Nazwisko Toyoda jest równie cenną marką jak firma Toyota
Jestem dopiero uczniem, i to zarówno w firmie, jak i w rodzinie. Muszę się jeszcze dużo uczyć od starszych i mądrzejszych, zanim będę się mógł ubiegać o stanowisko prezesa. Wiem, że to długa droga, ale nie rezygnuję: skoro mógł mój ojciec, mogę i ja - mówi Akio Toyoda, wnuk Kiichiro Toyody, założyciela i twórcy motoryzacyjnego japońskiego giganta - Toyoty. Choć obecnie rodzina Toyodów ma niespełna 2 proc. akcji koncernu, jej członkowie zawsze zajmowali najważniejsze stanowiska w zarządzie i radzie nadzorczej
- nie dlatego, że byli założycielami firmy, ale dlatego, że byli lepsi do konkurentów.
Sakichi Toyoda, czyli ojciec założyciel
W 1918 r. Sakichi Toyoda zarejestrował firmę Toyoda Spinning and Weaving Co. (Zakłady Włókiennicze Toyoda). Zakład rozwijał się w szybkim tempie dzięki wynalezionym przez Sakichiego automatycznym krosnom, ale także dzięki temu, że twórca firmy był pracoholikiem. "Ojciec, umierając, przykazał mi, żebym po pierwsze szanował i cenił swoich pracowników, a po drugie nigdy nie zostawiał ich samym sobie" - napisał później Kiichiro Toyoda. Dla motoryzacji w Japonii zrobił on tyle, ile Henry Ford w Ameryce.
Kiedy Sakichi Toyoda postanowił sprzedać patent na swoje krosna Anglikom (za niewyobrażalną wówczas sumę 100 tysięcy funtów), jego syn Kiichiro był już dorosły. Podobnie jak ojca interesowały go maszyny. Sporo podróżował, głównie do Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie zafascynował go przemysł motoryzacyjny. Długo namawiał ojca, by zmienić profil produkcji i zamiast maszyn tkackich wytwarzać samochody. Po japońskich drogach jeździło wówczas nieco ponad 80 tys. samochodów, a tamtejsi producenci byli w stanie wytwarzać rocznie zaledwie 400 aut. Może właśnie dlatego Kiichiro Toyoda uznał, że motoryzacja będzie przyszłością Kraju Kwitnącej Wiśni.
Na życzenie Kiichiro Toyody w nazwie firmy zmieniono "d" na "t" - dzięki temu pisane po japońsku słowo "toyota" miało osiem znaków, a osiem to według wschodniej numerologii szczęśliwa liczba. We wrześniu 1933 r., jeszcze w Zakładach Włókienniczych Toyoda, uruchomiono pierwszą linię produkcyjną samochodu Toyota. W tym samym roku wypuszczono pierwszy sześciocylindrowy silnik o pojemności 3389 cm3. Pracowano nad nim cztery lata. W maju 1935 r. fabrykę opuścił prototyp toyoty - model A1.
"Toyoda był świetnym biznesmenem. Stanowił żywą ilustrację teorii Petera F. Druckera, który w książce 'The Effective Executive' ('Sprawny zarządca') stwierdził, że podstawowe cnoty biznesmena to wyczucie czasu, szacunek dla klientów, wybór priorytetów i talent do podejmowania dobrych decyzji" - napisała Arlie Hall, profesor Centrum Robotyki Uniwersytetu w Kentucky. "Jestem głęboko przekonany, że klienci są gotowi wydać pieniądze, jeśli produkt będzie tego wart, że dobrze motywowani robotnicy nie będą chcieli wypuszczać z fabryki bubli i że biznes motoryzacyjny tak naprawdę zaczyna się i kończy w sklepie" - tak swoją filozofię biznesu opisywał Kiichiro Toyoda.
