Coraz więcej samochodów udaje sportowe bolidy
|
Przy okazji salonu w Detroit także marka Dodge, należąca do koncernu DaimlerChrysler, ogłosiła, że w wyścigach NASCAR obok modelu Charger pojawi się także Avenger- nowa generacja samochodu średniej wielkości. W wersji wyścigowej, która oczywiście ma przysporzyć nabywców tej normalnej, zasiądzie Kolumbijczyk Juan Pablo Montoya- do niedawna jedna z gwiazd Formuły 1.
|
Promocja samochodów za pomocą sportu trwa od 106 lat. Pierwszy przykład takiej promocji zawdzięczamy pionierowi przemysłu samochodowego HenryŐemu Fordowi. Sam wystartował w wyścigu tylko raz w życiu- 10 października 1901 r., w Grosse Pointe w stanie Michigan. Ford zmierzył się z konkurentem do miana pioniera masowej motoryzacji, niejakim Aleksem Wintonem. Samochód wyścigowy Forda nazywał się Sweepstakes (loteria) i zaopatrzony był w dość nowatorskie technologie - wtrysk paliwa, zapłon bezrozdzielaczowy, rozrząd ze zmiennymi fazami i tzw. planetarną skrzynię biegów, podobną do współczesnej automatycznej skrzyni biegów. Auto mogło się rozpędzić maksymalnie do 120 km na godzinę. Za wygrany wyścig Henry Ford otrzymał niebagatelną na owe czasy sumę tysiąca dolarów i kryształowy puchar. Znacznie ważniejsze okazało się jednak wsparcie inwestorów, dzięki którym mógł on rozwinąć swój biznes - dwa lata później nazwany już Ford Motor Company.
Przez dziesięciolecia różne marki samochodów z większym lub mniejszym powodzeniem szukały popularności poprzez udział w sporcie wyczynowym, ale prawdziwy boom przypadł na lata 60. XX wieku. Zmiana regulaminu wyścigów NASCAR w USA i lawinowy wzrost popularności tychże sprawiły, że zwykli ludzie mogli w salonie sprzedaży kupić samochód bardzo podobny do tego, którym na torze wyścigowym powoził jeden z ich idoli. Seria zwycięstw potężnych fordów galaxie doprowadziła do ukucia powiedzenia Win on Sunday, sell on Monday (wygraj w niedzielę, sprzedawaj w poniedziałek), przypisywanego samemu HenryŐemu Fordowi. Sukces samochodu w kolejnej eliminacji wyścigowej serii oznaczał tłumy klientów u dilerów, którzy chcieli się poruszać przynajmniej imitacją wyścigowego auta. O znaczeniu tych wyścigów dla sprzedaży aut w USA najlepiej świadczy to, że w kategorii wyścigowych pikapów (NASCAR Craftsman Truck Series) od pewnego czasu startuje nawet ostrożna zazwyczaj Toyota.
Efekt aureoli
W Europie promocja popularnych samochodów przez sport ma także pierwszorzędne znaczenie i również tu stało się tak za sprawą Forda. Uczestniczące z powodzeniem w rajdach modele Lotus Cortina i Escort Mk.1 pokazywały nabywcom tanich podstawowych wersji, że także w ich samochodach drzemie sportowy duch. Inni producenci nie zwlekali z naśladownictwem - każdy nabywca banalnego z pozoru renault 8 mógł sobie dokupić z katalogu Renault Sport sportowe podzespoły marki Gordini; "cywile" zamawiali też podobne do wyścigowych przeróbki silnika V-8 Mercedesa w firmie AMG.
W Europie jednak ciężkie jak ciężarówka, brutalnie proste samochody nigdy nie fascynowały kierowców w takim stopniu jak w USA. Na Starym Kontynencie promocja wiąże się od lat głównie z szybkimi, ale lżejszymi samochodami rajdowymi, choć oczywiście są i takie wypadki jak dostawczy nissan navara, który bierze udział, z Krzysztofem Hołowczycem za kierownicą w tegorocznym rajdzie Dakar. Faworytami rajdu są samochody Mitsubishi Pajero Evolution, które z pajero dostępnym w sprzedaży mają znacznie mniej wspólnego niż navara Hołowczyca z normalnym pikapem Nissana.
