Chleb może zdrożeć w tym roku nawet o 100 procent!
Biznesmen, który kupowałby towar za 440 zł i odsprzedawał za 350 zł, szybko zyskałby miano idioty lub zostałby oskarżony o pranie brudnych pieniędzy. Kiedy Agencja Rynku Rolnego kupuje tonę pszenicy za 440 zł i sprzedaje ją za granicę za 350 zł, nazywa się to "stabilizacją rynku produktów rolnych". W ostatnich czterech latach "stabilizacja rynku" kosztowała nas 5 mld zł - tyle ARR wydała na interwencyjny skup i dotowanie eksportu. To dwa i pół razy więcej, niż wydajemy rocznie na naukę! Tymczasem w Polsce w ostatnim miesiącu cena zboża na rynku wzrosła o 20 proc.! Efekt ignorowania rynkowych reguł jest taki, że do końca roku krajowy chleb, mąka i makarony mogą zdrożeć nawet o 100 proc., a bilans handlowy kraju może się pogorszyć o kilkadziesiąt milionów dolarów (konieczny będzie import zboża).
Wszystkiemu winne... świnie
Na wiosnę zboże zwykle drożeje, bo trzeba uwzględnić koszty przechowywania, ale różnica zwykle wynosi kilka procent, a nie jedną piątą ceny. - Zboża brakuje, dlatego tak bardzo drożeje - tłumaczy Bogdan Judziński, prezes Izby Zbożowo-Paszowej. To oczywiste, ale nie dla wszystkich. - Kilka miesięcy temu zwracaliśmy uwagę kierownictwu ARR, że eksportowanie zboża jest błędem - dodaje Judziński. Mimo to agencja wyeksportowała w 2003 r. 300 tys. ton zboża.
W panikę wpadli piekarze i producenci makaronów. Trudno im się dziwić, bo cena kilograma mąki już wzrosła z 66 gr niemal do złotówki, i to w ciągu miesiąca. Nikt takiej sytuacji nie przewidywał. W 2002 r. mówiło się raczej o "klęsce urodzaju". Tyle że nadwyżkę ziarna przeznaczono w dużej mierze na pasze dla zwierząt. W Polsce mamy nadprodukcję świń i drobiu. To także "zasługa" agencji. Na początku 2002 r. ARR ustaliła bardzo wysoką cenę skupu wieprzowiny. W efekcie rolnicy zwiększyli pogłowie trzody chlewnej, co sprawiło, że na początku roku mięso staniało, a rolnicy zaczęli się domagać podwyższenia ceny skupu (skutecznie). - Agencja Rynku Rolnego sama tworzy dla siebie pracę. Najpierw destabilizuje sytuację na rynku, aby później ją stabilizować - komentuje Aleksander Grad, poseł PO.
Chłopi się cieszą
Ryszard Pazura, prezes ARR, postanowił zapanować nad sytuacją, "rzucając" na rynek rezerwy zboża. Może jednak sprzedać zaledwie 550 tys. ton ziarna. - To wystarczy na półtora miesiąca - twierdzi Bogdan Judziński. Później zboże trzeba będzie importować, co zapewne wywoła protesty rolników. "Trzymam kciuki, by obecna cena zbóż utrzymała się do żniw. Wtedy rolnicy wreszcie zarobią i nie będą musieli blokować dróg" - mówi otwarcie Władysław Serafin, prezes Kółek Rolniczych. Chłopi, ciesząc się z tej sytuacji, postępują krótkowzrocznie. Wysokie ceny zboża oznaczają wysokie koszty właściwie wszystkich produktów rolnych (dwie trzecie ziarna przerabia się na paszę dla zwierząt). Jest to szczególnie niebezpieczne w obliczu powstania konkurencyjnego rynku po wejściu Polski do Unii Europejskiej w czerwcu 2004 r. Jeżeli polskie produkty będą za drogie, konsumenci wybiorą żywność z importu.
