Jak się okazało, Paweł Kowal, były wiceszef MSZ i były kandydat na wiceszefa PiS, był z WSI. Nie ze wsi, tylko z wojska, znaczy się. Pallad (taki metal, nomen omen, kowalny) na niego mówili czy jakoś tak. Nie powinien się obrażać. Znacznie gorzej byłoby, gdyby nazwali go „Pallant".
Kolega Kowal nie chce mówić, czym się w wojsku zajmował. Według naszych informatorów, ze względu na gabaryty przydzielono go do dowodzonego przez Józefa Oleksego oddziału pontonów bojowych.
Pan prezydent zapałał ochotą poznania członków rządu Tuska i w tym celu wezwał ich do siebie. Przestrzegamy przed podawaniem wina, bo sam Tusk wychyli ze dwie, trzy butelki, a potem oskarży Kaczyńskiego o bizantyjskie rozpasanie!
Nie ma obawy, tym razem prezydent poda co najwyżej spirytus salicylowy albo wodę utlenioną, bo całe spotkanie ma dotyczyć służby zdrowia. Istotnie, paląca jest kwestia, kto bardziej potrzebuje lekarza: rząd czy Kaczor.
Trwają krwawe boje o fotel wice‑Kaczyńskiego (Jarosława, rzecz jasna). Sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę, więc z pewnością nie nadążymy, ale coś tam jednak wiadomo na pewno. Otóż, smętny chodził Jacek Kurski, co oznacza, że nie dostał czego chciał. To pierwsza od dwóch lat dobra wiadomość dla PiS.
Więcej dobrych nie ma. To znaczy są dobre w porównaniu. Czyli: wiceprzewodniczącym została niemota, ale mogli wybrać skończonego barana. Albo – owszem wybrali skończonego barana, ale zawsze mogli wybrać Suskiego.
Wzmocnione i odnowione PiS szykuje się do ofensywy medialnej. W ofensywie, według zapowiedzi, udział wezmą: Internet, poseł Kamiński i maskotka Jarosława Kaczyńskiego. I tu jako rodzice dzieciom i praworządni obywatele protestujemy. Przesadziliście, panowie. Nie chcemy wiedzieć, co robił poseł Kamiński z maskotkami Kaczyńskiego i dlaczego puszczają takie świństwa w Internecie!
Pewnej styczniowej soboty Leszek Miller założył spodnie, koszulę, krawat, marynarkę, buty i partię. Czy coś państwa w tym zestawie dziwi?
Chętnych do zakładania (partii, nie bielizny) było więcej, więc się zgromadzili w mieście Łodzi. Uroczyście zgromadzeni odśpiewali, co było do odśpiewania, założyli, co było do założenia, i wybrali, co było do wybrania. Leszka wybrali i nazwę konkretnie. Będą się Polska Lewica nazywać i jak wszystko, co robią czerwoni, można to skwitować jednym grepsem: ani to Polska, ani Lewica, ale za to w skrócie PL. Czyli Pan Leszek.
Swoją drogą popularność PL przeszła najśmielsze oczekiwania Pana Leszka, który oznajmił dziennikarzom, że niektórych ludzi na sali nie znał. Spodziewał się, że sama rodzina wpadnie?
Kompletny uwiąd SLD. Nie czepiamy się, ale jeśli o pięćdziesięcioosobowym klubie nie mamy do napisania przez miesiąc literalnie nic, to znaczy, że oni naród w bambuko profesjonalnie robią. Tak leniwy to nawet Tusk w Senacie nie był!
O przepraszamy, akurat w ostatnim tygodniu liderzy SLD zarobieni byli! Znaleźliśmy aż dwa przejawy aktywności. Po pierwsze gazety nieustannie spekulowały, czy SLD będzie walczył o odpolitycznienie mediów razem z PO, czy raczej o pluralizm w mediach razem z PiS. Czerwonym zasadniczo wszystko jedno. Przyszłość mediów pod ich delikatną kuratelą rysuje się świetlista jak niedzielny poranek w kieleckiej wsi.
Kolejnym przejawem żywotności SLD było wzajemne podpier… się liderów tej szlachetnej formacji. Trudno się rozeznać, ale doszły nas słuchy, że do walki o przywództwo Olejniczak – Napieralski włączył się Ryś Kalisz. Nie wiemy jeszcze, po czyjej stronie, ale to powinno przeważyć.
