Kiedy wraz z kolegami z zespołu The Beatles śpiewał „All you need is love”, miliony kobiet na świecie mdlały, marząc, by choć się o niego otrzeć. Dzisiaj Paul McCartney mógłby zmienić słowa legendarnej piosenki na „All you need is money”. W grudniu, po pięciu latach scenicznego milczenia, postanowił dać siedem koncertów, choć bilety sprzedałyby się bez trudu na sto. Bo McCartney pomnaża pieniądze nawet wtedy, gdy nie występuje. Dlatego zgromadził majątek szacowany obecnie na 440 mln funtów (ponad 2 mld zł). I słusznie uchodzi za najlepszego biznesmena wśród artystów.
Fortuna McCartneya byłaby jeszcze większa, gdyby nie kryzys gospodarczy. Według „The Sunday Times" na początku 2008 roku muzyk wyceniany był na 500 mln funtów, ale w ciągu kilkunastu miesięcy wartość jego nieruchomości oraz innych aktywów zmalała o 60 mln funtów. Sam muzyk uważa te problemy finansowe za przejściowe i publicznie przyznaje, że miewał w swoim życiu znacznie bardziej nietrafione inwestycje. Najgorszą z nich było poślubienie w 2002 r. byłej modelki Heather Mills. Sam ślub pary kosztował 3 mln dolarów i był jedną z najdroższych na świecie uroczystości weselnych. Niestety, wystawna impreza nie zapewniła McCartneyom szczęścia. Małżeństwo dość szybko przestało się dogadywać i cała historia miłosna zakończyła się po zaledwie czterech latach burzliwym rozwodem.
Więcej możesz przeczytać w 52/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.