Dorota Rabczewska okazała się lepsza od Moniki Olejnik
Wielu ludzi trzymających władzę nie ma pojęcia, że nie ma pojęcia o tym, co robi – twierdzi John Cleese. Jeden z filarów grupy Monty Pythona czyni z tego politykom zarzut. Sugeruje, że gdyby mieli pojęcie, że nie mają pojęcia, to rządziliby lepiej. Albo przestaliby rządzić, uświadomiwszy sobie, że nie mają pojęcia, jak to robić. Przepraszam, ale to bzdura. Brak pojęcia o braku pojęcia jest po prostu dla rządzenia zbawienny. Jest to wręcz idealny model rządzenia, o czym w Polsce mogliśmy i wciąż możemy się przekonywać.
Załóżmy, że rządzący mieliby pojęcie, że nie mają pojęcia o kierowaniu państwem. Przecież z tak bzdurnego powodu nie zrezygnowaliby ze stanowisk. Tym bardziej że prawdopodobnie zostali wybrani właśnie dlatego, że nie mają pojęcia. Wyborcy wychodzą bowiem ze słusznego założenia, że ci, którzy mają pojęcie, za dużo dobrego chcieliby zrobić dla narodu, a to się zawsze źle kończy. Bo czy tacy komuniści nie chcieli dużo zrobić, i to nawet nie dobrego, ale najlepszego? A jak to się skończyło? Wyborca myśli więc rozsądnie i nie chce lekkomyślnie oddać władzy politykom zbyt łapczywym w robieniu dobrze. Ktoś, kto nie ma pojęcia, że nie ma pojęcia o rządzeniu, jest więc kandydatem idealnym. Przynajmniej nie narobi głupstw, wyrywając się do roboty, co przecież wszyscy przećwiczyliśmy, gdy ministrem edukacji był Roman Giertych. Model bożego prostaczka jest więc o wiele lepszy od modelu nawiedzonego aktywisty. Tym bardziej że nie musi to być prostaczek w rodzaju Pepika Skocz No z „Przygód dobrego wojaka Szwejka" – to był akurat zwyczajny kretyn, ale i tak lepszy od nawiedzonego aktywisty podporucznika Duba „Wy mnie jeszcze nie znacie".
Ci, którzy nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia, do roboty się nie wyrywają (albo wyrywają się w nieistotnych sprawach), co wychodzi nam tylko na dobre. Bo jakoś tak się składa, że im mniej państwo się nami zajmuje, tym lepiej na tym wychodzimy. Sprawa ma też ważny aspekt psychologiczny. Gdyby ci, którzy nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia, nagle zaczęli mieć pojęcie, że nie mają pojęcia, popadliby w totalną frustrację, apatię czy depresję. Pół biedy, gdyby zaczęli wtedy popijać albo się izolować. Strasznie byłoby dopiero wtedy, gdyby zaczęli się na potęgę uczyć albo, co gorsza, udowadniać, że jednak mają pojęcie. Efekt byłby taki, że robiliby wiele głupstw (albo same głupstwa), co jest oczywiście o wiele bardziej szkodliwe niż nicnierobienie. Poza tym brak pojęcia o braku pojęcia jest niejako stanem naturalnym, a gwałcenie natury jest zawsze szkodliwe.
Okazuje się także, iż przekonanie, że wiemy, kto naprawdę nie ma pojęcia o tym, że nie ma pojęcia, bywa złudne. Oto Monika Olejnik zaprosiła do swego programu „Kropka nad i" Dorotę Rabczewską, sądząc zapewne, że łatwo jej udowodni brak pojęcia o braku pojęcia. I będzie fajna zabawa. A tu niespodzianka: Doda nie tylko udowodniła, że ma pojęcie o tym, o czym nie ma pojęcia, ale też pokazała „wielkiej" Monice, że ona sama ma z tym kłopoty. I była fajna zabawa, tylko nie z Dodą w roli głównej. Doda się wprawdzie wygłupiała, ale miała pełną tego świadomość, a nawet dawała widzom (i swojej rozmówczyni) wyraźne znaki: uwaga, żart! Wyszło całkiem bezpretensjonalnie i przewrotnie: Doda wypadła świetnie, jej rozmówczyni – niekoniecznie. Z tego płynie ważne przesłanie: miej pojęcie, że nie zawsze masz pojęcie, kiedy sądzisz o innych, iż nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia.
