Jeśli w podróż chcemy zabrać rowery czy sprzęt pływający, auto trzeba wyposażyć w dodatkowy bagażnik. Jeśli chcemy zabrać np. kajak, jedynym wyjściem jest montaż bagażnika dachowego. W przypadku rowerów można zdecydować się także na stelaż montowany na klapie bagażnika lub – jeszcze lepiej – na haku. I właśnie te dwa rozwiązania zdecydowanie polecamy. Główna zaleta to to, że łatwiej na nim zamocować rowery (nie trzeba sięgać aż na dach), nie trzeba także rezygnować z wjazdu np. na podziemny parking. Niestety, wygoda ma swoją cenę – zużycie paliwa z tak zamocowanymi rowerami wzrasta bardzo wyraźnie, zależnie od prędkości nawet o ponad połowę w porównaniu z autem bez żadnego dodatkowego bagażnika. Dlatego podróż z rowerami będzie tańsza (i przy okazji bezpieczniejsza), jeśli nie będziemy przekraczali prędkości 110 km/h.
Nowe sposoby
Jeśli samochód jest wyposażony w hak, niezłym wyjściem jest montaż specjalnego bagażnika. Opór powietrza jest wówczas mniejszy, ale rowery znacznie szybciej się brudzą. Warto pamiętać, że tak umieszczone rowery zasłaniają tablicę rejestracyjną i światła. Na szczęście nie brakuje bagażników, które mają zarówno światła, jak i miejsce na numery rejestracyjne. Do niedawna kierowcy zamawiali nie do końca zgodną z przepisami trzecią tablicę czy robili ją samodzielnie, co narażało ich na mandat. Na szczęście od kilku miesięcy można wyrobić dodatkową tablicę, z przeznaczeniem właśnie na bagażnik rowerowy, jej koszt wraz z naklejką legalizacyjną to 53 zł. Dodatkowy bagażnik to wierzchołek problemu pakowania się na wakacje. Przecież trzeba pozostałe torby i walizki jakoś zmieścić w samochodzie. Zdecydowanie warto się w tej kwestii ograniczać, bo bagażnik nie jest z gumy, a każdy kilogram dodatkowego obciążenia ma wpływ na zużycie paliwa. Dlatego najpierw warto przejrzeć auto i wyjąć z niego niepotrzebne rzeczy (koło zapasowe i zestaw narzędzi oczywiście zostawiamy). Pakując walizki, najcięższe z nich umieszczamy na dnie bagażnika, przy oparciu tylnej kanapy. Dlaczego? Gdy umieścimy je wyżej, mogą wpłynąć na zachowanie samochodu na zakrętach, a stąd już niedaleko do niebezpiecznej sytuacji. Lżejsze torby wkładamy wyżej, starając się tak wszystko układać, by nic nie mogło się przesunąć w czasie jazdy. Jeśli bagażnik okazuje się za mały, nie polecamy wkładania bagaży do kabiny – w momencie wypadku wszystkie te przedmioty zmienią się w śmiercionośne pociski – 1,5-litrowa butelka z wodą przy zderzeniu z przeszkodą z prędkością 50 km/h może uderzyć pasażerów z siłą 90-kilogramowego odważnika. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że taki „pocisk” jest w stanie solidnie człowieka poturbować. Dlatego dużo lepszym wyjściem jest np. boks dachowy. Jego opływowy kształt sprawia, że zużycie paliwa wzrośnie nieznacznie. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie wkładać do boksu zbyt ciężkich przedmiotów. Przede wszystkim ze względu na ograniczoną nośność dachu – najczęściej jest to ok. 50 kg, ale nie tylko, bo ciężki ładunek na dachu znacznie podnosi środek ciężkości samochodu.
Cztery łapy w aucie
Co w przypadku podróży z psem? Najlepszym miejscem dla psa jest bagażnik (oczywiście mówimy o samochodach, gdzie jest dostęp do bagażnika z kabiny, czyli z nadwoziem hatchback lub kombi czy o minivanach), ale przecież w nim są już bagaże. Nie ma więc innego wyjścia niż pies na tylnym siedzeniu. Jeśli pies jest średniej wielkości lub większy, trzeba zaopatrzyć się w specjalne szelki. Przypinając je do pasów bezpieczeństwa, sprawimy, że pies będzie miał sporo swobody, ale w razie wypadku ochronią go przed obrażeniami. Pamiętajmy, by pies przed podróżą nie był najedzony, trzeba też co dwie-trzy godziny robić przerwy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.