Okaże się, że III RP to była "Polska Chrystusa i Michnika"
Wyjaśniła się największa zagadka najnowszej historii Polski. Okazuje się, że III RP zmajstrowała SB, werbując fikcyjnych agentów oraz prawdziwych, ale tylko takich, którzy nikomu nie szkodzili. W teczkach fałszywych agentów były raporty wymyślone przez oficerów prowadzących, a więc nieprawdziwe. Z kolei druga grupa to autentyczni TW, którzy jednak nikomu nie szkodzili. Ci zatem, przekazując nieistotne informacje, zapychali nomen omen organa bezpieczeństwa sieczką. I tym sposobem PZPR była nie tylko niedoinformowana, ale częstokroć wprowadzana w błąd. Przedłużenie oczu i uszu, by odwołać się do McLuhana, partii, czyli SB, wprowadzając ją w błąd, spowodowała, że znalazła się ona w fikcyjnej rzeczywistości, co musiało doprowadzić do upadku PRL. Perfekcyjnie prowadzony przez lata sabotaż partii rządzącej wyeliminował ją z dziejów. Czy zatem główni reżyserzy tego spektaklu, Kiszczak i Jaruzelski, nie zasługują na tytuł ludzi honoru? Komu przeszkadza taki piękny oleodruk historyczny? Dlaczego lustracyjni fowiści niszczą laserunek obrazu III RP?
Gdyby lustrację przeprowadzono na początku lat 90., do czego na szczęście nie dopuścił Adam Michnik, dzielnie wspierany przez zespół "Gazety Wyborczej" i osobiście Monikę Olejnik, to okrutna prawda o przyczynach upadku PRL wyszłaby na jaw, wywołując potworny wstrząs. Zatrułaby skołatane dusze Polaków do tego stopnia, że na placu Prostytucji postawiliby pomnik ku chwale nieznanego esbeka, wyzwoliciela spod jarzma PZPR. Niestety, znany fowista lustracji, Mel Gibson polskiej publicystyki, dziki Maciej Rybiński zasmarował ten piękny oleodruk hasłem "Koniec Polski Kiszczaka i Michnika". Kiedy tytuł ten ukazał się na pierwszej stronie środowego "Dziennika", autorytety oralne III RP natychmiast rzuciły przeciwko bluźniercy kilka Polsk. Ubogie Niemcy mają jedne Niemcy, Francuzi - jedną Francję, podobnie inne narody, a my, Polacy, dzięki programowi Tomasza Lisa "Co z tą Polską?" mamy tę i tamtą, i ową Đ jednym słowem: zatrzęsienie Polsk. I tymi Polskami wychłostano Rybińskiego. Jan Lityński w tymże "Dzienniku" przyłożył "Polską Rybińskiego i Gomułki", która wykańcza Polskę Kiszczaka i Michnika. Rybiński w tym spektaklu gra popularną w czasach Gomułki rolę opluwacza, który podczas stanu wojennego grzał miękkie fotele, a równocześnie lał pomyje, wykorzystując sprawę abp. Wielgusa. Maciej Rybiński przyznał się swego czasu, że lał w czasach PRL na ulicy Foksal w Warszawie wspólnie z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale - jak pamiętam - nie były to pomyje. To lanie-opluwanie zwolenników lustracji skutecznie wygasiły płomienne marzenia Krzysztofa Kozłowskiego i Pawła Wrońskiego ("Z dziejów szaleństwa IV RP") i wielu innych. Marzeniem ich było, by puścić z dymem teczki bezpieki.
Atak wielu Polsk osiągnął najwyższy poziom absurdu, kiedy Jacek Żakowski rzucił przeciwko bluźniercy Polskę Jana Pawła II i Adama Michnika, co zostało sformułowane bez zachowania porządku alfabetycznego, który sam się narzuca. Bezprecedensowy spektakl Żakowskiego mogliśmy oglądać w programie Doroty Wysockiej-Schnepf, a nominację do kolejnej Polski odebrał nasz papież, bo zdaniem Żakowskiego, był przeciwnikiem lustracji w Kościele. Dlaczego Żakowski tak długo ukrywał przed nami to nieznane dotychczas stanowisko Jana Pawła II wobec lustracji - tego się nie dowiedzieliśmy. A zawstydzony Maciej Rybiński nie śmiał zapytać autorytetu oralnego. Wszyscy wiedzą, że tylko Jacek Żakowski zna myśli i oceny nieżyjących wielkich Polaków. Skoro granica przyzwoitości wobec takiej postaci jak Jan Paweł II została przekroczona, to w tym tygodniu należy się spodziewać kolejnej próby znokautowania Rybińskiego. Okaże się, że III RP to była "Polska Chrystusa i Michnika". Już widzę cierpiącą twarz redaktora z krwawiącym językiem i organem przysłoniętym poszarpanym organem tych, którzy skandują "Nam nie jest wszystko jedno". Cóż to będzie za piękny oleodruk III RP z uteczkowionym Michnikiem z koroną cierniową, złożoną ze splątanych ciał redaktorów Michalskiego, Rybińskiego i Ziemkiewicza. Jakiż to będzie piękny oleodruk, jaki piękny, jaki żywy.
