Europejskie metropolie bankrutują!
Jeżeli twój samochód wpadnie w dziurę w jezdni, możesz mieć pretensje do koncernu Bayer, producenta leku Lipobay - uprzedza Paul Hebbel, burmistrz liczącego 160 tys. mieszkańców Leverkusen, który wraz z burmistrzami innych miast niemieckich, balansujących na krawędzi bankructwa, przebrał się w żebracze łachmany i pod Reichstagiem rozwinął transparent z napisem: "Natychmiastowej pomocy dla miast, powiatów i gmin".
Hebbel jest zdesperowany. Niedawno Bayer, producent popularnej aspiryny, musiał wypłacić miliony dolarów odszkodowania za szkodliwy dla zdrowia lek Lipobay, obniżający poziom cholesterolu. Problemy firmy przyczyniły się do tego, że o 33 proc. spadły dochody Leverkusen, gdzie koncern ma siedzibę i jest największym płatnikiem podatków od przedsiębiorstw. Wpływy z podatków niemieckich miast są bowiem ściśle uzależnione od zysków działających tam firm (stanowią one czasem nawet połowę miejskich dochodów), a te w ostatnich latach są coraz niższe.
Socjalistyczny deficyt
Pierwszymi oznakami pogarszającej się sytuacji finansowej niemieckich samorządów była odpadająca farba na szkolnych korytarzach i przepełnione kosze na śmieci w parkach publicznych. Berlin, który najdotkliwiej odczuwa pogorszenie koniunktury, obniżył dotacje na sztukę i zredukował budżet policji. Kryzys finansów samorządowych jest głównym powodem przekroczenia przez Niemcy poziomu deficytu ustalonego w traktacie z Maastricht. Dług niemieckich samorządów sięga 107 mld USD, czyli 8 proc. zadłużenia rządu. - Gminy będące w najgorszej kondycji nie mają szans na kolejne kredyty - skarży się Burkhard Exner, skarbnik Poczdamu, do niedawna ulubionego miejsca wypoczynku Niemców.
Problemy finansowe nie omijają też innych europejskich samorządów. Niedawno o natychmiastową pomoc finansową wystąpiło Lille, czwarte pod względem wielkości miasto we Francji. Nawet tak bogata gmina jak Sztokholm przymierza się do podwyżki podatków. Powodem są lawinowo rosnące koszty opieki zdrowotnej. - Jeżeli kryzys będzie się pogłębiał, a samorządy będą obciążane kolejnymi obowiązkami, sytuacja miast może się jeszcze pogorszyć - przestrzega Carol Sirou, specjalistka w dziedzinie finansów publicznych w paryskim oddziale agencji ratingowej Standard & Poor's.
Amerykański leasing
Niektóre miasta desperacko poszukujące źródeł finansowania stosują kontrowersyjne rozwiązania, m.in. międzynarodowy leasing. W ramach długoletniej umowy amerykańskie fundusze leasingowe wynajmują od miast m.in. systemy kanalizacyjne, a nawet tramwaje, płacąc za nie z góry. Urządzenia te są ponownie leasingowane miastom. Odpis od podatku jest dzielony między obie strony, więc miasto ma dodatkowy zastrzyk gotówki. W ten sposób amerykańscy podatnicy współfinansują działalność niemieckich miast. Władze USA od dawna mają na oku tego rodzaju operacje. Ich czujność wzrosła w ostatnich tygodniach, kiedy stosunki amerykańsko-niemieckie stały się wyjątkowo napięte.
Krytycy są zdania, że "leasing ponad granicami" może być niebezpieczny dla niemieckich gmin. Za kilka lat będą one bowiem zmuszone do płacenia za urządzenia, które nie będą im już potrzebne. - Zawarte przez nas kontrakty mają zbilansowane ryzyko - uważa Rainer Kampmann, skarbnik Gelsenkirchen. W ubiegłym roku to 280-tysięczne miasto zebrało
22 mln USD z tytułu leasingu nieruchomości, m.in. budynków szkolnych i systemu kanalizacyjnego. Paradoksalnie, oceny wiarygodności niemieckich miast są dobre, ponieważ rządy federalne są zobowiązane do udzielenia im pomocy w wypadku niewypłacalności.
