Pamiętają państwo taką wypowiedź Sławka Nowaka: „Premier nigdy nie używa samolotów rządowych do prywatnych celów. Jeśli leci po pracy do domu do Gdańska, zawsze korzysta z połączeń rejsowych". No to życie dopisało do niej puentę. Długo to zajęło kancelarii premiera, ale w końcu wydusiła z siebie, że tylko w ciągu pierwszych 9 miesięcy 2008 roku Tusk latał do Gdańska rządowym samolotem… 26 razy! Chcielibyśmy zobaczyć teraz wyraz twarzy Nowaka. Albo stopy, ale w tym wypadku to wszystko jedno.
Partia Matka przegrupowuje siły. Oto w Łodzi do abdykacji zmuszają ministra od licznych autostrad Grabarczyka (na koniec swej misji powinien dostać Medal Marka Pola z Winietą I klasy), którego zastąpić ma wuefista Biernat. Wuefista Biernat nie istniałby, gdyby nie nasza rubryka, bo tylko tu można przeczytać, że jako poseł zasłynął wyłącznie dobijaniem się po pijaku do posłanki Sandry Lewandowskiej, czemu zresztą żałośnie zaprzeczał. Ale generalnie to słuszna linia. Rozumiemy bowiem, że skoro Łódź w rządzie reprezentuje minister od ogórków, to i baron nie może być abstynentem.
Z kolei w Niemczech, w mieście Szczecin, odchodzi wiceminister środowiska. Na jego baronowski, za przeproszeniem, stolec ochotę ma pewna posłanka, nazwiska nie pomnimy, oraz posłowie Nitras i Karpiniuk. Zanosi się na bratobójczą walkę. Może w drodze kompromisu przeszedłby „debil Zaremba"?
Natomiast pewna posłanka PO z północy naszej ojczyzny klarowała nam przypadek Sebastiana Karpiniuka. Otóż pan poseł jest ponoć kawalerem, bardzo swą 36-letnią kawalerskością przejętym, i cała jego aktywność medialna ma podtekst taki, że chciałby zgłuszyć jakąś fajną pannę. Słuchaj, Sebek, pozwól, że jako starsi koledzy coś ci wytłumaczymy. Nie tędy droga! Jeśli jakaś babka ogląda komisję śledczą i zachwyca się, że świetnie wypadłeś, to zmykaj od niej gdzie pieprz rośnie. Serio, bo będziesz miał nienormalne dzieci.
Och, jak my lubimy włączyć znienacka telewizor. Jeszcze przed świętami widzieliśmy w ten sposób „Teraz my", w którym panowie prowadzący miziali się z Bronkiem Komorowskim. A ile śmiechu było, jak mu pokazali, że Bronek popylał służbową furą ponad 140 km na godzinę! Kolegom z „Teraz miłość" gratulujemy. Przed wami wiele lat pracy, tytułów, a i stadion kolejny wam ufundują.
Mizianie nie pomogło i Bronek musiał się ciut tłumaczyć. Pomógł mu w tym Grzegorz Schetyna, uznając, że jak ktoś spieszy się na plenum PO, to może troszkę szybciej pojechać. Nas rozbawiło, że przy Bronku ciągle kręci się tropiciel Fotyg Jaromir Sokołowski. Taki duży, a ciągle teczkę nosi. Ale może Miziany Bronek lubi silnych chłopców.
Skoro już przy telewizorze jesteśmy, to przykrą niespodziankę sprawiła maluchom Jedynka. Oto pewnego dnia o 8.30 zamiast „Taty lwa" pokazano w niej Waldemara Pawlaka. Ale rzeczywiście tak dukał, jakby się urwał z „Domowego przedszkola".
A zwrócili państwo uwagę na charakterystyczną linię obrony Mizianego Bronka? Oto stwierdził on, że jest niewinny, bo nie wie, co robi jego kierowca. O tym, że Bronek nie wie, co robi premier, rząd i PO, krążyły dotychczas legendy. Teraz okazuje się, że Miziany Bronek nie wie nawet, co robi jego kierowca.
Najgorsze są kłótnie w rodzinie. Oto „Wyborcza" nie mogła znieść, że Dziennikarzem Roku został Bogdan Rymanowski (ukłony i gratulacje), więc puściła pawia, to jest, pardon, Pacewicza. W zamian WSI 24 nie wpuściło dziennikarzy „Wyborczej". Oj, będą musieli usiąść Milan z Lesławem i wszystko sobie wyjaśnić.
