Hołd dla klasyczki
Wszystkie nieprzespane noce” są bilansem młodości. Refleksją faceta przed trzydziestką, który się zastanawia, o co w tym wszystkim chodzi. Albo, co nawet trudniejsze: dokąd zmierza. Wielogodzinne eskapady, imprezy nad Wisłą i na letnich festiwalach muzycznych, domówki. Alkoholowe poranki, kiedy bohaterowie znajdują jeszcze odrobinę siły na pijacką refleksję nad relacjami międzyludzkimi albo przynajmniej ostatni przed snem drobny eksces. Ten film upływa w onirycznym, kacowo-zabawowym rytmie: rzeczywistość jest w nim lekka i niezobowiązująca. Ale jednocześnie to jest krzyk. Bo ile można pławić się w konwenansach i wyrzucać z siebie zgrabne, inteligentne puenty przy winie na plaży, żeby poderwać fankę skandynawskiego elektro? Jasne, „Wszystkie nieprzespane noce” są pretensjonalne. Ale w tej pretensjonalności cholernie prawdziwe. Bo kto nie jest pretensjonalny, kiedy rzuca go dziewczyna, wszystko jest w rozsypce, a wypite kieliszki mógłby liczyć w tuzinach? Amerykańskie kino niezależne miało takie filmy lata temu. Wówczas młodzi Joe Swanberg, Greta Gerwig, Andrew Bujalski portretowali wielkomiejskich inteligentów, którzy rozbijali się po knajpach, pracowali na freelansie i nie zauważali, jak tyka im kolejny rok na zegarze.
Michał Marczak, jeden z najciekawszych młodych dokumentalistów, odnotowuje powstanie tego rodzaju klasy kreatywnej w Polsce. Robi film wydarty z placu Zbawiciela i hipsterskiej Warszawy. A jednocześnie naznaczony specyfiką współczesnej Polski. Światem umów śmieciowych, elektronicznych papierosów i łatwej miłości. W swojej hybrydzie gatunkowej, między dokumentem a fabułą, reżyser rysuje przejmujący pejzaż emocjonalny. Odtwarza tęsknotę za czymś prawdziwym i ważnym. Robi obraz, w którym widzowie, zwłaszcza urodzeni pod koniec lat 80., mogą się łatwo przejrzeć. Niepokojąco łatwo.
„Wszystkie nieprzespane noce” reż. Michał Marczak
Kino Świat
Odpryski wojny
Znana z „Undergroundu” czy „Grbavicy” serbska aktorka Mirjana Karanović w swoim debiucie fabularnym sportretowała kobietę w wieku średnim. Jej bohaterka prowadzi wygodne życie we współczesnym Belgradzie, ale coraz bardziej przeżerają je odpryski przeszłości. Przypadkiem odkrywane zdarzenia, przemilczane przez lata zadry, fałsz zakłamanej biografii. Choć nie jest to nowy pomysł na film, skromna, pozbawiona fajerwerków „Dobra żona” wciąga. Karanović z subtelnością, ale i społecznym pazurem pokazuje, jak w kraju o trudnych losach historia przenika intymność i życie codzienne.
„Dobra żona” reż. Mirjana Karanović
Aurora Films
Język kosmity
Denis Villeneuve kocha wywracać filmowe gatunki do góry nogami. I znów to robi. Reżyser „Labiryntu” i „Sicario” tworzy science-fiction, w którym ważna jest refleksja nad językiem i komunikacją. Profesor lingwistyki zostaje w filmie wezwana przez armię, aby nawiązać kontakt z kosmitami, którzy przylecieli na Ziemię. To intrygująca wizja, z ważną refleksją nad istotą porozumiewania się. Jest tu też prywatny dramat uczonej, nostalgia za kinem lat 80., elementy melodramatu, eksperymenty z chronologią i zaskakująca puenta. Wszystkiego jednak jakby za dużo, na siłę, zbyt łopatologicznie. Ale wciąż, jeśli szukać świeżości w fantastyce naukowej, jest to ciekawa droga.
„Nowy początek” reż. Denis Villeneuve
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.