W krajach europejskich, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, powstał istotny pod względem ekonomicznym rynek na supersportowe wersje normalnych samochodów. Peugeot 205 GTI, Renault Clio Williams, Ford Sierra Cosworth czy Ford Escort Cosworth to sportowe legendy, których drogowe wersje wprawnym kierowcom dostarczały silnych emocji. Stworzone do celów homologacji drogowe samochody, wytwarzane zazwyczaj w limitowanych seriach, były naprawdę bardzo szybkie. Zdarzało się, że same na siebie nie zarabiały, ale za to tworzyły tzw. marketingowy efekt aureoli - przydawały splendoru najtańszym wersjom tego samego modelu. Nabywca peugeota 205 z silnikiem o pojemności 0,9 litra lubił sobie czasem pomyśleć, że w jego aucie kryją się geny niesamowitego rajdowego peugeota 205 T 16.
Tradycję tę kontynuują współczesne ikony samochodowej kultury, takie jak Renault Clio RS, Subaru Impreza czy Mitsubishi Lancer Evo. Pewnie na ulicach polskich miast byłoby znacznie mniej lśniących su-baru czy mitsubishi, tak bardzo podobnych do samochodów rajdowych, gdyby nie popularność takich kierowców jak Leszek Kuzaj, który właśnie za kierownicą imprezy wy-walczył po raz kolejny mistrzostwo Polski w rajdach samochodowych.
Auto podobne do samochodu mistrza gwarantuje przynależność do grupy i murowaną poprawę samopoczucia, także wtedy, gdy właściciel nie potrafi nim tak naprawdę jeździć. Co ciekawe, w wypadku imprezy czy evo technika wewnątrz auta rzeczywiście prawie w stu procentach odpowiada rozwiązaniom z rajdowego samochodu grupy N, czyli z małą liczbą przeróbek. O ile jednak imprezę WRX można kupić za sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, o tyle profesjonalne auto rajdowe może kosztować setki tysięcy euro.
Bolidy dla ubogich
Organizatorzy sportów motorowych stale szukają sposobów na takie zmiany w regulaminach rajdów, by obniżyć koszty udziału w zawodach. Receptą na to miała być klasa Super 1600 samochodów rajdowych o cenie w okolicach 100 tys. euro - główną zasługą tej klasy jest wprowadzenie do świata międzynarodowych sportów motorowych takiej marki jak Suzuki. Nowe klasy rajdowe, które zaczną obowiązywać za kilka lat, już teraz mają przedstawicieli - choćby citrona C2R2, który z wyglądu mocno przypomina dostępną u dilera wersję VTS. Nawet producenci jeszcze tańszych samochodów pragną sportowego blichtru - koreańska marka Kia we Francji promuje się przez udział prototypu z logo Kia w wyścigach na lodzie, należących do Pucharu Andros, a w Polsce mamy już za sobą kompletny sezon wyścigowy Pucharu Kia Picanto. Fani mistrza świata w rajdach samochodowych, Francuza Sébastiena Loeba, mogą od niedawna stać się właścicielami citrona C2 lub C4 "by Loeb" - serie specjalne tych modeli są związane nie tylko z kolejnym tytułem mistrzowskim młodego kierowcy, lecz również z oficjalnym powrotem marki Citron do mistrzostw świata w rajdach samochodowych w tym roku. Firma Renault Sport Technologies produkuje specjalne zestawy ("kity") rajdowe i wyścigowe dla... Dacii Logan, w kilku krajach już organizuje się zawody samochodów tej należącej do Renault marki, a w innych zawody takie odbędą się po raz pierwszy latem.
Do promowania najtańszych aut usiłuje się zaprząc nawet Formułę 1. Istniała kilka lat temu seria specjalna Fiata Seicento Sporting opatrzona nazwiskiem i podpisem... Michaela Schumachera. O wiele bardziej udaną próbą jest skojarzenie mistrza świata Formuły 1 Hiszpana Fernanda Alonsa z limitowaną wersją Renault Megane RS o nazwie R26. Zaopatrzone w mocniejszy silnik i blokadę mechanizmu różnicowego auto nosi ten sam symbol co samochód wyścigowy, który pomógł zawodnikowi w zdobyciu najwyższego miejsca na podium. Może więc za jakiś czas będziemy mogli kupić nie tylko zegarek Certina sygnowany nazwiskiem Roberta Kubicy, ale także jakiś model BMW z jego podpisem.
Fot: Ford, Renault, B. Szyperski
Więcej możesz przeczytać w 3/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.