No i wydało się. Geolog Grad wcale nie jest geologiem, tylko geodetą. Czyli jeszcze gorzej.
Partia Matka przegrupowuje siły. Oto w Łodzi do abdykacji zmuszają ministra od licznych autostrad Grabarczyka (na koniec swej misji powinien dostać Medal Marka Pola z Winietą I klasy), którego zastąpić ma wuefista Biernat. Wuefista Biernat nie istniałby, gdyby nie nasza rubryka, bo tylko tu można przeczytać, że jako poseł zasłynął wyłącznie dobijaniem się po pijaku do posłanki Sandry Lewandowskiej, czemu zresztą żałośnie zaprzeczał. Ale generalnie to słuszna linia. Rozumiemy bowiem, że skoro Łódź w rządzie reprezentuje minister od ogórków, to i baron nie może być abstynentem.
Z kolei w Niemczech, w mieście Szczecin, odchodzi wiceminister środowiska. Na jego baronowski, za przeproszeniem, stolec ochotę ma pewna posłanka, nazwiska nie pomnimy, oraz posłowie Nitras i Karpiniuk. Zanosi się na bratobójczą walkę. Może w drodze kompromisu przeszedłby „debil Zaremba"?
Natomiast pewna posłanka PO z północy naszej ojczyzny klarowała nam przypadek Sebastiana Karpiniuka. Otóż pan poseł jest ponoć kawalerem, bardzo swą 36-letnią kawalerskością przejętym, i cała jego aktywność medialna ma podtekst taki, że chciałby zgłuszyć jakąś fajną pannę. Słuchaj, Sebek, pozwól, że jako starsi koledzy coś ci wytłumaczymy. Nie tędy droga! Jeśli jakaś babka ogląda komisję śledczą i zachwyca się, że świetnie wypadłeś, to zmykaj od niej gdzie pieprz rośnie. Serio, bo będziesz miał nienormalne dzieci.
Och, jak my lubimy włączyć znienacka telewizor. Jeszcze przed świętami widzieliśmy w ten sposób „Teraz my", w którym panowie prowadzący miziali się z Bronkiem Komorowskim. A ile śmiechu było, jak mu pokazali, że Bronek popylał służbową furą ponad 140 km na godzinę! Kolegom z „Teraz miłość" gratulujemy. Przed wami wiele lat pracy, tytułów, a i stadion kolejny wam ufundują.
Mizianie nie pomogło i Bronek musiał się ciut tłumaczyć. Pomógł mu w tym Grzegorz Schetyna, uznając, że jak ktoś spieszy się na plenum PO, to może troszkę szybciej pojechać. Nas rozbawiło, że przy Bronku ciągle kręci się tropiciel Fotyg Jaromir Sokołowski. Taki duży, a ciągle teczkę nosi. Ale może Miziany Bronek lubi silnych chłopców.
Skoro już przy telewizorze jesteśmy, to przykrą niespodziankę sprawiła maluchom Jedynka. Oto pewnego dnia o 8.30 zamiast „Taty lwa" pokazano w niej Waldemara Pawlaka. Ale rzeczywiście tak dukał, jakby się urwał z „Domowego przedszkola".
A zwrócili państwo uwagę na charakterystyczną linię obrony Mizianego Bronka? Oto stwierdził on, że jest niewinny, bo nie wie, co robi jego kierowca. O tym, że Bronek nie wie, co robi premier, rząd i PO, krążyły dotychczas legendy. Teraz okazuje się, że Miziany Bronek nie wie nawet, co robi jego kierowca.
Najgorsze są kłótnie w rodzinie. Oto „Wyborcza" nie mogła znieść, że Dziennikarzem Roku został Bogdan Rymanowski (ukłony i gratulacje), więc puściła pawia, to jest, pardon, Pacewicza. W zamian WSI 24 nie wpuściło dziennikarzy „Wyborczej". Oj, będą musieli usiąść Milan z Lesławem i wszystko sobie wyjaśnić.
No i wydało się. Geolog Grad wcale nie jest geologiem, tylko geodetą. Czyli jeszcze gorzej.
Więcej możesz przeczytać w 1/2/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.