Przyjaźń amerykańsko-rosyjska na terytorium Polski. * Wolny Tybet. A co z wolną Polską? * Kaczyński idzie drogą Leppera. * Komputerem w pekiński reżym
A CO Z WOLNĄ POLSKĄ
Wolny Tybet
NIECH ŻYJE PRZYJAŹŃ AMERYKAŃSKO-ROSYJSKA
NA TERYTORIUM POLSKI
Nasi amerykańscy przyjaciele prowadzą rozmowy ze swoimi rosyjskimi przyjaciółmi o tarczy.
Ostatnio zaproponowali, nie pytając nas o zdanie, by rosyjscy oficerowie na stałe rezydowali w naszym kraju – w celu monitorowania wyrzutni rakiet. Czy nasi najbliżsi przyjaciele przypadkiem, w miarę dalszych rozmów, nie zaoferują swoim rosyjskim przyjaciołom całej bazy na naszym terenie? A może kilku? Jeśli tak, inicjatywa reaktywowania festiwalu w Zielonej Górze jest jak najbardziej na czasie. Żołnierze rosyjscy muszą mieć jakąś rozrywkę.
Komputerem w reżim pekiński
Niestety, akcja odsyłania chińskich towarów premierowi tego kraju niespecjalnie wypaliła.
Kilku bojowników o wolny Tybet odesłało sprane T-shirty, a jeden, najbardziej się poświęcając (Igor Janke?), mysz komputerową. Szkoda, że nie więcej. „UeoL" obiecuje każdemu bojownikowi, który zdecyduje się przez wysłanie komputera (najlepiej świeżo kupionego, w oryginalnym opakowaniu, co będzie łatwiej wysłać) dokopać pekińskiemu reżimowi, zwrot kosztów wysyłki. No i podanie nazwiska do publicznej wiadomości.
J. KACZY¡SKI
Nie idź tą drogą
Na świeżo oddanym odcinku autostrady A-1 pojawiła się pikieta przeciwko wysokim opłatom pobieranym od kierowców. Na czele pikiety stał Jarosław Kaczyński. Andrzej Lepper też zaczynał od blokad na drogach. I jak skończył?
Wolny Tybet
Trwa nieustanna walka o wolny Tybet.
Patronat medialny (kiedyś się to nazywało „organizatorska rola prasy socjalistycznej") nad akcją objęła nieoceniona „Gazeta Wyborcza".
„GW" walkę o wolny Tybet łączy wdzięcznie z gorliwym przekonywaniem nas, że rezygnacja z suwerenności na rzecz UE jest OK.
Nierozumiejący idei walki o wolność mogą sądzić, że organizowanie masowej akcji o wolność Tybetu miało odwrócić uwagę od wiekopomnej ratyfikacji traktatu lizbońskiego z pominięciem referendum. Co ciekawe, „Gazecie" w walce o wolność Tybetu nie przeszkadza, że broni jak raz arcyklerykalnego reżimu Dalajlamy. Za jego panowania Tybet był krajem feudalno-niewolniczym o okrutnym systemie kar i niezwykle niskiej pozycji kobiet. Ani to, że w młodości nauczycielem Oceanu Mądrości był austriacki nazista, esesman Heinrich Harrer. Ciekawe, czy Spełniający Wszystkie Życzenia umie jeszcze wykonać prawidłowo heil Hitler? Choć obecnie Klejnot Prawdy woli, mantrę „wyklęty powstań, ludu ziemi", gdyż, jak sam deklaruje, jest obecnie marksistą buddystą. I już zupełnie nie ma dla „GW" znaczenia, że (jak wynika z niezależnych źródeł) to miłujący pokój mnisi buddyjscy zainicjowali coś, co było próbą pogromu Chińczyków. Dialektyczne meandry organu Adama Michnika w walce o wolność Tybetu i nakłaniania nas do rezygnacji z wolności na rzecz UE może pojąć co najwyżej filozof buddyjsko-marksistowski.
Patronat medialny (kiedyś się to nazywało „organizatorska rola prasy socjalistycznej") nad akcją objęła nieoceniona „Gazeta Wyborcza".
„GW" walkę o wolny Tybet łączy wdzięcznie z gorliwym przekonywaniem nas, że rezygnacja z suwerenności na rzecz UE jest OK.
Nierozumiejący idei walki o wolność mogą sądzić, że organizowanie masowej akcji o wolność Tybetu miało odwrócić uwagę od wiekopomnej ratyfikacji traktatu lizbońskiego z pominięciem referendum. Co ciekawe, „Gazecie" w walce o wolność Tybetu nie przeszkadza, że broni jak raz arcyklerykalnego reżimu Dalajlamy. Za jego panowania Tybet był krajem feudalno-niewolniczym o okrutnym systemie kar i niezwykle niskiej pozycji kobiet. Ani to, że w młodości nauczycielem Oceanu Mądrości był austriacki nazista, esesman Heinrich Harrer. Ciekawe, czy Spełniający Wszystkie Życzenia umie jeszcze wykonać prawidłowo heil Hitler? Choć obecnie Klejnot Prawdy woli, mantrę „wyklęty powstań, ludu ziemi", gdyż, jak sam deklaruje, jest obecnie marksistą buddystą. I już zupełnie nie ma dla „GW" znaczenia, że (jak wynika z niezależnych źródeł) to miłujący pokój mnisi buddyjscy zainicjowali coś, co było próbą pogromu Chińczyków. Dialektyczne meandry organu Adama Michnika w walce o wolność Tybetu i nakłaniania nas do rezygnacji z wolności na rzecz UE może pojąć co najwyżej filozof buddyjsko-marksistowski.
NIECH ŻYJE PRZYJAŹŃ AMERYKAŃSKO-ROSYJSKA
NA TERYTORIUM POLSKI
Nasi amerykańscy przyjaciele prowadzą rozmowy ze swoimi rosyjskimi przyjaciółmi o tarczy.
Ostatnio zaproponowali, nie pytając nas o zdanie, by rosyjscy oficerowie na stałe rezydowali w naszym kraju – w celu monitorowania wyrzutni rakiet. Czy nasi najbliżsi przyjaciele przypadkiem, w miarę dalszych rozmów, nie zaoferują swoim rosyjskim przyjaciołom całej bazy na naszym terenie? A może kilku? Jeśli tak, inicjatywa reaktywowania festiwalu w Zielonej Górze jest jak najbardziej na czasie. Żołnierze rosyjscy muszą mieć jakąś rozrywkę.
Komputerem w reżim pekiński
Niestety, akcja odsyłania chińskich towarów premierowi tego kraju niespecjalnie wypaliła.
Kilku bojowników o wolny Tybet odesłało sprane T-shirty, a jeden, najbardziej się poświęcając (Igor Janke?), mysz komputerową. Szkoda, że nie więcej. „UeoL" obiecuje każdemu bojownikowi, który zdecyduje się przez wysłanie komputera (najlepiej świeżo kupionego, w oryginalnym opakowaniu, co będzie łatwiej wysłać) dokopać pekińskiemu reżimowi, zwrot kosztów wysyłki. No i podanie nazwiska do publicznej wiadomości.
J. KACZY¡SKI
Nie idź tą drogą
Na świeżo oddanym odcinku autostrady A-1 pojawiła się pikieta przeciwko wysokim opłatom pobieranym od kierowców. Na czele pikiety stał Jarosław Kaczyński. Andrzej Lepper też zaczynał od blokad na drogach. I jak skończył?
Więcej możesz przeczytać w 16/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.