PS Monika Olejnik w antylustracyjnej "Gazecie Wyborczej" doniosła na mnie o mojej rzekomej współpracy z SB prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, premierowi i ministrowi sprawiedliwości. Stwierdziła, że uroczystość przyznania tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost" prowadziła osoba, którą takie autorytety jak Jerzy Urban i Marek Barański nominowały na agenta o pseudonimie Rycerz ponad 12 lat temu. Przez te lata mimo ogromnych wysiłków esbeckiej kamaryli i lansowania tego oszczerstwa przez Monikę Olejnik nie znaleziono niczego - powtarzam - niczego, co by potwierdzało moją współpracę z tajnymi służbami. Ale skoro tygodnik "Wprost" i ja osobiście jesteśmy zwolennikami lustracji, to zarazem jesteśmy wyjęci spod prawa do przyzwoitości przez autorytety oralne Polski Kiszczaka i Michnika. Zaszczuwanie niepokornych to ich ulubione zajęcie .
Gdyby lustrację przeprowadzono na początku lat 90., do czego na szczęście nie dopuścił Adam Michnik, dzielnie wspierany przez zespół "Gazety Wyborczej" i osobiście Monikę Olejnik, to okrutna prawda o przyczynach upadku PRL wyszłaby na jaw, wywołując potworny wstrząs. Zatrułaby skołatane dusze Polaków do tego stopnia, że na placu Prostytucji postawiliby pomnik ku chwale nieznanego esbeka, wyzwoliciela spod jarzma PZPR. Niestety, znany fowista lustracji, Mel Gibson polskiej publicystyki, dziki Maciej Rybiński zasmarował ten piękny oleodruk hasłem "Koniec Polski Kiszczaka i Michnika". Kiedy tytuł ten ukazał się na pierwszej stronie środowego "Dziennika", autorytety oralne III RP natychmiast rzuciły przeciwko bluźniercy kilka Polsk. Ubogie Niemcy mają jedne Niemcy, Francuzi - jedną Francję, podobnie inne narody, a my, Polacy, dzięki programowi Tomasza Lisa "Co z tą Polską?" mamy tę i tamtą, i ową Đ jednym słowem: zatrzęsienie Polsk. I tymi Polskami wychłostano Rybińskiego. Jan Lityński w tymże "Dzienniku" przyłożył "Polską Rybińskiego i Gomułki", która wykańcza Polskę Kiszczaka i Michnika. Rybiński w tym spektaklu gra popularną w czasach Gomułki rolę opluwacza, który podczas stanu wojennego grzał miękkie fotele, a równocześnie lał pomyje, wykorzystując sprawę abp. Wielgusa. Maciej Rybiński przyznał się swego czasu, że lał w czasach PRL na ulicy Foksal w Warszawie wspólnie z Aleksandrem Kwaśniewskim, ale - jak pamiętam - nie były to pomyje. To lanie-opluwanie zwolenników lustracji skutecznie wygasiły płomienne marzenia Krzysztofa Kozłowskiego i Pawła Wrońskiego ("Z dziejów szaleństwa IV RP") i wielu innych. Marzeniem ich było, by puścić z dymem teczki bezpieki.
Atak wielu Polsk osiągnął najwyższy poziom absurdu, kiedy Jacek Żakowski rzucił przeciwko bluźniercy Polskę Jana Pawła II i Adama Michnika, co zostało sformułowane bez zachowania porządku alfabetycznego, który sam się narzuca. Bezprecedensowy spektakl Żakowskiego mogliśmy oglądać w programie Doroty Wysockiej-Schnepf, a nominację do kolejnej Polski odebrał nasz papież, bo zdaniem Żakowskiego, był przeciwnikiem lustracji w Kościele. Dlaczego Żakowski tak długo ukrywał przed nami to nieznane dotychczas stanowisko Jana Pawła II wobec lustracji - tego się nie dowiedzieliśmy. A zawstydzony Maciej Rybiński nie śmiał zapytać autorytetu oralnego. Wszyscy wiedzą, że tylko Jacek Żakowski zna myśli i oceny nieżyjących wielkich Polaków. Skoro granica przyzwoitości wobec takiej postaci jak Jan Paweł II została przekroczona, to w tym tygodniu należy się spodziewać kolejnej próby znokautowania Rybińskiego. Okaże się, że III RP to była "Polska Chrystusa i Michnika". Już widzę cierpiącą twarz redaktora z krwawiącym językiem i organem przysłoniętym poszarpanym organem tych, którzy skandują "Nam nie jest wszystko jedno". Cóż to będzie za piękny oleodruk III RP z uteczkowionym Michnikiem z koroną cierniową, złożoną ze splątanych ciał redaktorów Michalskiego, Rybińskiego i Ziemkiewicza. Jakiż to będzie piękny oleodruk, jaki piękny, jaki żywy.
PS Monika Olejnik w antylustracyjnej "Gazecie Wyborczej" doniosła na mnie o mojej rzekomej współpracy z SB prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, premierowi i ministrowi sprawiedliwości. Stwierdziła, że uroczystość przyznania tytułu Człowiek Roku tygodnika "Wprost" prowadziła osoba, którą takie autorytety jak Jerzy Urban i Marek Barański nominowały na agenta o pseudonimie Rycerz ponad 12 lat temu. Przez te lata mimo ogromnych wysiłków esbeckiej kamaryli i lansowania tego oszczerstwa przez Monikę Olejnik nie znaleziono niczego - powtarzam - niczego, co by potwierdzało moją współpracę z tajnymi służbami. Ale skoro tygodnik "Wprost" i ja osobiście jesteśmy zwolennikami lustracji, to zarazem jesteśmy wyjęci spod prawa do przyzwoitości przez autorytety oralne Polski Kiszczaka i Michnika. Zaszczuwanie niepokornych to ich ulubione zajęcie .
Więcej możesz przeczytać w 3/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.