Dla kilku butelek szlachetnego trunku gotów jest przemierzyć pół świata. Ale naprawdę marzy o tym, by w jego winiarni na honorowym miejscu stanęło chardonnay czy merlot spod Zielonej Góry bądź Krakowa. Bo Robert Mielżyński, importer i znawca win, jest przekonany, że w Polsce możemy produkować wyborne wina.
O tym, że rynek jest gotów na nadejście szlachetnych win z Polski, świadczy to, że zanim pojawiły się pierwsze butelki, handlowcy i przyszli konsumenci już zaczęli podbijać ich cenę. Najpierw mówiło się o 20 zł, potem padały sumy 30 zł, 40 zł, a teraz cenę butelki dobrego wina z krajowej winnicy określa się na 60 zł. – Wino z Polski to może być unikatowy produkt z górnej półki. Nie sądzę, by od razu stały się winiarskim hitem Europy, ale już teraz wiele znanych w branży osób pyta mnie z ciekawością: „To jakie jest to wino z Polski?" – opowiada Robert Mielżyński.
Więcej możesz przeczytać w 18/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.