Młodszy inspektor Renata Skawińska, od niespełna dwóch tygodni szefowa śląskiego oddziału CBŚ, pamięta do dziś, jak powaliła ściganego przestępcę, a dokładniej doprowadziła do tego, że sam się położył na ziemi z rękami za głową. – To była sprawa nielegalnego obrotu samochodami. Weszliśmy do salonu dilerskiego. Zauważyłam, że jeden z obecnych tam facetów oddala się, wsiada do audi, zaczyna uciekać. Ruszyliśmy z kolegą za nim. Skręcił w końcu w taką leśną dróżkę. Zatrzymał samochód, nie bardzo dawało się dalej jechać. „Policja, wysiadać!” – krzyknęłam. Adrenalina buzowała, wymierzyłam do niego. Sam grzecznie wysiadł i położył się na ziemi. Spytał tylko zdziwiony: „To pani jest policjantką?” – wspomina Skawińska. Żartuje, że położyła go metodą szoku. Trudno się dziwić. Drobna, szczupła, niewysoka ładna kobieta i odbezpieczony pistolet nie bardzo do siebie pasują. Jeszcze w Poznaniu miała taką zgrabną beretkę. Bardzo ją lubiła. Była kobieca, nie wystawała spod żakietu. Nie to co glock.
No szacun, pani komisarz
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.