Na wieść o skonstruowaniu tego urządzenia publiczność zaczęła klaskać i radośnie krzyczeć. Przypominało to raczej koncert rockowy lub zebranie sekty niż spotkanie specjalistów od najnowszych technologii. A to Steve Jobs ogłaszał podczas Macworld Expo 2007 w San Francisco, że jego Apple wprowadzi na rynek telefon komórkowy piątej generacji. Kurs akcji Apple'a w ciągu kilku minut wzrósł o 7 proc. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Jobs pokazał urządzenie, które na razie jest bytem wirtualnym. Do sprzedaży w USA trafi w połowie roku, zaś w Europie nie należy się go spodziewać przed Bożym Narodzeniem. Tyle że jest to urządzenie absolutnie rewolucyjne, które dowodzi, że prognozy rozwoju dziedziny IT były błędne. I jest ono wynikiem ambicji i konkurencji dwóch ludzi.
Gates kontra Jobs
Chyba nigdy w historii walka dwóch osobowości, Steve'a Jobsa z Apple'a i Billa Gatesa z Microsoftu, nie doprowadziła do takiego rozwoju technologii. W wyniku ich osobistych starć mamy już mysz i graficzny sposób obsługi komputera, kosz do wyrzucania niepotrzebnych plików, iPoda i Zune'a. A teraz na naszych oczach zmieniają komputer z narzędzia pracy w domowe centrum rozrywki. I zupełnie bez znaczenia jest fakt, że obaj są raczej genialnymi trendsetterami na globalną skalę niż samodzielnymi wynalazcami. Okienkowy system obsługi komputera obaj podpatrzyli w laboratoriach Xeroksa. Obaj zrazu przegapili możliwości, jakie daje Internet, dając się na starcie przegonić Netscape'owi. Podobnie było z konsolami do gier, które stały się domeną Sony Playstation. Tak samo było z telefonią internetową, podbitą przez Skype'a, czy telefonią komórkową, zawojowaną przez Nokię i Motorolę.
Jobs i Gates bardzo szybko uczą się na błędach i kiedy dostrzegają, że ktoś ich przegonił w jakieś dziedzinie, szybko starają się nadrobić stracony dystans. Microsoft wydał olbrzymie sumy, by wyprzedzić Netscape i udało mu się wypromować Internet Explorera. Podobnie było na rynku tzw. asystentów cyfrowych PDA, gdzie na początku dominował Palm OS, a Microsoft musiał się nieźle nabiedzić, by jego Windows Mobile uzyskały pozycję lidera.
Jobs wbrew temu, co zwykło się sądzić, wcale nie jest wynalazcą odtwarzacza MP3. W porę jednak dostrzegł potencjał, jaki dają kieszonkowe odtwarzacze muzyki, wynalezione przez innych, i doprowadził do tego, że stworzony przez niego iPod stał się niekwestionowanym liderem rynku z udziałami sięgającymi 75 proc.
Pionierzy technologii
Dotychczas trendy w rozwoju telefonii komórkowej wyznaczali inżynierowie z fińskiej Nokii. To oni z urządzenia, które najpierw służyło tylko do rozmów telefonicznych, zrobili multimedialny kombajn będący radioodbiornikiem, aparatem fotograficznym, odbiornikiem GPS, urządzeniem do wysyłania i odbierania e-maili. Nokia, przynajmniej w Europie, dzięki temu stała się produktem kultowym. Telefony, obrastając w kolejne funkcje, stały się jednak coraz trudniejsze w obsłudze. Choć ich najnowsze modele dają możliwości podobne do komputerów stojących na biurkach, większość użytkowników korzysta jedynie z podstawowych funkcji: telefonuje i pisze SMS-y. Reszta dla nich jest zbyt trudna.
Najnowsze dziecko Jobsa, czyli iPhone, dysponujący podobnymi możliwościami jak smartofony i PDA, może się jawić jako wzór prostoty i funkcjonalności. Nic dziwnego - wszak pierwszym przykazaniem Apple'a od lat pozostaje bycie user friendly, czyli "przyjaznym dla użytkownika". Inżynierowie z Apple'a, zamiast się biedzić, gdzie upchnąć miniaturową klawiaturę ze wszystkimi cyframi i literkami, w ogóle z niej zrezygnowali. iPhone podobnie jak iPod jest wyposażony tylko w jeden przycisk, który pełni podobną funkcję jak minijoystick w telefonach Nokii. Wszystkie inne funkcje uruchamia się, dotykając po prostu ekranu. Opatentowana przez Apple technologia multi--touch sprawia, że nawet grube paluchy stają się narzędziem równie precyzyjnym jak rysiki używane w PDA. Nawiasem mówiąc, ten pomysł to też nie epokowe odkrycie Jobsa, tylko rozwiązanie zapożyczone od producentów odbiorników GPS.
