W prywatnych szkołach uczyli się czterej ostatni prezydenci Stanów Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii jedna trzecia parlamentarzystów skończyła prywatne szkoły. Do niepublicznych placówek chodziła też ponad połowa brytyjskich adwokatów. Okazuje się, że tylko szkoły dla elit potrafią te elity kształtować.
Kiedy media obie gła informacja, że „pierwsze dzieci" Ameryki, Malia i Sasha Obama, od nowego semestru rozpoczną naukę w Sidwell Friends, elitarnej prywatnej szkole w Waszyngtonie, amerykańscy komentatorzy nie kryli oburzenia. Twierdzili, że skoro Barack Obama wielokrotnie podkreślał, że należy przeznaczyć więcej pieniędzy na edukację publiczną, powinien wysłać swoje córki do państwowej szkoły. Po kilku dniach decyzja prezydenta elekta była już komentowana jako rozsądna. Niedawni krytycy przyznali, że publiczna edukacja w Stanach Zjednoczonych jest po prostu zła, a do prywatnych szkół swoje dzieci wysyłają nawet nauczyciele państwowych placówek.
Więcej możesz przeczytać w 1/2/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.