Kiichiro Toyoda - uczeń Henry'ego Forda
Podczas jednej ze swoich podróży do USA Kiichiro Toyoda spotkał się z Henrym Fordem. Przede wszystkim wypytywał go o strategię produkcji i marketingu. Znał niemal na pamięć książkę "Today and Tomorrow" ("Dziś i jutro"), w której Ford opisywał swoje plany rozwoju motoryzacji. Rozmawiał też z ekspertami motoryzacyjnymi z całego świata i pokornie wysłuchiwał pouczeń każdego, kto chciał z nim rozmawiać. "Osiągnięcia Forda niewątpliwie były dla mnie inspiracją. Nie miałem jednak zamiaru kopiować tego, co udało się zrobić Fordowi w USA"
- wspominał po latach Kiichiro Toyoda. Sukces przyniosła mu banalnie dziś brzmiąca, ale wówczas rewolucyjna zasada: wtedy, kiedy trzeba. "Części nie składowano w magazynach. Zamawiano je w miarę potrzeb i dostarczano prosto z ciężarówek i wagonów na odpowiednie stanowisko" - zauważa Arlie Hall.
Kiedy ruszyła produkcja samochodów, Kiichiro Toyoda postanowił się przenieść do Tokio. Uważał, że dla dobra spółki powinien pozostawać w stałym kontakcie ze stołecznymi politykami i biznesmenami. Podczas wojny Toyota przeżywała kryzys, bo władze nałożyły ograniczenia na producentów samochodów osobowych. Drugi kryzys nadszedł w 1948 r. i zbiegł się z rynkową porażką modelu SA. Kiichiro Toyoda był zmuszony zwolnić wtedy 1600 pracowników. "Kiichiro nie pogodził się z tą decyzją, bo obiecał robotnikom, że nikogo nie zwolni. Złamał słowo i nigdy sobie tego nie wybaczył" - napisali Kazuo Wada i Tsunehiko Yui, autorzy książki "Odwaga i zmiany - życie Kiichiro Toyody".
Kiichiro Toyoda przeszedł na emeryturę w czerwcu 1950 r. Dopiero wówczas mógł się zająć swoim hobby, czyli projektowaniem ogrodów. Według własnych planów posadził rośliny przy swojej posiadłości. Fachowcy uznali jego ogród za dzieło sztuki. Kiichiro długo nie cieszył się życiem emeryta - zmarł w 1952 r., mając 58 lat. Kiedy odszedł, odpowiednio przygotowani byli już jego następcy. Syn Shoichiro podjął właśnie studia doktoranckie - zajmował się technologiami wtrysku paliwa. Z kolei Eiji, kuzyn Kiichiro i ulubieniec Sakichiego Toyody, był absolwentem wydziału inżynierii na Cesarskim Uniwersytecie w Tokio. "Kiedy w 1950 r. po raz pierwszy pojechałem do Detroit, produkowaliśmy 40 aut dziennie, a Ford około ośmiu tysięcy. To była przepaść" - wspomina Eiji Toyoda, który przeszedł wszystkie szczeble kariery aż do prezesa koncernu, którym był przez 15 lat.
Wszyscy jesteście numer jeden!
Eiji Toyoda wprowadził regułę, wedle której każdy robotnik miał prawo zatrzymać linię produkcyjną, jeśli zauważył jakąkolwiek wadę w montowanym przez siebie aucie. W latach 50. w USA takie przestoje byłyby nie do pomyślenia. Obecnie większość amerykańskich firm korzysta z pomysłu Eijiego. "Chciałem, żeby moi pracownicy nie czuli się bezwartościowymi trybikami w wielkiej maszynie. Każdy z nich miał pewność, że w moich oczach jest numerem 1. To strona psychologiczna, ale była też finansowa. Wyliczyliśmy, że taniej jest co jakiś czas zatrzymać taśmę, niż potem serwisować wadliwe samochody i wystawiać na szwank prestiż firmy" - wspominał Eiji Toyoda.
