego drugiego nie odnaleziono. Te dwie historie, a także sprawa samobójczej śmierci Barbary Blidy podczas feralnej próby zatrzymania byłej posłanki SLD sprawiły, że za Ziobro ciągnęła się czarna legenda polityka rzucającego oskarżenia bez pokrycia i ścigającego nieistniejące układy w imię interesów politycznych jego partii. – Minęło właściwie 10 lat, odkąd objął urząd. Doświadczenia z tego czasu zmieniły jego podejście do pracy w ministerstwie – mówi Marek Ast, poseł PiS, członek Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Były partyjny kolega Zbigniewa Ziobry Arkadiusz Mularczyk, który razem z nim tworzył Solidarną Polskę, dodaje: – Obecnie minister Ziobro podchodzi z większym doświadczeniem i dojrzałością niż kilka lat temu do sprawowanej funkcji. Nie daje przeciwnikom asumptu do działania, podstaw do ataku. Z kolei Tomasz Rzymkowski, poseł klubu Kukiz’15 i członek Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, mówi, że słabą stroną Zbigniewa Ziobro było okazywanie siły i bezwzględności. – Odkąd został ponownie ministrem sprawiedliwości, odgrywa ten sam scenariusz co poprzednio, ale jego wizerunek się poprawił. Nie ma już psychozy strachu, którą wprowadzał, podgrzewając atmosferę na konferencjach, a to mówiąc o korupcji lekarzy, a to wyjmując słynny „gwóźdź”. Jest bardziej wstrzemięźliwy w wypowiedziach i pokazuje, że jest wrażliwy społecznie. Odpuścił sobie spektakularne i medialne wydawanie osądów – mówi Rzymkowski.
Ziobro uwielbiany przez kobiecy elektorat pis
Co ciekawe, jemu samemu specjalnie to nie szkodziło. Ten ambitny, prący do przodu i bardzo czuły na swoim punkcie polityk jest uwielbiany przez kobiecy elektorat PiS. Każda babcia czy matka dorosłego syna chciałaby, żeby jej potomek był tak dobrze ułożony, nienaganny w manierach, ambitny ale i praworządny jak Ziobro – tak przynajmniej ocenia go szefostwo PiS. I trzeba przyznać, że w bezpośrednich kontaktach jest szalenie przekonujący. To jest jego wielki atut. W wyborach parlamentarnych, w żelaznym elektoracie PiS, Ziobro uzyskiwał rekordowe wyniki. Przykładowo w 2007 r., będąc jeszcze w Prawie i Sprawiedliwości, zdobył 164 681 głosów, a obecny prezydent Andrzej Duda, nr 1 na liście w Krakowie – uzyskał wówczas niecałe 70 tys. głosów. Jednak dla wyborców centrowych, a partia chcąca wygrywać wybory musi takich przyciągać, jego osoba była nie do przyjęcia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.