Agencja Bondy
Za obecną dramatyczną sytuację odpowiada Agencja Rynku Rolnego - nie ma wątpliwości Aleksander Grad. ARR powstała w 1990 r. jako rządowa agenda do walki z "kryzysami nadprodukcji". Jej zadaniem jest też tworzenie strategicznych rezerw zboża dla państwa. Dziś agencja rozrosła się do rozmiarów ministerstwa. Zatrudnia około 900 osób i - jak nas z dumą poinformowano w biurze prasowym - zwiększa zatrudnienie. Dysponuje rocznym budżetem w wysokości nawet 1,5 mld zł (nie licząc kosztów funkcjonowania instytucji). - To kondominium, które tworzą działacze PSL, Samoobrony i SKL - mówi przedsiębiorca robiący interesy z ARR. - To oni, czyli tzw. szczebel średni, tak naprawdę rządzą agencją - twierdzi.
Faktycznym celem ARR jest doraźne wyciszanie rolniczych protestów i dystrybucja państwowych pieniędzy według politycznego klucza. Na przykład w czasie żniw dwie spośród trzech ton zboża sprzedanych w województwach pomorskim, warmińsko-mazurskim i dolnośląskim kupuje agencja, nie ma więc mowy o istnieniu konkurencji. To gra interesów decyduje o polityce ARR. W ubiegłym tygodniu odkryto, że z magazynów, których właścicielem jest poseł Ryszard Bonda (nie zrzeszony, wybrany do Sejmu z listy Samoobrony), zniknęło prawie 13 tys. ton zboża należącego do ARR. Agencja współpracuje z Bondą, mimo że wcześniej dwukrotnie wyłudził od niej dopłaty. W 1999 r. kupione od rolników zboże sprzedał jako swój produkt i dostał od agencji
300 tys. zł. W ten sposób ARR dwa razy dopłaciła do tego samego zboża. To musi być agencja prawdziwie towarzyska.
Wszystkiemu winne... świnie
Na wiosnę zboże zwykle drożeje, bo trzeba uwzględnić koszty przechowywania, ale różnica zwykle wynosi kilka procent, a nie jedną piątą ceny. - Zboża brakuje, dlatego tak bardzo drożeje - tłumaczy Bogdan Judziński, prezes Izby Zbożowo-Paszowej. To oczywiste, ale nie dla wszystkich. - Kilka miesięcy temu zwracaliśmy uwagę kierownictwu ARR, że eksportowanie zboża jest błędem - dodaje Judziński. Mimo to agencja wyeksportowała w 2003 r. 300 tys. ton zboża.
W panikę wpadli piekarze i producenci makaronów. Trudno im się dziwić, bo cena kilograma mąki już wzrosła z 66 gr niemal do złotówki, i to w ciągu miesiąca. Nikt takiej sytuacji nie przewidywał. W 2002 r. mówiło się raczej o "klęsce urodzaju". Tyle że nadwyżkę ziarna przeznaczono w dużej mierze na pasze dla zwierząt. W Polsce mamy nadprodukcję świń i drobiu. To także "zasługa" agencji. Na początku 2002 r. ARR ustaliła bardzo wysoką cenę skupu wieprzowiny. W efekcie rolnicy zwiększyli pogłowie trzody chlewnej, co sprawiło, że na początku roku mięso staniało, a rolnicy zaczęli się domagać podwyższenia ceny skupu (skutecznie). - Agencja Rynku Rolnego sama tworzy dla siebie pracę. Najpierw destabilizuje sytuację na rynku, aby później ją stabilizować - komentuje Aleksander Grad, poseł PO.
