Groch z kapustą, choć miała być bajka o Beethovenie i skromnej kopistce nut. Duet aktorski Ed Harris i Diane Kruger sprawił się świetnie, ale "zabrakło armat" (poza muzyką Ludwiga van B.). Choć próżno szukać w historii muzyki klasycznej żeńskich mistrzów kompozycji, to - wedle Agnieszki Holland - niektóre niewiasty miały na nią wpływ w zakresie zupełnie podstawowym. Filmowa Anna Holtz, która kopiowała Beethovenowi nuty - według pani reżyser - przy okazji je poprawiała, by brzmiały bardziej po beethovenowsku. W roku 1824 mistrz był już bowiem głuchy jak pień i od dawna miał w pogardzie publiczność. Trudny charakter manifestował, obrażając wszystkich bez wyjątku - i na nic zdawały się marynaty z karpia, wysyłane w charakterze przeprosin. Więc pomysł z kopistką, która lepiej dba o interesy mistrza niż on sam, jest świetny. Z realizacją gorzej. Pierwsze pół godziny biegnie dynamicznie, potem nadciąga etap ziewania. Nie wiadomo, po co dodano sceny romansu dziewczyny z młodym architektem, które do relacji mistrz - kopistka niczego nie wnoszą. Ciarki mkną po ciele tylko wówczas, gdy słychać IX Symfonię. Ale to już zasługa Boga, który podyktował ją Beethovenowi do ucha, a nie Agnieszki Holland.
"Kopia Mistrza", reż. Agnieszka Holland, Best Film
Więcej możesz przeczytać w 13/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.