Chcesz sprowadzić do Polski luksusowe auto, ale wiesz, że państwo od razu naliczy ci akcyzę, a do tego nie odda zapłaconego VAT? Zarejestruj sobie spółkę w Czechach. Akcyzy nie zapłacisz, a państwo odda ci cały VAT. Masz dobrze prosperującą spółkę, dzielisz się zyskami, ale masz do zapłacenia 19 proc. podatku od dywidendy? Załóż spółkę na Słowacji i ciesz się zyskami, bo tam podatku od dywidendy zwyczajnie nie ma. Prowadzisz małą spółkę i nie przekraczasz miliona złotych obrotów rocznie? W Polsce – nieważne, czy masz tysiąc czy miliard złotych przychodów – i tak zawsze zapłacisz 19-proc. CIT. A na Litwie już tylko 5 proc. Tak reklamują się polskie kancelarie podatkowe, które zajmują się tzw. delokalizacją, jak zgrabnie zaczęto nazywać teraz przenoszenie biznesu z Polski za granicę. Tego typu usługi schodzą na pniu, bo polscy przedsiębiorcy mają już dosyć warunków do prowadzenia interesów, które zgotowało im państwo.
Tylko przez pierwsze półrocze 2016 r. w życie weszło dokładnie 12 796 stron maszynopisu nowego prawa. Żeby pozostać z nimi na bieżąco, statystyczny przedsiębiorca musiałby poświęcać 3 godziny 59 minut z każdego dnia roboczego na ich przyswojenie. Rząd raz po raz bije w polski biznes. Od początku września wchodzi podatek handlowy, który miał bronić krajowego biznesu przed zagraniczną konkurencją, a już jest wielce prawdopodobne, że pierwszą jego ofiarą stanie się właśnie polska sieć marketów Alma. Od przyszłego roku pracownikowi nie będzie można zapłacić mniej niż 2 tys. zł brutto. Za godzinę pracy ma obowiązywać minimalna stawka 13 zł. Miała być obniżka PIT i VAT, ale obniżki ani w tym, ani w przyszłym roku nie będzie. Nic więc dziwnego, że polscy przedsiębiorcy biorą nogi za pas i zwiewają do krajów, gdzie biznes prowadzi się po prostu wygodniej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.