Żyjemy w wolnym kraju, w którym wiele rzeczy jest dozwolonych. Każdy ma prawo zarabiać na życie tak, jak umie, jeżeli nie łamie prawa ani nie krzywdzi innych. W ramach zdrowego rozsądku i zwykłej przyzwoitości każdy może z życia korzystać i dobrze się bawić. Choćby w Paryżu czy Warszawie. Jeśli ktoś chce, może pozwalać sobie na to, by żyć na koszt starszego, bogatego pana, może zabierać się z nim na zagraniczne wyjazdy, przyjmować od różnych ludzi drogie prezenty (jeśli jest posłem – niech je lepiej wpisze do rejestru korzyści). To nie jest nowy sposób zarobkowania, raczej dość stary, a może nawet najstarszy na świecie. Legalny. Jak tłumaczy w naszym tekście zajmujący się łączeniem ludzi Wojciech Fibak – spotkanie dwóch osób, biorącej i dającej – może się skończyć w najróżniejszy sposób. Od przelotnej znajomości po ślub. Znamy takie przykłady z literatury i filmu – ot, choćby „Pretty Woman”. „Zawsze ludziom pomagam, jestem otwarty” – tak Wojciech Fibak tłumaczy swoje zaangażowanie w skojarzenie starszego pana z młodą, szukającą zarobku dziewczyną. To pięknie. Ale jeśli może być tak pięknie, dlaczego jest tak paskudnie? Skąd słowo „niesmaczny”, „obrzydliwy”? Kim pan jest z zawodu, panie Wojtku? ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.