Chłopi się cieszą
Ryszard Pazura, prezes ARR, postanowił zapanować nad sytuacją, "rzucając" na rynek rezerwy zboża. Może jednak sprzedać zaledwie 550 tys. ton ziarna. - To wystarczy na półtora miesiąca - twierdzi Bogdan Judziński. Później zboże trzeba będzie importować, co zapewne wywoła protesty rolników. "Trzymam kciuki, by obecna cena zbóż utrzymała się do żniw. Wtedy rolnicy wreszcie zarobią i nie będą musieli blokować dróg" - mówi otwarcie Władysław Serafin, prezes Kółek Rolniczych. Chłopi, ciesząc się z tej sytuacji, postępują krótkowzrocznie. Wysokie ceny zboża oznaczają wysokie koszty właściwie wszystkich produktów rolnych (dwie trzecie ziarna przerabia się na paszę dla zwierząt). Jest to szczególnie niebezpieczne w obliczu powstania konkurencyjnego rynku po wejściu Polski do Unii Europejskiej w czerwcu 2004 r. Jeżeli polskie produkty będą za drogie, konsumenci wybiorą żywność z importu.
Agencja Bondy
Za obecną dramatyczną sytuację odpowiada Agencja Rynku Rolnego - nie ma wątpliwości Aleksander Grad. ARR powstała w 1990 r. jako rządowa agenda do walki z "kryzysami nadprodukcji". Jej zadaniem jest też tworzenie strategicznych rezerw zboża dla państwa. Dziś agencja rozrosła się do rozmiarów ministerstwa. Zatrudnia około 900 osób i - jak nas z dumą poinformowano w biurze prasowym - zwiększa zatrudnienie. Dysponuje rocznym budżetem w wysokości nawet 1,5 mld zł (nie licząc kosztów funkcjonowania instytucji). - To kondominium, które tworzą działacze PSL, Samoobrony i SKL - mówi przedsiębiorca robiący interesy z ARR. - To oni, czyli tzw. szczebel średni, tak naprawdę rządzą agencją - twierdzi.
Faktycznym celem ARR jest doraźne wyciszanie rolniczych protestów i dystrybucja państwowych pieniędzy według politycznego klucza. Na przykład w czasie żniw dwie spośród trzech ton zboża sprzedanych w województwach pomorskim, warmińsko-mazurskim i dolnośląskim kupuje agencja, nie ma więc mowy o istnieniu konkurencji. To gra interesów decyduje o polityce ARR. W ubiegłym tygodniu odkryto, że z magazynów, których właścicielem jest poseł Ryszard Bonda (nie zrzeszony, wybrany do Sejmu z listy Samoobrony), zniknęło prawie 13 tys. ton zboża należącego do ARR. Agencja współpracuje z Bondą, mimo że wcześniej dwukrotnie wyłudził od niej dopłaty. W 1999 r. kupione od rolników zboże sprzedał jako swój produkt i dostał od agencji
300 tys. zł. W ten sposób ARR dwa razy dopłaciła do tego samego zboża. To musi być agencja prawdziwie towarzyska.
Artur Balazs przedsiębiorca rolny, prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego Sprzedaż zboża za granicę przez Agencję Rynku Rolnego uważam za błąd. Od dawna ostrzegałem, że przy tak dużej nadprodukcji wieprzowiny więcej zboża trzeba będzie przeznaczyć na pasze. Nadprodukcja jest efektem działań agencji - podwyższenia i tak wysokiej ceny interwencyjnego skupu wieprzowiny po dojściu do władzy koalicji SLD-PSL. Był to sygnał dla rolników, by inwestować w trzodę chlewną. Od pół roku agencja powinna się pozbywać zapasów wieprzowiny, a pozbyła się pszenicy i żyta. Sama więc zafundowała sobie (a przede wszystkim nam) kryzys zbożowy. Innym problemem jest nie wyjaśnione znikanie agencyjnego zboża z magazynów. To skandal. Do obowiązków urzędników należy regularne kontrolowanie zapasów zbóż, których właścicielem jest agencja lub jej spółki. Tymczasem to, że ziarna nie ma, wyszło na jaw dopiero wtedy, gdy zgłosiła się po nie firma, która wygrała przetarg na jego kupno. |
Więcej możesz przeczytać w 21/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.