




Joss Stone przestała udawać diwę po przejściach i nagrała płytę pełną młodzieńczej energii. Na jej trzecim albumie są kla-syczne soulowe ballady,
nawiązujące do stylistyki lat 70., jest trochę hip-hopu i żywsze kawałki na popową modłę. Momentami jest zbyt grzecznie i leniwie, ale całość nie nuży, bo Brytyjka potrafi też zaśpiewać z charakterystyczną dla czarnych wokalistek zadziornością. Płytę zdecydowanie ubarwiły melodyjne chórki i jazzująca orkiestra. Wyszła z tego muzyka prosta i nastrojowa, ale nie pościelowa. Teksty też są lepsze. Dalej o rozterkach kochania w wersji szczęśliwej i nieszczęśliwej, fizycznej i romantycznej, ale Stone dwudziestoletnia o miłości potrafi pisać pełniej i bardziej sugestywnie niż w czasach, gdy kończyła lat szesnaście. To wystarczyło, by angielska prasa zaczęła porównywać wokalistkę z Janis Joplin i Arethą Franklin.
Joss Stone "Introducing Joss Stone", EMI
Więcej możesz przeczytać w 13/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.