Pełny tekst o katastrofie ekonomicznej europejskich miast w majowym numerze polskiej edycji "Business Week"
Hebbel jest zdesperowany. Niedawno Bayer, producent popularnej aspiryny, musiał wypłacić miliony dolarów odszkodowania za szkodliwy dla zdrowia lek Lipobay, obniżający poziom cholesterolu. Problemy firmy przyczyniły się do tego, że o 33 proc. spadły dochody Leverkusen, gdzie koncern ma siedzibę i jest największym płatnikiem podatków od przedsiębiorstw. Wpływy z podatków niemieckich miast są bowiem ściśle uzależnione od zysków działających tam firm (stanowią one czasem nawet połowę miejskich dochodów), a te w ostatnich latach są coraz niższe.
Socjalistyczny deficyt
Pierwszymi oznakami pogarszającej się sytuacji finansowej niemieckich samorządów była odpadająca farba na szkolnych korytarzach i przepełnione kosze na śmieci w parkach publicznych. Berlin, który najdotkliwiej odczuwa pogorszenie koniunktury, obniżył dotacje na sztukę i zredukował budżet policji. Kryzys finansów samorządowych jest głównym powodem przekroczenia przez Niemcy poziomu deficytu ustalonego w traktacie z Maastricht. Dług niemieckich samorządów sięga 107 mld USD, czyli 8 proc. zadłużenia rządu. - Gminy będące w najgorszej kondycji nie mają szans na kolejne kredyty - skarży się Burkhard Exner, skarbnik Poczdamu, do niedawna ulubionego miejsca wypoczynku Niemców.
Problemy finansowe nie omijają też innych europejskich samorządów. Niedawno o natychmiastową pomoc finansową wystąpiło Lille, czwarte pod względem wielkości miasto we Francji. Nawet tak bogata gmina jak Sztokholm przymierza się do podwyżki podatków. Powodem są lawinowo rosnące koszty opieki zdrowotnej. - Jeżeli kryzys będzie się pogłębiał, a samorządy będą obciążane kolejnymi obowiązkami, sytuacja miast może się jeszcze pogorszyć - przestrzega Carol Sirou, specjalistka w dziedzinie finansów publicznych w paryskim oddziale agencji ratingowej Standard & Poor's.
Amerykański leasing
Niektóre miasta desperacko poszukujące źródeł finansowania stosują kontrowersyjne rozwiązania, m.in. międzynarodowy leasing. W ramach długoletniej umowy amerykańskie fundusze leasingowe wynajmują od miast m.in. systemy kanalizacyjne, a nawet tramwaje, płacąc za nie z góry. Urządzenia te są ponownie leasingowane miastom. Odpis od podatku jest dzielony między obie strony, więc miasto ma dodatkowy zastrzyk gotówki. W ten sposób amerykańscy podatnicy współfinansują działalność niemieckich miast. Władze USA od dawna mają na oku tego rodzaju operacje. Ich czujność wzrosła w ostatnich tygodniach, kiedy stosunki amerykańsko-niemieckie stały się wyjątkowo napięte.
Krytycy są zdania, że "leasing ponad granicami" może być niebezpieczny dla niemieckich gmin. Za kilka lat będą one bowiem zmuszone do płacenia za urządzenia, które nie będą im już potrzebne. - Zawarte przez nas kontrakty mają zbilansowane ryzyko - uważa Rainer Kampmann, skarbnik Gelsenkirchen. W ubiegłym roku to 280-tysięczne miasto zebrało
22 mln USD z tytułu leasingu nieruchomości, m.in. budynków szkolnych i systemu kanalizacyjnego. Paradoksalnie, oceny wiarygodności niemieckich miast są dobre, ponieważ rządy federalne są zobowiązane do udzielenia im pomocy w wypadku niewypłacalności.
Pełny tekst o katastrofie ekonomicznej europejskich miast w majowym numerze polskiej edycji "Business Week"
Więcej możesz przeczytać w 21/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.