Kiedy w 1955 r. pojawiła się toyota crown, Eiji postanowił zaatakować amerykański rynek. Bez powodzenia. Auto, które dobrze sprawdzało się w Japonii, nie radziło sobie z konkurencją szybszych i bardziej nowoczesnych samochodów z Detroit. Wkrótce jednak miejsce crowna zajęły nowocześniejsze modele corona i corolla - tanie, niezawodne i oszczędne auta, które niebawem miały zrobić furorę po obu stronach Atlantyku. W latach 80. Eiji Toyoda postanowił wejść szturmem na rynek zarezerwowany dotychczas dla motoryzacyjnych gigantów. Wymyślił lexusa który, natychmiast stał się poważnym konkurentem mercedesa i BMW. Eiji nie był już wtedy prezesem Toyota Motor Corp. Zadowolił się rolą honorowego przewodniczącego rady nadzorczej, a zarządzanie firmą przekazał w ręce Shoichiro Toyody - syna Kiichiro.
Shoichiro nie był wizjonerem na miarę swego dziadka, ojca czy stryja, ale znał firmę od podszewki. Pracę w Toyocie rozpoczął w 1952 r. Przesuwając się szczebel po szczeblu w hierarchii, doszedł w 1972 r. do stanowiska wiceprezesa, a w 1981 r. - szefa marketingu. Prezesem zarządu został rok później. Kierował koncernem w złotych dla motoryzacji latach 80. i odnosił sukces za sukcesem.
Był także od wczesnej młodości wierny pasjom, z których słynął jego ojciec. Tak jak Kiichiro, Shoichiro zna się na ogrodach i w wolnych chwilach je projektuje. Ogrodnik przychodzi do niego tylko po to, żeby kosić trawę i wyrywać chwasty. Ulubioną rozrywką Shoichiro poza pracą w ogrodzie są koncerty tradycyjnej muzyki japońskiej. Jest także świetnym golfistą.
Akio Toyoda, czyli skazany na sukces
Syn Shoichiro Toyody - Akio - od dziecka był przygotowywany na stanowisko prezesa. Studiował inżynierię na zaliczanym do najlepszych Uniwersytecie Keio w Tokio. Potem studiował zarządzanie w Babson College pod Bostonem, gdzie zdobył tytuł MBA. Podczas studiów w USA zasłynął jako człowiek obdarzony niezwykłą pamięcią. Nigdy nie uczył się do egzaminów. Nie musiał - wystarczyło, że raz coś przeczytał lub usłyszał, żeby zapamiętać to do końca życia. Studiując w Stanach Zjednoczonych, Akio zainteresował się Internetem i komputerami.
W 1984 r. ojciec zatrudnił Akio jako szeregowego pracownika. Obecnie Akio To-yoda jest szefem należącego do Toyoty największego w Japonii portalu internetowego Gazoo.com, w którym można kupić wszystko z wyjątkiem samochodów Toyota. Tak postanowili szefowie firmy i Akio musiał się podporządkować. Docenili oni jednak to, że włączenie do koncernu portalu internetowego korzystnie wpłynęło na image przedsiębiorstwa. Wkrótce Akio został członkiem zarządu Toyota Motor Corp., a media okrzyknęły go "małym księciem Toyoty". Mimo ewidentnych sukcesów i szybkiego awansu nominacja Akio na stanowisko prezesa firmy nie jest wcale przesądzona. Zostanie nim, jeśli będzie lepszy od konkurentów. - W jego drodze na szczyt będą się liczyć umiejętności, a nie nazwisko. Ale przecież Akio jest dobrym fachowcem, więc ma szansę - mówi Akira Kawahara, wieloletni członek zarządu Toyota Motor Corp. Akio Toyoda ma jednak przede wszystkim nazwisko, które jest równie cenną marką jak firma, bowiem członkowie klanu Toyodów o markę nazwiska dbają równie mocno jak o markę spółki.
