Przez tydzień płoną przedmieścia Sztokholmu. Rozjuszona młodzież – w większości o imigranckich korzeniach – puszcza z dymem auta i szkoły, toczy uliczne bitwy z policją. Młodzi są wściekli, bo władze zastrzeliły pochodzącego z Portugalii emeryta (według demonstrantów bez powodu, policjanci zaś twierdzą, że strzelali w obronie własnej). Ale wściekłość bierze się też z wyobcowania. Szwecja, jak wszystkie państwa Zachodu o dużych populacjach imigrantów, jest krainą podzieloną na „nas i nich”. Mury wokół gett są coraz wyższe, wzajemna nieufność rośnie. Żaden z modeli integracji nie działa. Gdy Sztokholm płonie, w Europie zaczyna się polowanie na „samotne wilki” – dżihadystów działających bez związków z dużymi organizacjami terrorystycznymi. Najpierw zaszlachtowano brytyjskiego żołnierza na ulicy londyńskiej dzielnicy Woolwich. Kilka dni później 22-letni konwertyta na islam, niejaki Alexandre Dhaussy, ugodził nożem w gardło żołnierza patrolującego paryski dystrykt La Défense. Francuscy śledczy nie mieli wątpliwości, że atak został zainspirowany wydarzeniami w Londynie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.