Rozmowa z Michałem Marcinkiewiczem, posłem PO, prezesem drużyny siatkarskiej Morze Bałtyk Szczecin
Gra pan w siatkówkę czy tylko kibicuje?
Polityka i zarządzanie drużyną zbyt mnie absorbują. Poza tym siatkówka jest grą drużynową i nawet jeżeli mam czas, to coraz trudniej zgrać to z wolnym czasem kolegów. Zdarza mi się pograć w siatkówkę plażową, gdy wyjeżdżam do mojego rodzinnego miasta lub gdy odwiedzam znajomych we Francji. Ten rodzaj siatkówki jest przyjemniejszy od wyczerpującej i niekiedy brutalnej gry na boisku.
Bardziej brutalnej od politycznych potyczek?
Czasem tak. Ostra rywalizacja polityczna na ogół nie skutkuje kontuzjami. Trenowałem siatkówkę ponad pięć lat i prawie z każdego meczu wychodziłem z otarciami i siniakami. Żeby było zabawniej, najpoważniejszego urazu doznałem po wygranym meczu. Skakaliśmy ze szczęścia z kolegami, źle upadłem i zwichnąłem kostkę.
Kogo pan widzi w sejmowej siatkarskiej drużynie marzeń?
Od dawna myślę, by zorganizować parlamentarny turniej siatkówki plażowej. Tylko nie nad morzem, ale tu na Wiejskiej. Wybierałbym najwyższych, m.in. Jarosława Gowina, Pawła Poncyljusza lub Jakuba Szulca. Ewentualnie zaangażowałbym Ryszarda Kalisza, którego postura gwarantowałaby dobry mur obronny pod siatką.
Polityka i zarządzanie drużyną zbyt mnie absorbują. Poza tym siatkówka jest grą drużynową i nawet jeżeli mam czas, to coraz trudniej zgrać to z wolnym czasem kolegów. Zdarza mi się pograć w siatkówkę plażową, gdy wyjeżdżam do mojego rodzinnego miasta lub gdy odwiedzam znajomych we Francji. Ten rodzaj siatkówki jest przyjemniejszy od wyczerpującej i niekiedy brutalnej gry na boisku.
Bardziej brutalnej od politycznych potyczek?
Czasem tak. Ostra rywalizacja polityczna na ogół nie skutkuje kontuzjami. Trenowałem siatkówkę ponad pięć lat i prawie z każdego meczu wychodziłem z otarciami i siniakami. Żeby było zabawniej, najpoważniejszego urazu doznałem po wygranym meczu. Skakaliśmy ze szczęścia z kolegami, źle upadłem i zwichnąłem kostkę.
Kogo pan widzi w sejmowej siatkarskiej drużynie marzeń?
Od dawna myślę, by zorganizować parlamentarny turniej siatkówki plażowej. Tylko nie nad morzem, ale tu na Wiejskiej. Wybierałbym najwyższych, m.in. Jarosława Gowina, Pawła Poncyljusza lub Jakuba Szulca. Ewentualnie zaangażowałbym Ryszarda Kalisza, którego postura gwarantowałaby dobry mur obronny pod siatką.
Więcej możesz przeczytać w 1/2/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.