Płonące peugeoty, wypadające szyby w chryslerach, odpadające koła w volvach, fordy bez hamulców, otwierające się podczas jazdy maski silnika w volkswagenach. To tylko część z ogromnej liczby wad, jakie przytrafiają się w fabrycznie nowych samochodach. Z tego powodu do serwisów na całym świecie trafia nawet kilkanaście milionów aut rocznie. I będzie ich przybywało.
Tylko w Niemczech w 2007 r. producenci ogłosili 157 akcji naprawczych, które łącznie objęły ponad milion samochodów. W Polsce w ponad 60 podobnych kampaniach na wizytę w serwisie zaproszono właścicieli kilkudziesięciu tysięcy pojazdów. Co trzecie nowe auto sprzedawane w Europie prędzej czy później trafia z powrotem do producenta. Auta sprzedawane w Stanach Zjednoczonych mają jeszcze więcej usterek. W 2007 r. za oceanem do naprawy kwalifikowało się prawie 15 mln samochodów, czyli tyle samo, ile zostało sprzedanych. Rekord padł wcześniej – w 2001 r., kiedy producenci musieli poprawiać usterki w 30,8 mln aut (wyprodukowanych także w poprzednich latach).
Więcej możesz przeczytać w 7/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.