Marszałek Ewa Kopacz jedzie. Po absolutnej bandzie. Druga osoba w państwie z najwyższą starannością wybrała datę 4 czerwca na termin oficjalnej wizyty w Chińskiej Republice Ludowej. Po co tam jedzie właśnie tego dnia, który dla świata jest kolejną, 24. rocznicą masakry na placu Tiananmen w Pekinie, a dla nas symbolem końca komunizmu? Bynajmniej nie po to, by przekazywać Chińczykom wolnościowe tradycje, opowiadać o tym, jak bezkrwawo zrobić rewolucję i żyć w wolnym kraju. Niestety, nie po to także, by uczcić pamięć chińskich studentów, bo nawet szeptem nie odważy się w Chinach mówić o wolności. W sejmowych kuluarach już mówi się o tym, że to Ewa Kopacz będzie lansowana przez premiera Tuska na kandydatkę PO na prezydenta w wolnych wyborach w 2015 r. Kto wie, może potrzebuje do tego także poparcia chińskich władz. Tam, w dalekich Chinach, wolność, jak wiadomo, jest wciąż w cenie. A tego dnia trzecia osoba w Polsce, marszałek Bogdan Borusewicz, będzie z wizytą w Moskwie. Tam też wolność to priorytet. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.