3G w ślepej uliczce
Specjalistów zaskoczyło, że tak nowoczesny produkt jak iPhone jest pozbawiony obsługi UMTS, czyli telefonii trzeciej generacji. Wiele jednak wskazuje na to, że Jobs podziela zdanie znacznego grona analityków, uważając, że technologia 3G to ślepa uliczka. Zamiast tego Apple stawia na bezprzewodowy dostęp do Internetu. Komórka Jobsa umożliwia nie tylko rozmowy w sieciach GSM - kiedy iPhone znajdzie się w zasięgu sieci bezprzewodowej Wi-Fi, czyli gdy odkryje tzw. hotspota, będzie można rozmowy prowadzić za darmo, używając Skype'a.
Wprowadzenie iPhone'a na rynek przyczyni się do lawinowego rozwoju bezprzewodowego Internetu. Kto będzie chciał płacić haracz sieciom komórkowym, jeśli przenośny telefon umożliwi darmowe rozmowy? Najnowszy produkt Apple'a ma także duże szanse, by powtórzyć sukces iPoda, zwłaszcza że prócz tego, że jest telefonem, jest również iPodem najnowszej generacji. Nad swoimi starszymi braćmi ma dodatkową przewagę, którą jest znacznie większy, bo aż 3,5-calowy ekran. Co więcej, iPhone w zależności od pozycji, w jakiej go trzymamy, oferuje nam możliwość oglądania zdjęć i filmów w pionie bądź poziomie. Modele, które pojawią się na rynku w połowie roku, będą wyposażone w pamięci 4 GB i 8 GB - takie same, jakie obecnie są używane w niektórych iPodach. Daje to możliwość przechowywania aż do dwóch tysięcy utworów muzycznych. Do przechowywania filmów jest to mało, ale koreański Samsung już wyprodukował pamięć typu flash o gigantycznej pojemności 32 GB.
Europejski Trzeci Świat
Nowości z San Francisco po raz kolejny pokazują, że Europa jest w gruncie rzeczy technologicznym Trzecim Światem. Przypomnijmy, że Microsoft, który wprowadził na amerykański rynek Zune'a, wciąż czeka z jego europejską premierą. Pierwszeństwo przed europejskim rynkiem mają też Japończycy. Apple idzie tą samą drogą. Większość krajów europejskich wciąż nie ma dostępu do megasklepu internetowego z muzyką iTunes, a europejska premiera iPhone'a jest nieoficjalnie zapowiadana na koniec roku. Sami sobie jesteśmy winni. Jedna Nokia to za mało jak na tak duży kontynent.
Gates kontra Jobs
Chyba nigdy w historii walka dwóch osobowości, Steve'a Jobsa z Apple'a i Billa Gatesa z Microsoftu, nie doprowadziła do takiego rozwoju technologii. W wyniku ich osobistych starć mamy już mysz i graficzny sposób obsługi komputera, kosz do wyrzucania niepotrzebnych plików, iPoda i Zune'a. A teraz na naszych oczach zmieniają komputer z narzędzia pracy w domowe centrum rozrywki. I zupełnie bez znaczenia jest fakt, że obaj są raczej genialnymi trendsetterami na globalną skalę niż samodzielnymi wynalazcami. Okienkowy system obsługi komputera obaj podpatrzyli w laboratoriach Xeroksa. Obaj zrazu przegapili możliwości, jakie daje Internet, dając się na starcie przegonić Netscape'owi. Podobnie było z konsolami do gier, które stały się domeną Sony Playstation. Tak samo było z telefonią internetową, podbitą przez Skype'a, czy telefonią komórkową, zawojowaną przez Nokię i Motorolę.
Jobs i Gates bardzo szybko uczą się na błędach i kiedy dostrzegają, że ktoś ich przegonił w jakieś dziedzinie, szybko starają się nadrobić stracony dystans. Microsoft wydał olbrzymie sumy, by wyprzedzić Netscape i udało mu się wypromować Internet Explorera. Podobnie było na rynku tzw. asystentów cyfrowych PDA, gdzie na początku dominował Palm OS, a Microsoft musiał się nieźle nabiedzić, by jego Windows Mobile uzyskały pozycję lidera.
Jobs wbrew temu, co zwykło się sądzić, wcale nie jest wynalazcą odtwarzacza MP3. W porę jednak dostrzegł potencjał, jaki dają kieszonkowe odtwarzacze muzyki, wynalezione przez innych, i doprowadził do tego, że stworzony przez niego iPod stał się niekwestionowanym liderem rynku z udziałami sięgającymi 75 proc.
