Pisarze i poeci od zawsze zajmowali się wojną. Niektórzy z nich sami chwytali za oręż, inni – z różnych względów – walczyć nie chcieli. Jednak nawet ci, których życiowe losy rzuciły w wir działań wojennych, dalecy są od przedstawiania heroicznej wizji walk. Pozwoliliśmy sobie na opisanie tu postaci nieco zapomnianych, choć przecież nie mniej ciekawych. A jeśli nawet jesteście za pan brat z takimi nazwiskami jak Mickiewicz czy Tołstoj, to czy na pewno znacie ich (nie)heroiczne przypadki? „Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę” – powiada Horacy w jednej ze swych ód. Może i tak, choć angielski poeta Wilfred Owen, który sam poległ na froncie, w listopadzie 1918 r. właśnie „Słodko i zaszczytnie” umieścił jako tytuł najsławniejszego bodaj pacyfistycznego wiersza, nazywając Horacjańską formułę „starym kłamstwem”. Oto, ze zrozumiałych względów, wybiórcza galeria pisarzy – żołnierzy i nieżołnierzy. Galeria ta nikogo nie ocenia. Służyć ma tylko – w rocznicę odzyskania polskiej niepodległości i w rocznicę końca hekatomby I wojny światowej – przypomnieniu tego, jak dziwnie układać się mogą ludzkie losy.
Archiloch, czyli prekursor
Jeden z „założycieli” greckiej liryki żył najpewniej w pierwszej połowie VII w. p.n.e. Pochodził z Paros, wraz z pobratymcami brał udział w zbrojnym podboju leżącej u trackiego wybrzeża wyspy Thasos i zginął tam w boju z Trakami bądź wojownikami z Eubei. Wcześniej jednak zasłynął z przeciwstawienia się oficjalnej niejako, homeryckiej bohaterszczyźnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.