- nie dlatego, że byli założycielami firmy, ale dlatego, że byli lepsi do konkurentów.
Sakichi Toyoda, czyli ojciec założyciel
W 1918 r. Sakichi Toyoda zarejestrował firmę Toyoda Spinning and Weaving Co. (Zakłady Włókiennicze Toyoda). Zakład rozwijał się w szybkim tempie dzięki wynalezionym przez Sakichiego automatycznym krosnom, ale także dzięki temu, że twórca firmy był pracoholikiem. "Ojciec, umierając, przykazał mi, żebym po pierwsze szanował i cenił swoich pracowników, a po drugie nigdy nie zostawiał ich samym sobie" - napisał później Kiichiro Toyoda. Dla motoryzacji w Japonii zrobił on tyle, ile Henry Ford w Ameryce.
Kiedy Sakichi Toyoda postanowił sprzedać patent na swoje krosna Anglikom (za niewyobrażalną wówczas sumę 100 tysięcy funtów), jego syn Kiichiro był już dorosły. Podobnie jak ojca interesowały go maszyny. Sporo podróżował, głównie do Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie zafascynował go przemysł motoryzacyjny. Długo namawiał ojca, by zmienić profil produkcji i zamiast maszyn tkackich wytwarzać samochody. Po japońskich drogach jeździło wówczas nieco ponad 80 tys. samochodów, a tamtejsi producenci byli w stanie wytwarzać rocznie zaledwie 400 aut. Może właśnie dlatego Kiichiro Toyoda uznał, że motoryzacja będzie przyszłością Kraju Kwitnącej Wiśni.
Na życzenie Kiichiro Toyody w nazwie firmy zmieniono "d" na "t" - dzięki temu pisane po japońsku słowo "toyota" miało osiem znaków, a osiem to według wschodniej numerologii szczęśliwa liczba. We wrześniu 1933 r., jeszcze w Zakładach Włókienniczych Toyoda, uruchomiono pierwszą linię produkcyjną samochodu Toyota. W tym samym roku wypuszczono pierwszy sześciocylindrowy silnik o pojemności 3389 cm3. Pracowano nad nim cztery lata. W maju 1935 r. fabrykę opuścił prototyp toyoty - model A1.
"Toyoda był świetnym biznesmenem. Stanowił żywą ilustrację teorii Petera F. Druckera, który w książce 'The Effective Executive' ('Sprawny zarządca') stwierdził, że podstawowe cnoty biznesmena to wyczucie czasu, szacunek dla klientów, wybór priorytetów i talent do podejmowania dobrych decyzji" - napisała Arlie Hall, profesor Centrum Robotyki Uniwersytetu w Kentucky. "Jestem głęboko przekonany, że klienci są gotowi wydać pieniądze, jeśli produkt będzie tego wart, że dobrze motywowani robotnicy nie będą chcieli wypuszczać z fabryki bubli i że biznes motoryzacyjny tak naprawdę zaczyna się i kończy w sklepie" - tak swoją filozofię biznesu opisywał Kiichiro Toyoda.
Kiichiro Toyoda - uczeń Henry'ego Forda
Podczas jednej ze swoich podróży do USA Kiichiro Toyoda spotkał się z Henrym Fordem. Przede wszystkim wypytywał go o strategię produkcji i marketingu. Znał niemal na pamięć książkę "Today and Tomorrow" ("Dziś i jutro"), w której Ford opisywał swoje plany rozwoju motoryzacji. Rozmawiał też z ekspertami motoryzacyjnymi z całego świata i pokornie wysłuchiwał pouczeń każdego, kto chciał z nim rozmawiać. "Osiągnięcia Forda niewątpliwie były dla mnie inspiracją. Nie miałem jednak zamiaru kopiować tego, co udało się zrobić Fordowi w USA"
- wspominał po latach Kiichiro Toyoda. Sukces przyniosła mu banalnie dziś brzmiąca, ale wówczas rewolucyjna zasada: wtedy, kiedy trzeba. "Części nie składowano w magazynach. Zamawiano je w miarę potrzeb i dostarczano prosto z ciężarówek i wagonów na odpowiednie stanowisko" - zauważa Arlie Hall.
