Przyjemna, ale pusta płyta dzieciaka, który jeszcze nie wie, kim chciałby zostać, jak dorośnie. Nowy Freddie Mercury? Sobowtór Robbie'ego Williamsa? A może alternatywna wersja Eltona Johna? Mika jest bardzo kapryśny. Słychać, że uwielbia późnych bitelsów. Świetnie się czuje w rozbuchanych aranżacjach spod znaku Queen, a takie kompozycje, jak "Love Today" czy "Big Girl", zdradzają fascynację wodewilowym disco w stylu Scissor Sisters. Ciężko się zdecydować, więc już w pierwszej piosence albumu przewrotnie wyznaje, że ma spore kłopoty z tożsamością. Jego muzyka jest skrajnie eklektyczna, bo zbyt ochoczo korzysta ze sprawdzonych wzorców na pisanie przebojów. Wychodzi z tego rysunek dziecka, które za pomocą kilku kolorowych kredek próbuje stworzyć swój mały świat. Obrazki Miki są pełne optymizmu, radosnych barw i łobuzerskiej radości, a jednocześnie do bólu papierowe. Od pierwszych dźwięków singlowego "Grace Kelly" wiadomo, że to tylko zabawa.
Mika "Life in Cartoon Motion", Universal
Więcej możesz przeczytać w 13/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.