Na razie kandydatura Andrzeja Celińskiego krąży wyłącznie między gabinetami ścisłego kierownictwa Sojuszu. Wstępnie sondowano też PSL i samego zainteresowanego. Jak ustalił „Wprost”, o ewentualnym starcie rozmawiał z nim już wstępnie szef SLD Włodzimierz Czarzasty. – Panowie dali sobie czas na zastanowienie do końca maja i wtedy ma zapaść ostateczna decyzja – mówi polityk Sojuszu. Dla SLD, partii, która ostatnio podnosi się z sondażowej zapaści, wystawienie dobrego kandydata na prezydenta Warszawy to sprawa wyjątkowo ważna. Jak nieoficjalnie dowiedział się „Wprost”, wcześniej rozmawiano na ten temat m.in. z Markiem Borowskim i Ryszardem Kaliszem, ale ci nie wyrazili zainteresowania. Po drodze rozważano też kandydaturę działacza społecznego Piotra Ikonowicza oraz Moniki Jaruzelskiej. Uznano jednak, że nie mają oni szans na wysoki wynik.
Marka celiński
– Nazwisko Celińskiego to marka sama w sobie. Gdyby się zdecydował, byłby doskonałym kandydatem – mówi jeden z polityków Sojuszu. Inny mówi wprost, że dla lewicy to ostatnia szansa na „godną kandydaturę”. Jest też inny powód, dla którego Sojusz chce postawić na Celińskiego – partia od kilku tygodni prowadzi nieoficjalne rozmowy o współpracy w wyborach samorządowych z Polskim Stronnictwem Ludowym. Chodzi o wystawienie wspólnych kandydatów na prezydentów niektórych miast, w tym przede wszystkim Warszawy. Oba ugrupowania wystawiłyby natomiast oddzielne listy do sejmików wojewódzkich. O ile kandydaci typowo lewicowi jak Kalisz, Jaruzelska czy Ikonowicz wywołaliby w PSL spory opór, to z zaakceptowaniem Celińskiego nie powinno być kłopotów. Były członek Komitetu Obrony Robotników, jeden z ważniejszych działaczy opozycji demokratycznej, uczestnik obrad Okrągłego Stołu, działacz UD i UW, potem minister kultury w rządzie Leszka Millera i wiceszef SLD. A jednocześnie człowiek lewicy. Trudno sobie wyobrazić lepszy życiorys dla partii, która cierpi na brak wyrazistego lidera. – Nie dostałem takiej propozycji – ucina spekulacje na swój temat Andrzej Celiński. Dodaje, że wystawienie dobrego kandydata w Warszawie przez demokratyczną część sceny politycznej jest bardzo ważne.
Powtórzyć sukces Balickiego
SLD liczy, że dobry wynik w warszawskich wyborach może się okazać początkiem wychodzenia z kryzysu, w jakim partia znalazła się w 2015 r., kiedy po raz pierwszy w swej historii nie weszła do parlamentu. Sondaże – zarówno te ogólnopolskie, jak i warszawskie – są coraz bardziej optymistyczne. A stolica to dla lewicy tradycyjnie dobre miejsce. W 2002 r., w pierwszych bezpośrednich wyborach na prezydenta Warszawy, kandydat SLD-UP Marek Balicki niespodziewanie pokonał jednego z faworytów Andrzeja Olechowskiego i wraz z Lechem Kaczyńskim przeszedł do drugiej tury. Ostatecznie uzyskał 30 proc. głosów. Czy da się to powtórzyć? Według badań KANTAR Millward Brown dla 300polityka. pl oddanie głosu na kandydata szeroko pojętej lewicy deklaruje w sumie 21 proc. badanych. Faworytem wyborów jest Rafał Trzaskowski z PO (37 proc.), tuż za nim – kandydat PiS Patryk Jaki (23 proc.). Wcześniej spekulowano, że kandydatem lewicy na prezydenta Warszawy mógłby być Robert Biedroń, ten jednak na razie zapowiada powrót do ogólnopolskiej polityki. Nieoficjalnie wiadomo, że rozważa start w wyborach na prezydenta Polski. Na kandydowanie nie zdecydowała się też Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.