Kiedy ruszyła produkcja samochodów, Kiichiro Toyoda postanowił się przenieść do Tokio. Uważał, że dla dobra spółki powinien pozostawać w stałym kontakcie ze stołecznymi politykami i biznesmenami. Podczas wojny Toyota przeżywała kryzys, bo władze nałożyły ograniczenia na producentów samochodów osobowych. Drugi kryzys nadszedł w 1948 r. i zbiegł się z rynkową porażką modelu SA. Kiichiro Toyoda był zmuszony zwolnić wtedy 1600 pracowników. "Kiichiro nie pogodził się z tą decyzją, bo obiecał robotnikom, że nikogo nie zwolni. Złamał słowo i nigdy sobie tego nie wybaczył" - napisali Kazuo Wada i Tsunehiko Yui, autorzy książki "Odwaga i zmiany - życie Kiichiro Toyody".
Kiichiro Toyoda przeszedł na emeryturę w czerwcu 1950 r. Dopiero wówczas mógł się zająć swoim hobby, czyli projektowaniem ogrodów. Według własnych planów posadził rośliny przy swojej posiadłości. Fachowcy uznali jego ogród za dzieło sztuki. Kiichiro długo nie cieszył się życiem emeryta - zmarł w 1952 r., mając 58 lat. Kiedy odszedł, odpowiednio przygotowani byli już jego następcy. Syn Shoichiro podjął właśnie studia doktoranckie - zajmował się technologiami wtrysku paliwa. Z kolei Eiji, kuzyn Kiichiro i ulubieniec Sakichiego Toyody, był absolwentem wydziału inżynierii na Cesarskim Uniwersytecie w Tokio. "Kiedy w 1950 r. po raz pierwszy pojechałem do Detroit, produkowaliśmy 40 aut dziennie, a Ford około ośmiu tysięcy. To była przepaść" - wspomina Eiji Toyoda, który przeszedł wszystkie szczeble kariery aż do prezesa koncernu, którym był przez 15 lat.
Wszyscy jesteście numer jeden!
Eiji Toyoda wprowadził regułę, wedle której każdy robotnik miał prawo zatrzymać linię produkcyjną, jeśli zauważył jakąkolwiek wadę w montowanym przez siebie aucie. W latach 50. w USA takie przestoje byłyby nie do pomyślenia. Obecnie większość amerykańskich firm korzysta z pomysłu Eijiego. "Chciałem, żeby moi pracownicy nie czuli się bezwartościowymi trybikami w wielkiej maszynie. Każdy z nich miał pewność, że w moich oczach jest numerem 1. To strona psychologiczna, ale była też finansowa. Wyliczyliśmy, że taniej jest co jakiś czas zatrzymać taśmę, niż potem serwisować wadliwe samochody i wystawiać na szwank prestiż firmy" - wspominał Eiji Toyoda.
Kiedy w 1955 r. pojawiła się toyota crown, Eiji postanowił zaatakować amerykański rynek. Bez powodzenia. Auto, które dobrze sprawdzało się w Japonii, nie radziło sobie z konkurencją szybszych i bardziej nowoczesnych samochodów z Detroit. Wkrótce jednak miejsce crowna zajęły nowocześniejsze modele corona i corolla - tanie, niezawodne i oszczędne auta, które niebawem miały zrobić furorę po obu stronach Atlantyku. W latach 80. Eiji Toyoda postanowił wejść szturmem na rynek zarezerwowany dotychczas dla motoryzacyjnych gigantów. Wymyślił lexusa który, natychmiast stał się poważnym konkurentem mercedesa i BMW. Eiji nie był już wtedy prezesem Toyota Motor Corp. Zadowolił się rolą honorowego przewodniczącego rady nadzorczej, a zarządzanie firmą przekazał w ręce Shoichiro Toyody - syna Kiichiro.
