Stephen King wraca do formy. Po mętnej i przesadnie stylizowanej "Historii Lisey" podbija listy bestsellerów powieścią, do której najlepiej pasuje określenie "fanowska". Mistrz horroru jest znanym pożeraczem wszelkiego rodzaju fantastyki, wiernym czytelnikiem książek kolegów po fachu i widzem filmów klasy B. Dla czystej radości pisania wypichcił więc powieść, która jest luźną przeróbką klasycznych opowieści o świecie po katastrofie. Ale zamiast zombi czy obcych przybyszów mamy tu tajemniczy impuls, który zresetował mózgi użytkowników komórek i przekształcił ich w krwiożercze bestie. Zachodni krytycy skrzętnie podkreślili tę metaforę, wyszydzającą uzależnienie człowieka w XXI wieku od gadżetów. Dali się nabrać - to nie wellsowska z ducha przestroga, tylko okazja do twórczej zabawy znanymi motywami.
Stephen King "Komórka", Albatros
Więcej możesz przeczytać w 13/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.