Kolega Kowal nie chce mówić, czym się w wojsku zajmował. Według naszych informatorów, ze względu na gabaryty przydzielono go do dowodzonego przez Józefa Oleksego oddziału pontonów bojowych.
Pan prezydent zapałał ochotą poznania członków rządu Tuska i w tym celu wezwał ich do siebie. Przestrzegamy przed podawaniem wina, bo sam Tusk wychyli ze dwie, trzy butelki, a potem oskarży Kaczyńskiego o bizantyjskie rozpasanie!
Nie ma obawy, tym razem prezydent poda co najwyżej spirytus salicylowy albo wodę utlenioną, bo całe spotkanie ma dotyczyć służby zdrowia. Istotnie, paląca jest kwestia, kto bardziej potrzebuje lekarza: rząd czy Kaczor.
Trwają krwawe boje o fotel wice‑Kaczyńskiego (Jarosława, rzecz jasna). Sytuacja zmieniała się z godziny na godzinę, więc z pewnością nie nadążymy, ale coś tam jednak wiadomo na pewno. Otóż, smętny chodził Jacek Kurski, co oznacza, że nie dostał czego chciał. To pierwsza od dwóch lat dobra wiadomość dla PiS.
Więcej dobrych nie ma. To znaczy są dobre w porównaniu. Czyli: wiceprzewodniczącym została niemota, ale mogli wybrać skończonego barana. Albo – owszem wybrali skończonego barana, ale zawsze mogli wybrać Suskiego.
Wzmocnione i odnowione PiS szykuje się do ofensywy medialnej. W ofensywie, według zapowiedzi, udział wezmą: Internet, poseł Kamiński i maskotka Jarosława Kaczyńskiego. I tu jako rodzice dzieciom i praworządni obywatele protestujemy. Przesadziliście, panowie. Nie chcemy wiedzieć, co robił poseł Kamiński z maskotkami Kaczyńskiego i dlaczego puszczają takie świństwa w Internecie!
Pewnej styczniowej soboty Leszek Miller założył spodnie, koszulę, krawat, marynarkę, buty i partię. Czy coś państwa w tym zestawie dziwi?
Chętnych do zakładania (partii, nie bielizny) było więcej, więc się zgromadzili w mieście Łodzi. Uroczyście zgromadzeni odśpiewali, co było do odśpiewania, założyli, co było do założenia, i wybrali, co było do wybrania. Leszka wybrali i nazwę konkretnie. Będą się Polska Lewica nazywać i jak wszystko, co robią czerwoni, można to skwitować jednym grepsem: ani to Polska, ani Lewica, ale za to w skrócie PL. Czyli Pan Leszek.
Swoją drogą popularność PL przeszła najśmielsze oczekiwania Pana Leszka, który oznajmił dziennikarzom, że niektórych ludzi na sali nie znał. Spodziewał się, że sama rodzina wpadnie?
Kompletny uwiąd SLD. Nie czepiamy się, ale jeśli o pięćdziesięcioosobowym klubie nie mamy do napisania przez miesiąc literalnie nic, to znaczy, że oni naród w bambuko profesjonalnie robią. Tak leniwy to nawet Tusk w Senacie nie był!
O przepraszamy, akurat w ostatnim tygodniu liderzy SLD zarobieni byli! Znaleźliśmy aż dwa przejawy aktywności. Po pierwsze gazety nieustannie spekulowały, czy SLD będzie walczył o odpolitycznienie mediów razem z PO, czy raczej o pluralizm w mediach razem z PiS. Czerwonym zasadniczo wszystko jedno. Przyszłość mediów pod ich delikatną kuratelą rysuje się świetlista jak niedzielny poranek w kieleckiej wsi.
Kolejnym przejawem żywotności SLD było wzajemne podpier… się liderów tej szlachetnej formacji. Trudno się rozeznać, ale doszły nas słuchy, że do walki o przywództwo Olejniczak – Napieralski włączył się Ryś Kalisz. Nie wiemy jeszcze, po czyjej stronie, ale to powinno przeważyć.
Więcej możesz przeczytać w 3/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.