Tragedia pod Santiago de Compostela rozegrała się w ciągu kilku sekund. Na kamerach monitoringu kolejowego widać to przerażająco wyraźnie: rozpędzony pociąg wypada z prostej i dokładnie w chwili gdy skład wchodzi w zakręt, łamie się tuż za lokomotywą. Wagony z impetem zostają rzucone prosto w betonową ścianę. Lokomotywa przewraca się na bok i sunie po poboczu torów, znikając po chwili z obiektywu kamery.
To największa katastrofa kolejowa na Półwyspie Iberyjskim od lat. W ciągu pierwszych kilkunastu godzin po wypadku ratownicy doliczyli się ponad 80 zabitych, a co trzeci z 95 ciężko rannych był w stanie krytycznym. Jest więc niemal pewne, że tragiczny bilans katastrofy będzie większy. Znalazł się też winny: to maszynista. 52-letni pracownik hiszpańskich kolei mimo trzydziestoletniego doświadczenia najwyraźniej lubił poszaleć na torach. Na jego profilu w portalu Facebook – usuniętym zresztą wkrótce po wydarzeniu – dziennikarze znaleźli m.in. zdjęcie prędkościomierza, na którym strzałka sięga 200 km/h. Nie jest wykluczone, że prowadzony przez niego pociąg wszedł w feralny zakręt z podobną szybkością – choć w tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 80 km/h.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.