Polski lekarz może zostać skazany zarówno za podjęcie uporczywej terapii, jak i za jej zaniechanie. Powodem jest brak przepisów, które jednoznacznie określałyby, co i w jakich okolicznościach wolno medykowi, a co jest zagrożone karą.
– Nie ma standardów, kiedy pozwolić człowiekowi umrzeć, a kiedy jest to niedopuszczalne. Trzeba decydować samemu, bo rodzina nie chce mieć z tym nic wspólnego – mówi „Wprost" lekarz z jednego z małopolskich szpitali. Polscy lekarze stają przed dramatycznymi dylematami, które muszą rozstrzygać w sumieniach. Pokazał to panel bioetyczny, który odbył się w kwietniu podczas zorganizowanego przez „Medycynę Praktyczną” zjazdu internistów w Warszawie. Prof. Roman Jaeschke z Kanady poprosił lekarzy o odpowiedź na pytanie, czy poda- liby antybiotyk 85-latce z zapaleniem płuc. Niemal wszyscy odpowiedzieli: „tak”. Ale gdy profesor dodawał, że kobieta ma alzheimera, nie ma rodziny, i wreszcie, że ma raka, liczba chcących podać pacjentce lek spadała. I to mimo że antybiotyki nie są „uporczywą terapią”. Leczenie starszych osób, decyzje dotyczące stanów terminalnych, umożliwienia przeszczepów, decyzje o tym, komu umożliwić drogą, a więc trudno dostępną terapię, stają przed lekarzami, szczególnie z interny czy oddziałów intensywnej terapii, niemal codziennie.
Więcej możesz przeczytać w 18/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.