Shoichiro nie był wizjonerem na miarę swego dziadka, ojca czy stryja, ale znał firmę od podszewki. Pracę w Toyocie rozpoczął w 1952 r. Przesuwając się szczebel po szczeblu w hierarchii, doszedł w 1972 r. do stanowiska wiceprezesa, a w 1981 r. - szefa marketingu. Prezesem zarządu został rok później. Kierował koncernem w złotych dla motoryzacji latach 80. i odnosił sukces za sukcesem.
Był także od wczesnej młodości wierny pasjom, z których słynął jego ojciec. Tak jak Kiichiro, Shoichiro zna się na ogrodach i w wolnych chwilach je projektuje. Ogrodnik przychodzi do niego tylko po to, żeby kosić trawę i wyrywać chwasty. Ulubioną rozrywką Shoichiro poza pracą w ogrodzie są koncerty tradycyjnej muzyki japońskiej. Jest także świetnym golfistą.
Akio Toyoda, czyli skazany na sukces
Syn Shoichiro Toyody - Akio - od dziecka był przygotowywany na stanowisko prezesa. Studiował inżynierię na zaliczanym do najlepszych Uniwersytecie Keio w Tokio. Potem studiował zarządzanie w Babson College pod Bostonem, gdzie zdobył tytuł MBA. Podczas studiów w USA zasłynął jako człowiek obdarzony niezwykłą pamięcią. Nigdy nie uczył się do egzaminów. Nie musiał - wystarczyło, że raz coś przeczytał lub usłyszał, żeby zapamiętać to do końca życia. Studiując w Stanach Zjednoczonych, Akio zainteresował się Internetem i komputerami.
W 1984 r. ojciec zatrudnił Akio jako szeregowego pracownika. Obecnie Akio To-yoda jest szefem należącego do Toyoty największego w Japonii portalu internetowego Gazoo.com, w którym można kupić wszystko z wyjątkiem samochodów Toyota. Tak postanowili szefowie firmy i Akio musiał się podporządkować. Docenili oni jednak to, że włączenie do koncernu portalu internetowego korzystnie wpłynęło na image przedsiębiorstwa. Wkrótce Akio został członkiem zarządu Toyota Motor Corp., a media okrzyknęły go "małym księciem Toyoty". Mimo ewidentnych sukcesów i szybkiego awansu nominacja Akio na stanowisko prezesa firmy nie jest wcale przesądzona. Zostanie nim, jeśli będzie lepszy od konkurentów. - W jego drodze na szczyt będą się liczyć umiejętności, a nie nazwisko. Ale przecież Akio jest dobrym fachowcem, więc ma szansę - mówi Akira Kawahara, wieloletni członek zarządu Toyota Motor Corp. Akio Toyoda ma jednak przede wszystkim nazwisko, które jest równie cenną marką jak firma, bowiem członkowie klanu Toyodów o markę nazwiska dbają równie mocno jak o markę spółki.
Toyota globalna Toyota Motor Corp. jest obecnie trzecim pod względem udziału w rynku producentem samochodów na świecie. Ustępuje tylko koncernom GM i Ford. Japońska firma kontroluje około 10 proc. globalnej sprzedaży i - w odróżnieniu od swoich konkurentów z USA - nieprzerwanie notuje wzrost. Na świecie co siedem sekund kupowana jest nowa toyota. Według ogłoszonej w tym roku strategii rozwoju, celem japońskiego giganta jest zwiększenie w ciągu najbliższych siedmiu lat udziału w światowym rynku o kolejne pięć procent. |
Więcej możesz przeczytać w 21/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.