Załóżmy, że rządzący mieliby pojęcie, że nie mają pojęcia o kierowaniu państwem. Przecież z tak bzdurnego powodu nie zrezygnowaliby ze stanowisk. Tym bardziej że prawdopodobnie zostali wybrani właśnie dlatego, że nie mają pojęcia. Wyborcy wychodzą bowiem ze słusznego założenia, że ci, którzy mają pojęcie, za dużo dobrego chcieliby zrobić dla narodu, a to się zawsze źle kończy. Bo czy tacy komuniści nie chcieli dużo zrobić, i to nawet nie dobrego, ale najlepszego? A jak to się skończyło? Wyborca myśli więc rozsądnie i nie chce lekkomyślnie oddać władzy politykom zbyt łapczywym w robieniu dobrze. Ktoś, kto nie ma pojęcia, że nie ma pojęcia o rządzeniu, jest więc kandydatem idealnym. Przynajmniej nie narobi głupstw, wyrywając się do roboty, co przecież wszyscy przećwiczyliśmy, gdy ministrem edukacji był Roman Giertych. Model bożego prostaczka jest więc o wiele lepszy od modelu nawiedzonego aktywisty. Tym bardziej że nie musi to być prostaczek w rodzaju Pepika Skocz No z „Przygód dobrego wojaka Szwejka" – to był akurat zwyczajny kretyn, ale i tak lepszy od nawiedzonego aktywisty podporucznika Duba „Wy mnie jeszcze nie znacie".
Ci, którzy nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia, do roboty się nie wyrywają (albo wyrywają się w nieistotnych sprawach), co wychodzi nam tylko na dobre. Bo jakoś tak się składa, że im mniej państwo się nami zajmuje, tym lepiej na tym wychodzimy. Sprawa ma też ważny aspekt psychologiczny. Gdyby ci, którzy nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia, nagle zaczęli mieć pojęcie, że nie mają pojęcia, popadliby w totalną frustrację, apatię czy depresję. Pół biedy, gdyby zaczęli wtedy popijać albo się izolować. Strasznie byłoby dopiero wtedy, gdyby zaczęli się na potęgę uczyć albo, co gorsza, udowadniać, że jednak mają pojęcie. Efekt byłby taki, że robiliby wiele głupstw (albo same głupstwa), co jest oczywiście o wiele bardziej szkodliwe niż nicnierobienie. Poza tym brak pojęcia o braku pojęcia jest niejako stanem naturalnym, a gwałcenie natury jest zawsze szkodliwe.
Okazuje się także, iż przekonanie, że wiemy, kto naprawdę nie ma pojęcia o tym, że nie ma pojęcia, bywa złudne. Oto Monika Olejnik zaprosiła do swego programu „Kropka nad i" Dorotę Rabczewską, sądząc zapewne, że łatwo jej udowodni brak pojęcia o braku pojęcia. I będzie fajna zabawa. A tu niespodzianka: Doda nie tylko udowodniła, że ma pojęcie o tym, o czym nie ma pojęcia, ale też pokazała „wielkiej" Monice, że ona sama ma z tym kłopoty. I była fajna zabawa, tylko nie z Dodą w roli głównej. Doda się wprawdzie wygłupiała, ale miała pełną tego świadomość, a nawet dawała widzom (i swojej rozmówczyni) wyraźne znaki: uwaga, żart! Wyszło całkiem bezpretensjonalnie i przewrotnie: Doda wypadła świetnie, jej rozmówczyni – niekoniecznie. Z tego płynie ważne przesłanie: miej pojęcie, że nie zawsze masz pojęcie, kiedy sądzisz o innych, iż nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia.
Więcej możesz przeczytać w 16/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.