José Manuel Barroso Jego kadencja jest tylko o kilka miesięcy krótsza od stażu Polski w Unii Europejskiej. 1 listopada 2004 r. José Manuel Barroso, były premier Portugalii, został wybrany na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Bo budził najmniejsze kontrowersje. Dziś ma szanse na reelekcję z powodu braku silnej konkurencji. Elastyczność i nieokreśloność, kiedyś największe atuty, teraz jednak mogą się stać dla niego główną przeszkodą.
Po sztywnym i mało skutecznym poprzedniku Romano Prodim Barroso narzucił KE nowy styl: bliżej ludzi, a przede wszystkim dziennikarzy, większą otwartość i zwyczajność. Ale pięć lat temu Unia Europejska miała całkiem inne problemy. Historycznemu rozszerzeniu wspólnoty o 10 krajów (a dwa lata później jeszcze o Rumunię i Bułgarię) towarzyszyły radość i optymizm przemieszane z obawami. Unia zdawała się wchodzić na szybszą ścieżkę integracji. Potrzebny był wówczas przewodniczący KE, który potrafi się stać pomostem między starą a nową Europą, a jednocześnie czynnikiem łączącym federalistów i zwolenników Europy narodów, socjalistów i liberałów. Idealnym kandydatem był premier niedużego kraju unii, w dodatku mającego w niedawnej historii doświadczenie życia w reżimie. To zwiększało też szansę na lepsze zrozumienie wrażliwości wschodnioeuropejskiej.
Więcej możesz przeczytać w 18/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.