Pionierzy technologii
Dotychczas trendy w rozwoju telefonii komórkowej wyznaczali inżynierowie z fińskiej Nokii. To oni z urządzenia, które najpierw służyło tylko do rozmów telefonicznych, zrobili multimedialny kombajn będący radioodbiornikiem, aparatem fotograficznym, odbiornikiem GPS, urządzeniem do wysyłania i odbierania e-maili. Nokia, przynajmniej w Europie, dzięki temu stała się produktem kultowym. Telefony, obrastając w kolejne funkcje, stały się jednak coraz trudniejsze w obsłudze. Choć ich najnowsze modele dają możliwości podobne do komputerów stojących na biurkach, większość użytkowników korzysta jedynie z podstawowych funkcji: telefonuje i pisze SMS-y. Reszta dla nich jest zbyt trudna.
Najnowsze dziecko Jobsa, czyli iPhone, dysponujący podobnymi możliwościami jak smartofony i PDA, może się jawić jako wzór prostoty i funkcjonalności. Nic dziwnego - wszak pierwszym przykazaniem Apple'a od lat pozostaje bycie user friendly, czyli "przyjaznym dla użytkownika". Inżynierowie z Apple'a, zamiast się biedzić, gdzie upchnąć miniaturową klawiaturę ze wszystkimi cyframi i literkami, w ogóle z niej zrezygnowali. iPhone podobnie jak iPod jest wyposażony tylko w jeden przycisk, który pełni podobną funkcję jak minijoystick w telefonach Nokii. Wszystkie inne funkcje uruchamia się, dotykając po prostu ekranu. Opatentowana przez Apple technologia multi--touch sprawia, że nawet grube paluchy stają się narzędziem równie precyzyjnym jak rysiki używane w PDA. Nawiasem mówiąc, ten pomysł to też nie epokowe odkrycie Jobsa, tylko rozwiązanie zapożyczone od producentów odbiorników GPS.
3G w ślepej uliczce
Specjalistów zaskoczyło, że tak nowoczesny produkt jak iPhone jest pozbawiony obsługi UMTS, czyli telefonii trzeciej generacji. Wiele jednak wskazuje na to, że Jobs podziela zdanie znacznego grona analityków, uważając, że technologia 3G to ślepa uliczka. Zamiast tego Apple stawia na bezprzewodowy dostęp do Internetu. Komórka Jobsa umożliwia nie tylko rozmowy w sieciach GSM - kiedy iPhone znajdzie się w zasięgu sieci bezprzewodowej Wi-Fi, czyli gdy odkryje tzw. hotspota, będzie można rozmowy prowadzić za darmo, używając Skype'a.
Wprowadzenie iPhone'a na rynek przyczyni się do lawinowego rozwoju bezprzewodowego Internetu. Kto będzie chciał płacić haracz sieciom komórkowym, jeśli przenośny telefon umożliwi darmowe rozmowy? Najnowszy produkt Apple'a ma także duże szanse, by powtórzyć sukces iPoda, zwłaszcza że prócz tego, że jest telefonem, jest również iPodem najnowszej generacji. Nad swoimi starszymi braćmi ma dodatkową przewagę, którą jest znacznie większy, bo aż 3,5-calowy ekran. Co więcej, iPhone w zależności od pozycji, w jakiej go trzymamy, oferuje nam możliwość oglądania zdjęć i filmów w pionie bądź poziomie. Modele, które pojawią się na rynku w połowie roku, będą wyposażone w pamięci 4 GB i 8 GB - takie same, jakie obecnie są używane w niektórych iPodach. Daje to możliwość przechowywania aż do dwóch tysięcy utworów muzycznych. Do przechowywania filmów jest to mało, ale koreański Samsung już wyprodukował pamięć typu flash o gigantycznej pojemności 32 GB.
Europejski Trzeci Świat
Nowości z San Francisco po raz kolejny pokazują, że Europa jest w gruncie rzeczy technologicznym Trzecim Światem. Przypomnijmy, że Microsoft, który wprowadził na amerykański rynek Zune'a, wciąż czeka z jego europejską premierą. Pierwszeństwo przed europejskim rynkiem mają też Japończycy. Apple idzie tą samą drogą. Większość krajów europejskich wciąż nie ma dostępu do megasklepu internetowego z muzyką iTunes, a europejska premiera iPhone'a jest nieoficjalnie zapowiadana na koniec roku. Sami sobie jesteśmy winni. Jedna Nokia to za mało jak na tak duży kontynent.
Więcej możesz przeczytać w 3/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.